Anwil - PGE Turów: Kluczowe trójki
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Anwil - PGE Turów: Kluczowe trójki

PGE Turów po raz drugi w tym sezonie pokonał Anwil Włocławek. Tym razem w Hali Mistrzów wicemistrz wygrał po dogrywce 84:79.

,

Jeszcze pół minuty przed końcem regulaminowego czasu gry PGE Turów Zgorzelec prowadził z Anwilem 67:65 i miał do dyspozycji 24 sekundy na rozegranie swojej akcji. Wówczas fenomenalnym przechwytem na środku boiska popisał się Krzysztof Szubarga, który wybrał piłkę Ronaldowi Moore'owi, podał szybko do pędzącego do kontry Corsley'a Edwardsa, a ten potężnym wsadem doprowadził do remisu.

Rozgrywający PGE Turowa szybko się jednak zrehabilitował, bowiem faul na nim, w podobnej akcji co kilka sekund wcześniej, popełnił Szubarga. Amerykanin trafił dwa wolne i piłka była po stronie Anwilu. Ten grał niemal do końca. Decydującą akcję przeprowadził Dardan Berisha, który wszedł po kosz i rzutem o tablicę z kilku metrów wyrównał wynik spotkania. Zgorzelczanie mieli trzy sekundy, Moore zdążył przebiec trzy czwarte boiska, ale jego rzut wykręcił się z obręczy.

Dogrywkę udanie rozpoczął Dardan Berisha. Zdobył cztery kolejne punkty i Anwil prowadził 73:72. Półtorej minuty przed końcem meczu goście zadali jednak decydujący cios. Najpierw Aaron Cel trafił z rogu boiska, a 30 sekund później to samo powtórzył David Jackson i ekipa trenera Jacka Winnickiego prowadziła już 78:73.

- Nie tylko moja celna trójka, ale każda nasza akcja w dogrywce była kluczowa. W tych dodatkowych pięciu minutach nie można pozwolić sobie na błąd bo jest już mało czasu na jego korektę. Liczą się wtedy każde punkty, dlatego cieszę się, że mogłem pomóc swojej drużynie w tej dodatkowej części meczu. Wcześniej nie wszystko układało się po mojej myśli, ale przy tym rzucie byłem mocno skoncentrowany i się udało - mówił po meczu skrzydłowy PGE Turowa Aaron Cel.

Anwil próbował jeszcze gonić rywala, ale nawet szalone trójki z siedmiu metrów jak ta Krzysztofa Szubargi niewiele zmieniły i to wicemistrzowie Polski okazali się ponownie lepsi od Anwilu Włocławek. - Chciałbym pogratulować wszystkim swoim zawodnikom. Zagrali z wielkim poświęceniem, z wielkim sercem i determinacją. Dla nas było to bardzo ważne spotkanie, ponieważ nasza sytuacja mocno by się skomplikowała, gdybyśmy po porażce w Koszalinie przegrali także we Włocławku - tłumaczył trener PGE Turowa Jacek Winnicki.

Mimo że ten mecz różnił się niemal w każdym elemencie od pierwszego spotkania tych zespołów w Zgorzelcu, to początek mógł wskazywać, że PGE Turów znów łatwo wygra z Anwilem. Goście fantastycznie bronili, nie pozwalali gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł i prowadzili najpierw 10:2, a później 16:5.

Świetnie spisywał się po stronie zgorzelczan John Edwards. Rezerwowy środkowy wicemistrzów Polski wszedł na parkiet już na początku meczu, bowiem szybko skórę na twarzy rozciął sobie Dallas Lauderdale. Dla Edwardsa był to najlepszy mecz w sezonie. Zdobył osiem z pierwszych 10 punktów swojego zespołu, 16 w całej pierwszej połowie, a spotkanie zakończył z dorobkiem 22 punktów. - Johna znamy doskonale i wiemy na co go stać. Przeciwko Anwilowi bardzo dobrze wykorzystał minuty, które dostał od trenera, pomógł nam w zwycięstwie i to jest plus dla nas wszystkich - tłumaczył Cel.

Na punkty zgorzeleckiego Edwardsa odpowiadał Corsley Edwards z Anwilu. Po tym jak już na początku otrzymał potężną czapę od Lauderdale'a nie podłamał się i pchał do przodu swoją drużynę. Rzucił 10 z pierwszych 14 punktów Anwilu, a łącznie miał ich 16. Edwardsa dzielnie wspierał Łukasz Majewski. Kapitan włocławian zdobył 14 punktów, czyli ponad połowę tego, ile rzucił w ostatnich siedmiu spotkaniach. W drugiej połowie straty do rywala odrabiał z kolei Lorinza Harrington i to on, a nie Szubarga prowadził grę Anwilu przez większą część czwartej kwarty.

PGE Turów zdominował przede wszystkim strefę podkoszową. Miał o 12 zbiórek więcej od Anwilu i częściej stawał na linii rzutów wolnych. W odpowiednim momencie przygranicznej drużynie pomógł także jej lider Daniel Kickert. Australijczyk był dobrze pilnowany przez swoich rywali, ale i tak potrafił przedzierać się przez szczelną defensywę włocławian i to jego akcja dwa plus jeden na początku dogrywki pozwoliła uwierzyć przyjezdnym w możliwość zdobycia Hali Mistrzów.

Anwil przegrał z PGE Turowem 79:84 i nie zrównał się punktami z wicemistrzem Polski.