Piotr Ciszek: Jak Pan ocenia swoją postawę w dzisiejszym meczu, po nieco słabszym występie w Zielonej Górze?
John Turek: Koledzy wykonali bardzo dobrą pracę, dostarczając mi dużo piłek, po czym mogłem zdobywać swoje punkty. Wynikało to też nieco z defensywy rywali, dzięki której miałem kilka otwartych rzutów. Jeśli chodzi o mecz z Zastalem, to tam także mój słabszy mecz wynikał z ustawienia defensywy, która bardziej skupiła się pod koszem, na szczęście wtedy pozostałym zawodnikom wpadały rzuty i wygraliśmy tamten mecz.
W pierwszej połowie rywale zdobyli aż 40 punktów, dopiero w trzeciej kwarcie udało wam się uzyskać większą przewagę. Z czego to wynikało?
- We wielu meczach z zespołami, które mają mniej wyrównany skład od nas zdarzają się takie sytuacje. Często zespoły udanie walczą w pierwszych połowach, jednak w drugiej części meczu decyduje nasz mocniejszy skład. Tak właśnie było dzisiaj w trzeciej kwarcie, kiedy pokazaliśmy rywalom, że mamy nie tylko dużo więcej doświadczenia ale i silniejszy, bardziej zrównoważony zespół.
Dzisiaj graliście pierwszy mecz rundy rewanżowej, a jak Pan ocenia pierwszą rundę w wykonaniu Trefla?
- Niestety przegraliśmy wiele wyrównanych meczów, aż trzy przegrane były tylko jednym punktem, co było bardzo frustrujące. Pracujemy jednak ciągle nad naszą grą i mam nadzieję, że przyniesie to efekty w drugiej rundzie. Z każdym kolejnym tygodniem coraz lepiej rozumiemy się z kolegami z zespołu i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie to działało na naszą korzyść.
Łukasz Koszarek mówił w jednym z wywiadów o braku "instynktu zabójcy" w waszym zespole, czy zgadza się Pan z tą opinią?
- Tak, jak najbardziej zgadzam się z tym. W tych trzech meczach prowadziliśmy w końcówkach pięcioma punktami jednak przegrywaliśmy. Takie sytuacje nie powinny się przydarzyć tak doświadczonym zespołom jak nasz.
Jakie są Pana oczekiwania przed drugą rundą, którą rozpoczęliście meczem z AZS Politechniką?
- Chcę byśmy wygrywali kolejne mecze i na tym musimy się skupiać. Nie wybiegać za daleko w przyszłość tylko skupiać się na każdym kolejnym rywalu. Wtedy możemy być pewni, że znajdziemy się w czołowej piątce, która zagwarantuje nam grę w górnej szóstce w kolejnej rundzie.
Których rywali po rozegraniu pełnej rundy uważa Pan za najgroźniejszych w TBL?
- Turów jest bardzo ciężkim rywalem, gdyż mają głęboki skład. Dla mnie jako środkowego szczególnie ważna jest ich ilość graczy podkoszowych, kiedy trener ma dużą możliwość rotacji.