Bartosz Szczechowski: Przegraliście u siebie z AZS Politechniką Warszawską po dogrywce. Jak Pan podsumuje występ drużyny?
Michał Kwiatkowski: Walczyliśmy, w 39. minucie prowadziliśmy dziewięcioma czy ośmioma punktami. W 5 minut Politechnika rzuciła nam cztery czy pięć trójek. W dogrywce byli na fali i wygrali dziesięcioma punktami.
Zaprezentował się Pan z bardzo dobrej strony. Jak Pan podsumuje swój występ?
- Nie ma to większego znaczenia, przegraliśmy mecz. 12 punktów naprawdę nie ma znaczenia, przegraliśmy.
Czy uważa Pan, że ta porażka mogła być spowodowana brakiem koncentracji?
- Ciężko teraz powiedzieć na gorąco. Możliwe, były błędy w obronie, w komunikacji. Politechnika wykorzystała to w końcówce. Na dodatek trafili te trójki, zdarza się.
Jak Pana zdaniem drużyna zareaguje na tą porażkę? Będziecie zdołowani czy może wręcz przeciwnie, będziecie chcieli jak najszybciej wymazać ten mecz z pamięci?
- Dobrze, że następny mecz jest już w sobotę. Nie będzie za bardzo czasu, aby myśleć o porażce, bo trzeba się przygotować do następnego spotkania. W sobotę będziemy chcieli się zrehabilitować za dzisiejszą porażkę.
Gra Pan z meczu na mecz coraz lepiej. Czy według Pana spowoduje to wzrost minut spędzanych przez Pana na parkiecie?
- Decyzja nie należy do mnie. Trzeba zapytać trenera. To nie jest pytanie do mnie.
Gracie dwa mecze w tygodniu. Czy zespół odczuwa zmęczenie czy może jest to element, który wam pomaga z powodu stałego pozostawania w rytmie meczowym?
- Jak jest się w rytmie to na pewno jest ok. Myślę, że zmęczenie będzie przychodzić i rotacja będzie się zwiększać. Nie da się wytrzymać rytmu grając co trzy dni po 35 minut. Nawet gracze NBA mają z tym problem.
Dziękuję za rozmowę.
- Ja również dziękuję i z tego miejsca chciałbym podziękować fanom za doping, ponieważ pomagali nam w meczu, ale niestety nie udało się wygrać.