Mateusz Bilski: W jakiej sytuacji znajdują się Energa Czarni? Czy dwie ostatnie przegrane z Anwilem i Treflem to dowód na to, że słupszczanom jeszcze trochę brakuje do tego, by móc na równi rywalizować z najlepszymi?
Dainius Adomaitis: Bardzo chcieliśmy wygrać przynajmniej jeden z tych dwóch meczów. Mieliśmy w nich wiele dobrych momentów, ale przydarzyło nam się także sporo złych, stąd takie wyniki. Mamy kilka swoich problemów, w tym zdrowotne, ale ogólnie rzecz ujmując, nie było tak źle. Rozegraliśmy dwa dobre spotkania, we Włocławku nawet bardzo dobre, ale z takimi zespołami jak Anwil czy Trefl trzeba grać równo przez 40 minut. Nie można pozwolić sobie na przestoje w grze, w trakcie których rywal zdobywa dziesięć punktów z rzędu.
Czyli mam rozumieć, że jest Pan spokojny o swój zespół i widzi Pan w nim jeszcze sporo potencjału?
- Dokładnie tak, stać nas na więcej. To były dwa mecze rozgrywane na wyjazdach, a wszyscy dobrze wiedzą, jak trudno gra się w Hali Mistrzów czy w ERGO Arenie. Skupiamy się na tym, by znaleźć się w pierwszej piątce przed zakończeniem sezonu zasadniczego i to jest nasz najważniejszy cel. Dlatego z tych dwóch ostatnich przegranych nie możemy robić tragedii, ponieważ nie graliśmy źle. Przegraliśmy, ponieważ popełniliśmy zbyt dużo strat.
Co więc zrobić, aby zespół grał równo przez całe swoje spotkania?
- W polskiej lidze każda drużyna ma taki problem, każdemu zdarzają się słabsze momenty. Zespół równo grający można zbudować tak naprawdę chyba tylko dzięki projektowi trzyletniemu, gdzie na trzeci rok kontynuacji pracy z niemal tymi samymi zawodnikami można od nich wymagać stabilnego, wysokiego poziomu przez całe mecze. My nie jesteśmy taką drużyną, jeszcze czasami ktoś u nas zaskoczy kolegów czy nawet mnie, wciąż uczymy się grać razem.
Gdzie znajduje się Wasz największy problem? W ataku, w którym od początku sezonu macie trudności z trafianiem z dystansu, czy może w obronie, która miała być największą siłą Energi Czarnych?
- Z atakiem jest raczej wszystko w porządku, ponieważ absolutnie do wygrywania meczów powinno nam wystarczyć ponad 80 punktów, które systematycznie zdobywamy w każdym meczu już od kilku kolejek. Problem jest za to w obronie, gdzie popełniamy zbyt dużo błędów.
Jest to problem zespołowy, czy indywidualny?
- Wszystko zaczyna się od obrony 1 na 1. Nie można wygrać meczu, jeśli w pierwszej połowie rywal (Trefl - dop. red.) zdobywa 26 punktów właśnie po wygraniu takich sytuacji. To jest indywidualne wyzwanie dla każdego zawodnika i trzeba być w nim lepszym. Dlatego najpierw patrzymy na obronę pojedynczych zawodników, a dopiero później na zespołową. W końcówce meczu z Treflem broniliśmy strefą, graliśmy agresywniej i to pomogło nam dogonić przeciwników, już nie mieliśmy problemów z obroną 1 na 1. Pojawił się za to kłopot w ataku ze stratami i sopocianie zdobywali łatwe punkty z szybkiego ataku. Jedna połowa - jeden problem, druga połowa - drugi.
Wspomniał Pan o problemach zdrowotnych, czy przed meczem z Polpharmą już wszystko jest w porządku?
- Jeszcze na początku tygodnia David Weaver nie trenował z powodu urazu stopy, ale udało mu się wrócić do zajęć i mam nadzieję, że w Starogardzie wszyscy zagrają.
To będzie już Wasz piąty mecz wyjazdowy z rzędu, po którym powrócicie na Gryfię.
- Wszyscy doskonale wiemy, jak trudny teren jest także w Starogardzie Gdańskim, gdzie ściany bardzo sprzyjają gospodarzom. Dlatego też mamy świadomość tego, że czeka nas bardzo ciężki mecz. Polpharma w ostatnich tygodniach również przegrała z Anwilem i Treflem, ale w obu tych meczach nasi najbliżsi rywale mieli szansę na zwycięstwo. W piątek czeka nas trudne zadanie.
Czego najbardziej obawiacie się ze strony Polpharmy?
- W ostatnich dwóch meczach starogardzianie bardzo dobrze radzili sobie w akcjach rozgrywanych dalej od kosza. Polpharma ma mocnych indywidualnie graczy, takich jak Michael Hicks czy Tony Weeden, którzy potrafią oddawać rzuty z zaskakujących pozycji, co jest trudne do przewidzenia dla obrońców. Dlatego musimy być w pełni skoncentrowani na naszej obronie.
Czy według Pana Polpharma już na dobre odbudowała się po słabym początku sezonu?
- Każdy zespół ma w sezonie jeden, dwa momenty, w których dochodzi niemal do szczytu swojej formy i gra bardzo dobrze, z dużą dawką pewności siebie. I teraz według mnie Polpharma jest właśnie w takim momencie. W ostatnim meczu ponadto nasi najbliżsi rywale pokazali, że ich siła tkwi nie tylko w Amerykanach, bo opierając swoją grę na polskim składzie zagrali bardzo dobry mecz i niewiele brakowało do tego, by wygrali w Treflem.
05.01.2012 13:00, Rozmawiał Mateusz Bilski
Adomaitis: Problem leży w obronie
- Według mnie Polpharma jest teraz w swojej szczytowej formie - mówi przed meczem w Starogardzie Gdańskim trener Energi Czarnych Dainius Adomaitis.
05.01.2012 13:00, Rozmawiał Mateusz Bilski