Trefl - Anwil: Hit dla gospodarzy
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Trefl - Anwil: Hit dla gospodarzy

Trefl Sopot udanie zrewanżował się Anwilowi Włocławek za porażkę w pierwszej rundzie, zwyciężając 93:72 w Ergo Arenie w 16. kolejce Tauron Basket Ligi.

,

Włocławianie przez niecałe dwie kwarty toczyli wyrównaną walkę z Treflem. Przełomowe okazało się przewinienie techniczne Krzysztofa Szubargi przy prowadzeniu Anwilu w końcówce pierwszej połowy. Goście stracili 12 kolejnych punktów, ostatecznie wysoko przegrywając tę część gry (31:15). Podopieczni trenera Karlisa Muiznieksa nie pozwolili już sobie na odebranie kilkunastopunktowej przewagi, ostatecznie wysoko wygrywając 93:72. Najwięcej punktów dla Trefla zdobył Adam Waczyński (19) - skrzydłowy uczcił tym samym przedłużenie kontraktu z drużyną do końca sezonu 2013/14.

Po 17 punktów dla gospodarzy zdobyli Łukasz Koszarek oraz John Turek. Najlepszym strzelcem meczu był zawodnik gości - John Allen (21 punktów). Amerykanin, który większość spotkania występował na pozycji rzucającego, udanie wykorzystywał przewagę fizyczną nad niższymi rywalami. Tylko dziewięć punktów dla drużyny z Włocławka zdobył Corsley Edwards, tym samym środkowy przerwał swoją serię 13 kolejnych meczów z dorobkiem 10 lub więcej punktów. - Powstrzymaliśmy ich lidera, Corsley'a Edwardsa, który złapał dużo fauli, nie grał zbyt wiele i nie miał okazji by się wykazać. Myślę, że to było kluczem do zwycięstwa - powiedział Adam Waczyński.

Spotkanie rozpoczęło się od walki podkoszowych. Pierwsze punkty w meczu zdobył najlepszy strzelec Anwilu - Edwards, a chwilę później udanie zrewanżował się pod drugim koszem Turek. W kolejnych akcjach oba zespoły walczyły punkt za punkt do trafienia Filipa Dylewicza. Od tego momentu w grze gości dało się zauważyć próbę wykorzystania przewagi fizycznej na pozycji rzucającego, gdzie Allen rywalizował z Łukaszem Wiśniewskim. Akcje rzucającego Anwilu okazały się skuteczne, a ze wsparciem Lawrence'a Kinnarda goście zdobyli kolejnych siedem punktów wychodząc na prowadzenie 16:11.

- W pierwszej części meczu Anwil grał bardzo dobrze, w ataku jak i w obronie, a my mieliśmy duży problem z zatrzymaniem Johna Allena - skomentował trener Karlis Muiznieks. Czas wzięty przez trenera gospodarzy oraz zmiany (wprowadzenie Jermaine'a Malletta i Marcina Stefańskiego) przyniosły pożądany efekt, kiedy po akcjach tego pierwszego Trefl doprowadził do remisu 22:22. Ostatnie kilkadziesiąt sekund kwarty należało jednak do drużyny z Włocławka, która po trzech trafieniach z rzutów wolnych Bartłomieja Wołoszyna prowadziła 28:22.

Trafienie z dystansu Dardana Berishy na początku drugiej części gry dało gościom największe, dziewięciopunktowe prowadzenie w meczu. Skuteczniejsze akcje sopocian (głównie Koszarka i Malletta) nie pozwoliły jednak na zwiększanie strat do rywali. Kiedy na parkiet powrócił Dylewicz, zastępując Chrisa Burgessa, przewaga zaczęła jeszcze szybciej topnieć i po rzucie za trzy punkty kapitana Trefla gospodarze powrócili na prowadzenie (36:35). Emocje z trybun Ergo Areny udzieliły się także zawodnikom na boisku. Przewinienie techniczne za dyskusję z sędziami po faulu otrzymał Szubarga, co znakomicie wykorzystali gospodarze zdobywając sześć punktów w jednej akcji. Po tym Emir Mutapcić, nie mający już żadnego czasu do wykorzystania, nie był w stanie powstrzymać rozpędzonych zawodników, którzy zanotowali 12-punktową serię kończąc połowę wynikiem 53:43.

- Mimo że mieliśmy dwa tygodnie na odpoczynek i przygotowanie do tego meczu, zagraliśmy dobrze przez tylko 15 minut, co nie jest wystarczające. W pierwszej połowie, gdy zaczęliśmy zajmować się decyzjami sędziowskimi, straciliśmy nasz pomysł na grę - powiedział po meczu trener gości Emir Mutapcić.

John Turek okazał się graczem, który najlepiej wykorzystał 15-minutową przerwę. Zdobył sześć punktów na początku kwarty, wymusił czwarty faul Edwardsa i pomógł swojej drużynie w osiągnięciu przewagi 15 punktów nad rywalami (61:46). - W drugiej połowie zmieniliśmy nieco nasz plan gry, stosowaliśmy zmienną obronę i byliśmy bardzo skuteczni w ataku - dodał Karlis Muiznieks. Lewis, który pojawił się w zastępstwie Edwardsa, pomógł w ofensywie swojej ekipie dużo lepiej niż lider Anwilu (siedem punktów). Jednak goście ciągle nie byli w stanie defensywą powstrzymać rywali i gdyby nie punkty Kinnarda oraz Allena, prowadzenie mogłoby być jeszcze wyższe (76:62 przed ostatnią częścią gry).

- Kiedy gra się w ten sposób, słabo, kiedy przeciwnicy zdobywają dużo punktów z kontrataku trudno jest wrócić do gry. Wykonywaliśmy dużo rzutów wolnych, przez co gra była dużo wolniejsza, przez co nie mogliśmy złapać naszego rytmu. Próbowaliśmy jeszcze przycisnąć przeciwników w końcówce, ale się nie udało i rywale zasłużyli na zwycięstwo - powiedział John Allen.

Drużyny, które zdobyły niemal 140 punktów w ciągu 30 minut gry, grały nieskutecznie, bez trafienia przez pierwsze trzy minuty czwartej kwarty. Niemoc strzelecką obu ekip przerwał dopiero Wołoszyn (rzut wolny). Nie okazało się to jednak impulsem do szybkiego odrabiania strat, gdyż dzięki akcjom Malletta i Waczyńskiego to sopocianie zwiększyli prowadzenie do ponad 20 punktów, które utrzymali do samego końca meczu.

Po pomeczowej konferencji prasowej Adam Waczyński podpisał w obecności prezesa Trefla - Kazimierza Wierzbickiego oraz prezydenta Sopotu - Jacka Karnowskiego, przedłużenie kontraktu z drużyną do końca sezonu 2013/14. - Ubiegły sezon pokazał, że Adam z powodzeniem może odgrywać ważną rolę w drużynie z medalowymi aspiracjami, dlatego już po jego zakończeniu zaczęliśmy rozmowy o zawarciu nowej, dłuższej umowy. Adam przystał na zaproponowane mu warunki, jednak z dopełnieniem formalności postanowiliśmy poczekać, ze względu na wiele ważnych wydarzeń w życiu zawodnika w ostatnich miesiącach, poczynając od debiutu w reprezentacji Polski, poprzez intensywne przygotowania do sezonu, a kończąc na tym najważniejszym, czyli narodzinach córki - powiedział dyrektor sportowy Trefla Sopot Tomasz Kwiatkowski.