Kosma Zatorski: Po raz pierwszy w karierze budował Pan swój zespół od samego początku. Ale chyba nie była to praca łatwa, lekka i przyjemna?
Tomasz Jankowski, trener Zastalu: Rzeczywiście. Dopiero w ubiegłym tygodniu dołączyli do nas ostatni gracze, niestety nic na to nie poradzimy. Cały czas staramy się poprawiać rzeczy najważniejsze. Pracujemy nad obroną i staramy się posklejać grę w ataku. Staramy się nauczyć zawodników starych i wprowadzać sukcesywnie nowe zagrywki. Na pewno nad tym elementem będziemy pracować także w trakcie sezonu.
Może pan pokusić się o procentową ocenę, na ile jesteście przygotowani do startu sezonu?
- Niestety to nie jest łatwe zadanie. Dla nas, dla sztabu szkoleniowego podstawą jest ciągłość pracy z tą samą grupą ludzi. Założyliśmy sobie 55 dni takich przygotowań. Nie wiem, czy w sumie wyszło ich kilkanaście. Nie załamujemy się jednak tym i od pierwszej kolejki będziemy walczyć o zwycięstwo w każdym spotkaniu.
Wśród kibiców pojawiają się opinie, że zrezygnował pan z usług Chrisa Burgessa, aby sprowadzić do zespołu klasycznego środkowego. Mając w składze Rafała Rajewicza, Marcina Chodkiewicza i Urosa Mirkovicia niektórzy żartują, że nie ma pan teraz nawet pół centra. Jak reaguje Pan na takie zarzuty?
- Ojej. Zawsze ktoś się znajdzie, kto będzie szukał dziury w całym. Chciałem klasycznego centra, z różnych względów się nie udało. Mamy Ganiego Lawala, który pod koszem dobrze się czuje. Chris Burgess, jeżeli będzie grał tak jak u nas w Sopocie, to z pewnością będzie mocnym punktem zespołu. To nie było tak, że Jankowski nie chciał Chrisa. Dochodziły do tego inne sprawy, o których nie chciałbym mówić. Mamy skład taki, jaki mamy.
Chciałby pan jeszcze wzmocnić skład jeszcze kimś. Podobno zostawiacie sobie furtkę na dodatkowe wzmocnienia?
- Zostawiliśmy sobie otwartą furtkę na ewentualny transfer. Mamy trzech obcokrajowców, a choćby Polpharma ma ich pięciu. Myślę, że w trakcie sezonu, jeżeli będziemy mieli taką potrzebę to wykorzystamy taką możliwość. Być może będzie to podkoszowy, być może będzie to rzucający. Na dwójce jednak mam swoich chłopaków i mocno w nich wierzę.
Podobno Marcin Sroka rozmawiał z panem na temat przejścia do Zastalu jeszcze wczesnym latem?
- Tak. Z Marcinem rozmawialiśmy już dwa miesiące temu. Wtedy nie udało się z różnych przyczyn, ale drugie podejście było udane. Cieszę się, że Marcin jest z nami. To doświadczony zawodnik, który podnosi jakoś każdego treningu czy meczu. Mamy skład, w którym nie będzie żadnego problemu z rotacją. Mamy trzech obcokrajowców, więc Polacy będą odgrywać w tym sezonie bardzo ważną rolę.
Cel na nadchodzący sezon?
- Walka w play-offach, a nie o play-offy. Wierzę, że tak właśnie będzie.