Sulowski: Zazdroszczę szansy młodym
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Sulowski: Zazdroszczę szansy młodym

- Indywidualnie zdaję sobie sprawę, że duża rola i odpowiedzialność będzie spoczywać na tych zdecydowanie bardziej doświadczonych koszykarzach. Sam się do nich zaliczam, więc mam świadomość, co mnie czeka - mówi przed początkiem sezonu w Tauron Basket Lidze zawodnik PBG Basketu Poznań Jacek Sulowski.

,

Jarosław Galewski: Z jakimi nadziejami przystępuje Pan do rozpoczynającego się za moment sezonu na parkietach Tauron Basket Ligi?

Jacek Sulowski: Na pewno indywidualnie zdaję sobie sprawę, że duża rola i odpowiedzialność będzie spoczywać na tych zdecydowanie bardziej doświadczonych koszykarzach. Sam się do nich zaliczam, więc mam świadomość, co mnie czeka. Jeżeli spojrzy się na skład PBG Basketu Poznań, to bardzo szybko można dojść do wniosku, że jest on zupełnie inny niż przez ostatnie dwa lata. Wtedy drużyna była budowana z myślą o czołowych lokatach w ligowej tabeli, sięgających nawet pierwszej czwórki. Teraz zawodników ze znanymi nazwiskami jest mniej. Wiele osób od dłuższego czasu jednak podkreśla, że liga rządzi się swoimi prawami i chyba jest w tym trochę racji. Mimo mniej znanych nazwisk walka o play-off jest w pewnym sensie celem tej drużyny jak i moim indywidualnym.

Dlaczego zdecydował się Pan na grę w Poznaniu?

- Duża w tym zasługa trenera. Znam go już długo. Kiedy dowiedziałem się czego ode mnie oczekuje i jak będzie wyglądać nasza gra, to nie miałem już wątpliwości. Jego osoba w dużej mierze przyczyniła się do tego, że w tym sezonie będę koszykarzem PBG Basketu Poznań.

Będzie Pan jednym z zawodników, od których zależeć będzie bardzo wiele. Patrząc na wcześniejsze lata Jacka Sulowskiego w najwyższej klasie rozgrywkowej, to nowa rola. Jest pan gotowy?

-
Ma pan rację. Poprzedni mój sezon, który spędziłem w Polskiej Lidze Koszykówki, a nie w pierwszej lidze, był zupełnie inny. Przypomnę, że była to drużyna Czarnych Słupsk sprzed dwóch lat, w której moja rola była raczej znikoma. To już jednak historia. Nie wiem, czy teraz należy to wszystko traktować w kategoriach wielkiej zmiany. Tak naprawdę, jeżeli spędza się sporo czasu na boisku, to każdy robi wszystko najlepiej jak potrafi. Ma pan jednak rację, że jest inaczej. Człowiek zdaje sobie sprawę, że spoczywa na nim większa odpowiedzialność, ale nie jestem sam. Moim zdaniem jest kilku zawodników, którzy w tym sezonie bardzo dużo pokażą. To nie tak, że tylko ja będę o czymś decydować.

Ale czy po rozmowach z trenerem nie traktuje Pan tego sezonu jako szansy? Będzie przecież znacznie więcej okazji do gry i pokazania swoich możliwości.

-
Mecze przedsezonowe pokazały, że nasza gra jest zróżnicowana i obejmuje wszystkie pozycje. Nie jest i nie będzie tak, że sporo zagrywek będzie opierać się o mnie i dzięki temu pokażę znacznie więcej. Wracając jednak do gry w PLK, sezon w Polpharmie, ten przed tym w Słupsku, wyglądał zupełnie inaczej. Byli zawodnicy, którzy mieli decydować o wyniku, ale gra dla pozostałych też się znalazła. Trudno w tej chwili mówić, czy gra będzie oparta na mnie czy na kimkolwiek innym. Mamy pięciu, sześciu a może nawet siedmiu trochę bardziej doświadczonych koszykarzy. Dochodzą do tego młodzi chłopcy z Poznania, którzy być może wniosą sporo do zespołu. Nie chciałbym nic oceniać indywidualnie. Zresztą, pyta mnie pan o mnie samego, a to zawsze trudne. Niech oceniają inni, a ja będę dawać z siebie wszystko, żeby ten sezon był lepszy od poprzedniego, który spędziłem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Grałem wtedy w Czarnych i było zupełnie inaczej. Wokół byli też inni ludzie.

