Czarkowski: Jestem zwolennikem Jankowskiego
fot. sebastianrzepiel.com

,

Lista aktualności

Czarkowski: Jestem zwolennikem Jankowskiego

- Tomasz Jankowski iest w tej chwili najpoważniejszym kandydatem do objęcia funkcji trenera Zastalu- mówi prezes  Rafał Czarkowski, który podsumowuje sezon w wykonaniu beniaminka Tauron Basket Ligi.

,

Czytaj też: Zastal po sezonie

Kosma Zatorski: Zastal Zielona Góra zakończył sezon na 9. miejscu. To dla Pana powód do radości czy może mimo wszystko czuje pan lekki niedosyt?

Rafał Czarkowski, prezes Zastalu Zielona Góra: Przed sezonem taką pozycję, jak każdy beniaminek, wzięlibyśmy w ciemno. Jednak gdy już się rozpoczęły rozgrywki, to w miarę jedzenia nasze apetyty wzrosły. Robiąc wzmocnienia w trakcie sezonu, zmieniły się także nasze cele. Chcieliśmy awansować do ósemki i ta szansa była bardzo duża. Z jednej strony jestem bardzo zadowolony z 9. lokaty, z drugiej zabrakło nam bardzo malutko aby znaleźć się w fazie play-off. To niestety się nie udało.

Nie tylko spotkania z takimi firmami jak Asseco Prokom Gdynia czy Anwil Włocławek były dla was czymś nowym. Podobnie było z budowaniem ekstraligowego składu. Jak Pan ocenia to zadanie? Dużo graczy ma szansę aby zostać w zespole?

- Jak na pierwszy rok, to poszło nam całkiem nieźle. Mieliśmy swoją politykę, którą założyliśmy sobie jeszcze przed awansem do Tauron Basket Ligi. Zawodnicy, którzy go wywalczyli mieli dostać szansę pokazania się w ekstraklasie. To im się należało. Najbardziej żałuje jednej sprawy - choroby Chrisa Burgessa w trakcie sezonu. Ona wycieńczyła go fizycznie i przez nią końcówka sezonu nie była już tak dobra w jego wykonaniu. Gdyby nie to, myślę że gralibyśmy w play-offach. Podsumowując: bardzo dobrze oceniam transfery Waltera Hodge'a i Chrisa Burgessa. Z Trentonem Marshallem bywało różnie, miał za duże wahania formy i był nieprzewidywalny. Jedynie Ike'a Okoye'a wysłaliśmy szybciutko do domu. Nabraliśmy doświadczenia we współpracy z agentami i nabraliśmy także sami doświadczenia w ocenianiu graczy. Do składu w grudniu doszedł David Burgess. Ocenialiśmy po treningach, że to będzie spore wzmocnienie. Okazało się, że tak naprawdę wyszło średnio. Brakowało mi w zespole jednego gracza polskiego z tzw. wyższej półki. Oglądając play-offy widać, że odgrywają oni w swoich zespołach dużą rolę. Na pewno kogoś takiego będziemy chcieli pozyskać przed nowym sezonem. Na pewno zostanie także część graczy z obecnego. Którzy? W tej chwili jeszcze nie potrafię wymienić.

Dziennikarze i koszykarscy eksperci, wśród polskich graczy, najwyżej oceniali Marcina Fliegera i Jakuba Dłoniaka. Czy to oznacza, że oni mogą czuć się pewniej niż pozostali?

- Obu oceniam pozytywnie. Zanim jednak siądziemy do rozmów, to musimy znaleźć trenera. To jest dla nas w tej chwili priorytetem. Chcę, żeby trener czynnie uczestniczył w budowie składu i żeby była zgodna z jego wizją.

Czy trener Tomasz Jankowski będzie miał okazję zrealizować swoją wizję?

- Jest w tej chwili najpoważniejszym kandydatem. Spotkamy się z nim na początku maja i wtedy będę mógł powiedzieć więcej.

Pan zamierza przekonywać resztę zarządu, aby pozostawić Jankowskiego na stanowisku? Jest pan jego zwolennikiem?

- Jestem i to dużym. Musimy jednak wcześniej poznać jego wizję. Bo nie wszystko da się zrealizować. Tomek wie o tym, przygotowuje się do spotkania z nami i musi, jak to w życiu, dobrze się sprzedać.

