Dłoniak: Jesteśmy coraz lepsi
fot. K&M Ziółkowscy

,

Lista aktualności

Dłoniak: Jesteśmy coraz lepsi

- Koszykówka sprawia mi bardzo dużo radości - mówi po meczu z Energą Czarnymi Jakub Dłoniak, bohater najważniejszych akcji Zastalu Zielona Góra.

,

Mateusz Bilski: Wygrana z Energą Czarnymi to już piąty wygrany wyjazd dla Zastalu w tym sezonie. Jak to robicie?

Jakub Dłoniak: Wszystko to zasługa trenerów, którzy bardzo dobrze przygotowują nas taktycznie do każdego spotkania. Szkoleniowcy dokładnie rozpisują nam grę rywali, dostajemy o wszystkich bardzo dużo informacji, co nam mocno pomaga w grze na obcym terenie. To wszystko przekłada się na kolejne wygrane w halach rywali.

Jesteście jedynym zespołem w lidze, który może pochwalić się tak dobrym bilansem spotkań wyjazdowych, przy nienajlepszym meczów na własnym terenie. Czy to brak presji własnych kibiców tak was uskrzydla?

- Nie, absolutnie, przy takiej publiczności, jak nasza w Zielonej Górze, wszyscy jeszcze bardziej się koncentrują. Do tej pory więcej gramy na wyjazdach, u siebie zagraliśmy tylko trzy mecze i po prostu niepotrzebnie przegraliśmy z ŁKS po dogrywce. Ale to było już dwa tygodnie temu, przeanalizowaliśmy dokładnie nasze błędy i jak widać wyraźnie wszystko poprawiliśmy. To procentuje, wygrywamy na wyjazdach i cieszymy się, że za każdym razem wyjeżdżamy z hali przeciwnika z kompletem punktów.

Czyli można powiedzieć, że to dzięki przegranej z ŁKS udało Wam się wygrać we Włocławku i w Słupsku?

- Może nie do końca tak, ale na pewno przegrana z ŁKS dała nam kopa i zmobilizowała cały zespół do znacznie lepszej gry. Trenerzy ciężko pracują nad rozpracowaniem rywali i dlatego tak ważne jest to, że potrafimy później efekty ich działań wykorzystać podczas spotkań.

Przeciwko Enerdze Czarnym to Jakub Dłoniak został bohaterem swojego zespołu i w decydującym momencie zapewnił Zastalowi zwycięstwo. Chyba nie jest Pan przyzwyczajony do takiej roli?

- W tym meczu czułem się naprawdę fajnie, uwielbiam grać w koszykówkę, która sprawia mi bardzo dużo radości i przyjemności. To jest całe moje życie, dlatego cieszę się, że w końcu tak dobrze mi poszło. Dostałem dwa bardzo dobre podania i zamieniłem je na celne trójki, skutecznie wszedłem też pod kosz i bardzo się cieszę, że choć tak pośrednio moje rzuty dały drużynie zwycięstwo.

Wcześniej przez całe spotkanie nie podejmował Pan zbyt wielu akcji rzutowych, a w tym kluczowym okresie czwartej kwarty nie wahał się Pan nawet przez chwilę.

- Trener przed meczem mówił mi, że jeśli mam wolną pozycję, to mam wykonywać rzuty. Jestem więc na to przygotowany, pracuję nad swoją koncentracją, nad przygotowaniem mentalnym i cieszę się, że dzisiaj wszystko mi wychodziło. Szczególnie trudne było to wejście pod kosz, gdzie sam nie wiem jak trafiłem, po prostu piłka wypadła mi z rąk i wylądowała w koszu (śmiech). Mnóstwo radości sprawiły mi te akcje, a gdy do tego wszystkiego zespół wygrał, to osiągnąłem już pełnię szczęścia.

Co oprócz tych celnych rzutów miało największy wpływ na zwycięstwo Zastalu?

- Na pewno powstrzymanie kontrataków Energi Czarnych, a także rzutów Darnella Hinsona. Jesteśmy coraz lepszą drużyną, wspieramy się nawzajem i przynosi to efekt w postaci zwycięstw. Gramy zespołowo, kolejne wygrane stapiają nas ze sobą i na pewno będziemy jeszcze mocniejsi i bez wątpliwości powalczymy o miejsce w pierwszej szóstce, co jest bardzo ważne dla całej Zielonej Góry. Chciałbym przy okazji podziękować i pozdrowić moją rodzinę i najbliższych, a także cały zespół NJB z Gorzowa Wlkp., którzy bardzo mocno mnie wspierają w tym co robię.