Trefl - Zastal: Złe miłego początki
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Trefl - Zastal: Złe miłego początki

Grający już bez Chrisa Burgessa Trefl Sopot pokonał w ostatnim meczu 23. kolejki Zastal Zielona Góra 84:67.

,

Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla gości, którzy po zaledwie czterech minutach prowadzili już 13 punktami (15:2). Na dużo więcej nie było jednak stać zawodników Zastalu, którzy jeszcze w pierwszej kwarcie stracili całą przewagę. Efektownie grający sopocianie, korzystający często ze swojej najmocniejszej broni czyli kontrataku, kończonego przez zawodników podkoszowych, szybko powiększali swoją przewagę, która w trzeciej kwarcie sięgnęła 20 punktów. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 84:67, przerywając serię pięciu zwycięstw Zastalu, od momentu pojawienia się w zespole z Zielonej Góry Mihailo Uvalina. Z kolei Trefl nie przegrał w Ergo Arenie od 6 listopada i meczu ze Śląskiem Wrocław (w międzyczasie sopocianie przegrali jeden mecz na własnym parkiecie, grając jednak w Hali 100-lecia).

W meczu nie wystąpił Chris Burgess, który rozwiązał na własną prośbę kontrakt z drużyną z Sopotu. Bardzo dobrze wypadli jednak pozostali gracze podkoszowi. Filip Dylewicz (najlepszy strzelec meczu – 22 punkty), John Turek i Marcin Strefański zdobyli w sumie 39 punktów i zanotowali 23 zbiórki, czyli więcej niż cały zespół gości (22). Dla gości najwięcej punktów zdobył Walter Hodge (13, wszystkie zdobył w pierwszej połowie). Lider strzelców był nieskuteczny szczególnie w rzutach z dystansu (jeden celny na sześć prób), podobnie jak cały zespół Zastalu (pięć celnych rzutów z 20 oddanych za trzy punkty).

W pierwszym składzie drużyny Zastalu dość nieoczekiwanie pojawił się Filip Matczak. Reprezentant kadr juniorskich wystąpił dotychczas w TBL zaledwie przez 24 minuty w siedmiu meczach. Tylko w jednej akcji na początku meczu dał się ograć Łukaszowi Wiśniewskiemu. W pozostałych spisywał się bardzo dobrze, tak jak cały zespół gości. Efektem tego były między innymi dwie trójki (Kamil Chanas i Hodge), prowadzenie 11:2 po niecałych trzech minutach gry i prośba o przerwę trenera Karlisa Muiznieksa. Dopiero w połowie kwarty (przy wyniku 15:2) Filip Dylewicz przerwał niemoc strzelecką swojej ekipy trafiając dwa razy spod kosza (raz wymuszając przewinienie przeciwników). Goście kontynuowali swoją grę polegającą na dużej ruchliwości w ataku i dużej ilości podań, jednak sopocianie po pojawieniu się na parkiecie Jermaine'a Malletta zaczęli lepiej reagować w obronie na takie akcje. Przewaga Zastalu zaczęła topnieć, a gospodarzom udało się w końcu wyjść na prowadzenie 20 sekund przed końcem kwarty po trafieniu Marcina Stefańskiego (20:19). W końcówce debiutujący w TBL Pervis Pasco miał jeszcze szansę na zmianę wyniku, jednak nie wykorzystał dwóch rzutów wolnych.

- Jeśli chodzi o naszą grę zaczęliśmy bardzo dobrze, byliśmy bardziej skoncentrowani niż gospodarze, graliśmy dobrze w ataku kreując sporo otwartych pozycji i bardzo dobrze graliśmy w obronie. W pewnym momencie wszystko odwróciło się na ich korzyść, zaczęli trafiać i zaczęli nas niszczyć pod tablicami zbiórkami - stwierdził trener gości Mihailo Uvalin.

