Frasunkiewicz: Lubię wyzwania i rywalizację
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Frasunkiewicz: Lubię wyzwania i rywalizację

- Drużyna ze Zgorzelca, to drużyna walczaków i z takimi zespołami trzeba grać całe 40 minut, bo oni grają na 100% i tylko czekają na chwilę załamania - mówił po zdobyciu tytułu mistrza Polski skrzydłowy Asseco Prokomu Przemysław Frasunkiewicz.

,

Jędrzej Szerle: Wychowanek MKS Gdynia zdobył w Gdyni złoty medal. Jakie to uczucie?

Przemysław Frasunkiewicz: To super uczucie, szczególnie, że można powiedzieć, że jestem wychowankiem tego klubu. Bo to jest klub przeniesiony z Sopotu, nie jest to nowy klub. Więc tak lekko przymrużając oczy można powiedzieć, że jest to mój szósty sezon. Bardzo się cieszę, że udało mi się zdobyć mistrzostwo Polski właśnie tutaj.

Jaki był ten sezon dla Pana?

- Jestem bardzo zadowolony, bo zawsze lubię wyzwania i rywalizację. Na początku faktycznie było bardzo dużo zawodników, aczkolwiek trener powiedział mi od początku, że jeżeli będę pracować, walczyć i wykonywać to, czego on wymaga, to dostanę swoją szansę i będę grać. Po tym pierwszym, można powiedzieć, odsiewie zostałem i jak już właściwie trener włączył mnie do rotacji i grywałem już w pierwszej kwarcie, to od razu praktycznie przydarzyła mi się kontuzja ręki. Ale na szczęście rodzina i wszyscy w klubie podtrzymywali mnie na duchu. Trener też powiedział, żebym się nie przejmował, żebym trenował, żebym doszedł do siebie i że jeszcze na pewno, jeżeli będę trenować i pracować, da mi szanse. I tak się stało. Oczywiście, grałem mało w tym sezonie. Jak mówiłem, parę rzeczy się na to złożyło. Ale jestem z tego bardziej zadowolony niż z innych sezonów, gdzie grałem po 30 minut. Na pewno walka o mistrzostwo Polski, granie do samego końca, jest bardziej satysfakcjonujące niż granie o utrzymanie się przy życiu.

Co powie Pan o dzisiejszym meczu. Początek należał do Was, ale PGE Turów był bliski dogonienia w końcówce.

- Wyszliśmy już chyba na 18 punktów prowadzenia. Byliśmy bardzo zmotywowani, sami jesteśmy na siebie bardzo źli, bo daliśmy zespołowi ze Zgorzelca wygrać dwa mecze w Gdyni. Co tu dużo ukrywać, tu w Gdyni gra kilku wielkich zawodników i oni grają na 100 procent kiedy przychodzą wielkie mecze. Wiadomo, siódmy mecz finałów to jest wielki mecz i to było widać. Potem mecz różnie się układał, drużyna ze Zgorzelca, to drużyna walczaków i z takimi zespołami trzeba grać całe 40 minut, bo oni grają na 100% i tylko czekają na chwilę załamania. Tak też było dzisiaj. Udało się dowieźć to zwycięstwo, myślę, że głównie doświadczeniem. Ogólnie jesteśmy lepszym zespołem.

Teraz wakacje, a co dalej?

- Planów jakichś specjalnie nie mam, ale na pewno nie kończę kariery, jak to niektórzy „przyjaciele” wróżyli. Na razie będę się cieszył z mistrzostwa i póki będę grać, będę chciał doskonalić swoją grę. Jak przyjdzie czas odpoczynku, to pomyślę co zrobić, żeby być lepszym zawodnikiem.

Zostanie Pan tutaj, czy zwiąże się z innym klubem?

- Na razie nie chciałbym o tym mówić, bo to w dużej mierze nie zależy ode mnie.