Calhoun: Postawiłem na pewniaka
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Calhoun: Postawiłem na pewniaka

- Próbowałem wykonać wsad po pełnym obrocie i przełożeniu piłki między nogami, ale nie czułem się dostatecznie rozgrzany, by zrobić to tak jak należy. W tej sytuacji skupiłem się na tym, by zrobić coś prostszego, ale za to skutecznie i dostać się do finału - opowiadał o swoim występie w Meczu Gwiazd Tauron Basket Ligi Qa'rraan Calhoun, skrzydłowy Śląska Wrocław.

,

Łukasz Michniewicz: W sobotę brał Pan udział w Meczu Gwiazd Tauron Basket Ligi. Jak Pan się czuł pośród najlepszych zawodników ligi?

Q'arraan Calhoun: To był bardzo dobrze spędzony czas wśród wielu dobrych zawodników. Potrafiliśmy wspólnie stworzyć dobrą atmosferę, było dużo śmiechu i dobrej zabawy.

Co dla Pana było w tym meczu ważniejsze – pokazać się z dobrej strony jako koszykarz, czy po prostu dobrze się bawić i włączyć w tę atmosferę publiczność?

- Starałem się robić jedno i drugie. Rywalizacja z dobrymi zawodnikami sprzyjała temu, by pokazać trochę dobrej koszykówki, ale myślę że wszyscy chcieliśmy by publiczność po prostu dobrze się bawiła na tym meczu.

Czy to był pierwszy taki mecz w Pańskiej karierze?

- Tak. Odkąd profesjonalnie gram w koszykówkę, nie występowałem dotąd w żadnym meczu gwiazd.

Czyli udział w konkursie wsadów także zdarzył się Panu po raz pierwszy?

- W Europie tak, natomiast nieco inaczej ma się rzecz z moją wcześniejszą karierą. W szkole średniej brałem udział w takim konkursie.

W Polsce jest Pan znany ze swojej skuteczności w rzutach z dystansu. Co Pan pomyślał na wieść o tym, że weźmie Pan udział w konkursie wsadów?

- Cóż, ja czuję się dobrze w obydwu aspektach gry. Nie wiem, co media piszą o moich dokonaniach tutaj, ale mogłem wziąć udział w obydwu konkursach. Wiadomo jednak, że podczas takiego wydarzenia jak Mecz Gwiazd wsady dają więcej radości, zarówno mi osobiście, jak i kibicom.

Czy któraś z prób wykonywanych podczas konkursu wsadów sprawiła Panu szczególną satysfakcję?

- Próbowałem wykonać wsad po pełnym obrocie i przełożeniu piłki między nogami, ale nie czułem się dostatecznie rozgrzany, by zrobić to tak jak należy. W tej sytuacji skupiłem się na tym, by zrobić coś prostszego, ale za to skutecznie i dostać się do finału. Chciałem wygrać ten konkurs i postawiłem na coś pewnego.

Ma Pan jakiś swój ulubiony rodzaj wsadu, który lubi Pan oglądać w telewizji?

- Pierwszy wsad, jaki mi wyszedł to szalony młynek (windmill jam) i dlatego tę paczkę uważam za swoją ulubioną. Nie ważne, kto ją wykonuje, zawsze mi się to podoba.

Wracając do ligowej rzeczywistości – w środę gracie z AZS Politechniką Warszawską. Czy już analizowaliście na wideo waszego grę waszego rywala?

- We wtorek wybieramy się do Warszawy i na miejscu już na spokojnie przyjrzymy się nagraniom.

Pamięta Pan poprzedni pojedynek z AZS Politechniką – czego się Pan spodziewa po najbliższym spotkaniu?

- Czeka nas trudny mecz. Politechnika jest młodym, ale za to bardzo walecznym i utalentowanym zespołem. Wiemy, że mimo swoich problemów wygrała trzy z ostatnich pięciu meczów, więc musimy pamiętać o koncentracji i skupiać się na tym, co do nas należy. Nie możemy oglądać się na miejsce przeciwnika w tabeli, bo to może nas oszukać. Politechnika nie ma nic do stracenia, a wszystko do zyskania i to my musimy udowadniać, że należy się nam to, co już osiągnęliśmy.

Zagra Pan przeciwko Mateuszowi Ponitce, z którym rywalizował Pan w konkursie wsadów i który grał z Panem w składzie drużyny Południa. Jest on uznawany za jeden z największych talentów w Polsce. Jak Pan widzi jego perspektywy w kontekście tego, że grał Pan z wieloma uznanymi talentami, czy to na poziomie szkoły średniej, czy ligi uniwersyteckiej?

- On jest bardzo dobrym graczem jak na swój wiek. Wiadomo, że będzie się go oceniać za to, co osiągnie jako ukształtowany koszykarz, ale już teraz widać, że ma talent. Na pewno musi ciężko pracować, by się rozwijać. Nie wiem, jak wygląda jego sytuacja z kontraktem, ale myślę, że powinien szukać możliwości wyjazdu do Stanów Zjednoczonych i gry w lidze uniwersyteckiej. To jest dobra szkoła koszykówki, po której powinien wrócić gotowy na podjęcie każdego wyzwania w zawodowym baskecie.