- W tym roku mamy dość ciekawy terminarz, w ciągu pierwszych 13 dni zagraliśmy pięć meczów, w kolejnych 10 nie mieliśmy żadnego meczu. W takich warunkach nie jest łatwo przygotować się mentalnie do meczu - dodał trener Karlis Muiznieks, komentując nieudany początek spotkania.

Pierwsze punkty w drugiej części gry zdobył Hodge, jednak w następnych akcjach skuteczną grę kontynuowali sopocianie, notując kolejną, tym razem ośmiopunktową serię. Trener Uvalin zmieniając kolejnych zawodników w składzie nie był w stanie znaleźć odpowiedzi na grę Trefla. Podobnie jak w pierwszej kwarcie trener gospodarzy, serbski szkoleniowiec zdecydował się na poprosić o przerwę w połowie kwarty. Po chwili rzut wolny wykorzystał Stefański (dziewięć punktów i cztery zbiórki w pierwszej połowie). W kolejnych akcjach punkty zdobywali goście, najpierw po indywidualnych akcjach Hodge'a, a później podkoszowych. Na więcej nie było jednak już stać zawodników Zastalu, którzy zanotowali kilka strat i pozwolili gospodarzom na ich ulubioną szybką grę z dużą ilością kontrataków. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 42:33. Szansę na zmniejszenie strat miał jeszcze w ostatniej akcji lider zespołu z Zielonej Góry, jednak nie trafił z dystansu, a za kłótnię z sędzią został ukarany jeszcze przewinieniem technicznym.

Trzecia kwarta zaczęła się dość nietypowo od rzutów wolnych Łukasza Koszarka po przewinieniu technicznym Hodge'a już po gwizdku kończącym pierwszą połowę. Rozgrywający Trefla trafił tylko raz, a chwilę później kolejne punkty dołożył po efektownej akcji Dylewicz. - Wydaje mi się, że przespaliśmy nieco początek drugiej połowy przez co nie udało nam się nadgonić rywala – powiedział Filip Matczak. Przewaga gospodarzy zaczęła rosnąć, w jednej z akcji Matczak dograł do Pasco, który zaliczył swoje pierwsze punkty w TBL, jednak po kolejnych akcjach i kolejnym wsadzie kapitana sopocian przewaga gospodarzy sięgnęła 20 punktów (59:39). Taką też różnicą punktową zakończyła się trzecia kwarta po rzucie równo z końcową syreną Marcina Fliegera.

- Druga i trzecia kwarta zadecydowały o tym, że wygraliśmy ten mecz. Trener w szatni powtarzał, że jesteśmy bez Chrisa i byśmy po prostu na zbiórce powalczyli i to też mogło być decydujące - ocenił Marcin Stefański.

W ostatniej części gry goście nie byli już w stanie odrobić strat do rywali. Zawodziła ich głównie skuteczność w rzutach z dystansu (pięć na 20 w całym meczu), przez co po nawet udanych akcjach nie mogli nabrać odpowiedniego tempa. Zielonogórzanie zagrali również słabo, tak jak w całym meczu, w walce o zbiórki (przegrane 22:36). - Nie grał dziś z nami Chris, co było dla nas dużą stratą. Chciałem podziękować moim zawodnikom, bo kazali sporo dobrej koszykówki. Po słabszym początku zagraliśmy dużo lepiej, szczególnie w drugiej i trzeciej kwarcie co rokuje dobrze na przyszłość – powiedział trener gospodarzy.

- Takie mecze się zdarzają, musimy pracować nad tym by skoncentrować się na kolejnym przeciwniku, nawet jeśli zasłużyliśmy na dzisiejszą porażkę, na pewno nie powinniśmy tego zrobić w takim stylu. Patrząc jednak na dobre strony, myślę że żaden z naszych zawodników nie zagrał na swoim normalnym poziomie, co daje nadzieję, że taki mecz już się nigdy nie powtórzy - zakończył trener Zastalu.