Z perspektywy czasu zmiana trenera Tomasza Herkta na Tomasza Jankowskiego była dobrą decyzją?

- Myślę, że tak. Jeżeli chodzi o samo prowadzenie meczów, to zmiana w grze zespole była wyraźna.

Wracając jeszcze do transferów. Jeszcze w trakcie sezonu podpisaliście kontrakt z Walterem Hodgem. Jak ten ruch został odebrany w koszykarskiej Polsce? Osobiście jestem zwolennikiemdłuższych umów, dzięki temu kibicom łatwiej identyfikować się z zespołem. Pan ma podobne zdanie?

- Podpisaliśmy kontrakt z Walterem, bo jest on naszą wizytówką marketingową. Jest świetnie odbierany w Zielonej Górze. Zna tu mnóstwo osób, które zaczepiają go na ulicy czy w restauracji. Bardzo szybko nawiązuje kontakt z ludźmi. Przede wszystkim jest jednak świetnym graczem. Chociaż nie mamy jeszcze trenera, to myślę że każdy przyjąłby go z otwartymi rękami. Ten ruch zostal bardzo dobrze odebrany wśród środowiska koszykarskiego. Oznacza, że klub ma jakiś plan na przyszłość. Oczywiście fajnie byłoby to zrobić z resztą zawodników, ale nie jesteśmy bogatym klubem, który ma finansową stabilizację na kilka lat do przodu.

Chris Burgess został wybrany do piątki ligi przez PLK.pl. Czy z nim także zamierzacie prowadzić rozmowy?

- Myślę, że tak. To jednak trochę potrwa. Musimy jednak dogadać inne warunki pobytu, niż były do tej pory. Wiemy ile kosztuje utrzymanie całej jego rodziny. To świetny i bardzo efektowny zawodnik. Takich akcji podkoszowych jakie oglądaliśmy w jego wykonaniu, dawno nie widziałem na polskich parkietach. On także jest magnesem, który przyciąga ludzi na trybuny i zachęca stacje do transmisji telewizyjnych.

Wspominał Pan podczas jednej z konferencji prasowych, że w następnym sezonie zmieni się wizja budowania skladu. O ile dobrze pamiętam chciałby Pan, aby w meczowej dwunastce znalazło się miejsce dla kilku młodszych graczy. Czy to oznacza, że Filip Matczak albo inni młodzi koszykarze mogą liczyć na miejsce w zespole?

- Tak. Chciałbym, żebyśmy mieli mocniejszy skład. Żeby było ośmiu, dziewięciu graczy mających pewne miejsce w rotacji, w każdym meczu. Bo nie da się efektywnie wykorzystać całej dwunastki. Lepiej więc wydać więcej pieniędzy na trzon zespołu, niż dzielić je na cały skład.

Zastal mógł się poszczycić największą średnią frekwencją w całej Tauron Basket Lidze. Zauważył pan odradzającą się modę na koszykówkę w Zielonej Górze?

- Zmiana w porównaniu z pierwszą ligą jest diametralna. Nasi koszykarze prowadzą lekcje, na których uczą najmłodszych basketu. Uczniowie przychodzą na nasze treningi, zbierają autografy czy kupują klubowe gadżety. To jest dopiero pierwszy mały krok i myślę, że moda na koszykówkę wróci. To jest pokłosie naszego początku sezonu, w którym wspaniale graliśmy. To także wpływ naszej pięknej hali, w której najważniejsze mecze oglądał komplet 5 tys.kibiców. My również przeżyliśmy metamorfozę. To był wielki skok organizacyjny - od organizacji meczów, poprzez sklep stacjonarny i internetowy z gadżetami, po spotkania w szkołach z młodzieżą. Staramy się zaszczepiać koszykówkę od najmłodszych lat. Ludzie także poczuli, że mają wśród zastalowców swoich bohaterów. Tutaj takim kimś stał się właśnie Walter Hodge, który wyrósł na idola zielonogórzan. To są także rzeczy, dzięki którym bardzo dobrze będę wspominał ten sezon.

Ostatnie pytanie. Cel na przyszły sezon?

- Awans do play-off. Jednak na poważne deklarację przyjdzie czas gdy dopniemy budżet i zbudujemy zespół.