W składzie PBG Basketu jest wielu koszykarzy z rocznika 93. Pan, jak każdy zawodnik, kiedyś był na ich miejscu. Czy już na początku przygody z poważną koszykówką jeden czy drugi z takich graczy jest w stanie odegrać znaczącą rolę?

-
Wie pan co? Byłbym niezmiernie szczęśliwy będąc kiedyś na ich miejscu. Naprawdę im zazdroszczę. Chciałbym w przeszłości dostać taką samą szansę, jaką oni otrzymują teraz. Mając 18 lat i wspominając sezon w Unii Tarnów, kiedy do ekstraklasy wchodził również Trefl Sopot, pamiętam że młodych zawodników było znacznie mniej i nie otrzymywali takiej szansy. Teraz w naszym zespole jest około sześciu, może siedmiu takich chłopaków. Do tego dochodzą Jakub Nowak i nieco bardziej doświadczony Tomek Smorawiński. Tak czy inaczej, to wielka szansa na pokazanie się. Jeśli nie w pierwszym sezonie, to w kolejnych. Doświadczenia z tego roku na pewno pomogą im zaistnieć później w seniorskiej koszykówce.

Jak Pana zdaniem radzili sobie w przedsezonowych meczach?

- Powiem szczerze, że ta nieco starsza dwójka w niektórych meczach spisywała się bardzo dobrze. Chłopcy z rocznika 93, przykładowo Fryderyk i Szymon w pewnym sensie być może zrozumieli, o co w tym wszystkim chodzi. Mam na myśli fakt, że nie od razu będą tymi, którzy o czymś decydują. Muszą wiedzieć, że wychodzą na boisko, żeby pomóc i się uczyć. Z tego może być coś ciekawego, pewnego dnia może będzie z nich pożytek. Na treningach dają z siebie wszystko. Moim zdaniem na dzień dzisiejszy najbardziej jest w stanie nam pomóc ta wymieniona dwójka.

W tym sezonie intensywność gry w Tauron Basket Lidze będzie bardzo duża. Czy Pana zdaniem ławka PBG Basketu Poznań nie jest za krótka?

- Obiektywnie patrząc, trudno się z panem nie zgodzić. To już jednak nie ode mnie zależy. Nie mam na to kompletnie wpływu, ale na pewno przydałby się jeden dodatkowy koszykarz na pozycję numer jeden, żeby rotacja była nieco lepsza. Słusznie pan zauważył, że jest dużo grania, ponieważ wszystko będzie odbywać się w rytmie środa - sobota. To duża intensywność, ale musimy radzić sobie z tym, co mamy. Zapewniam, że przed nikim się nie położymy i w każdym meczu będziemy walczyć o urwanie punktów rywalowi.

Pierwsza okazja w meczu z Zastalem. Faworytem nie jesteście, ale pewnie macie też jakąś przewagę nad rywalem?

-
Na pewno jesteśmy dobrze przygotowani. Zastal w porównaniu ze sparingiem, który graliśmy na początku okresu przygotowawczego, jest inną drużyną. O ile dobrze pamiętam, mają już czterech nowych koszykarzy. PBG Basket ma dwóch bardzo dobrych graczy wysokich. Damian Kulig, reprezentant Polski i Olek Lichodzijewski na swoich pozycjach mogą bardzo wiele. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać na parkiecie. To pierwszy mecz, gramy na gorącym terenie. Czasami gra się jednak lepiej, kiedy nie występuję się w roli faworyta. Kto wie, może będzie niespodzianka.

Czego obawiacie się najbardziej ze strony rywala?

- Amerykańskich graczy. Jeden z przeszłością w NBA, a drugi to doskonały rozgrywający Walter Hodge, który pokazał klasę już w minionym sezonie. Był bez wątpienia wiodącą postacią w naszej lidze. Na nich trzeba zwrócić dużą uwagę, ale są też inni zawodnicy. Zastal to także Polacy, którzy świetnie wkomponowali się w zespół. Doszedł do nich w ostatnim czasie Marcin Sroka. Trzeba będzie zostawić na boisku dużo potu, żeby sprawić niespodziankę.