Gilmore: Zabrakło Skibniewskiego
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Gilmore: Zabrakło Skibniewskiego

- Nie graliśmy tak dobrze w defensywie, jak w pierwszej połowie. Może odczuwaliśmy już zmęczenie, to przecież play-off - mówi po porażce w ćwierćfinale Brian Gilmore, skrzydłowy Polpharmy Starogard Gdański.

,

Wojciech Kłos: Pierwsza połowa tego spotkania była bardzo podobna do poprzedniego meczu. Tym razem w trzeciej kwarcie zagraliście jednak fatalnie…

Brian Gilmore: Chciałbym jeszcze raz zobaczyć to spotkanie i wtedy powiedzieć dlaczego tak się stało. Jedną z przyczyn takiej gry był brak Roberta Skibniewskiego, który jest naszym liderem. To miało zdecydowany wpływ na naszą postawę. Energa Czarni to dobra drużyna. W przerwie wprowadziła kilka zmian i to one pomogły im wygrać. Mieliśmy problem z naszą skutecznością. Oni z kolei znaleźli sposób, żeby rzucać spod kosza, więc nie musieli trafiać trójek. Walczyliśmy, ale oni byli po prostu lepsi w drugiej połowie.

Wczoraj potrafiliście zatrzymać wysokich graczy ze Słupska. Dzisiaj się to nie udało.

- Jeśli spojrzy się w statystyki to rzeczywiście - oni zdobyli sporo punktów. Wykonali bardzo dobrą robotę, mieli sporo zbiórek w ataku. Jerel Blassingame także im bardzo pomagał swoimi podaniami. Nie graliśmy tak dobrze w defensywie, jak w pierwszej połowie. Może odczuwaliśmy już zmęczenie, to przecież play-off. Trzeba jednak oddać Enerdze Czarnym to, że po wczorajszej porażce podnieśli się i wygrali dzisiaj.

Starał się Pan swoimi rzutami utrzymać Polpharmę w grze w drugiej połowie. Słupszczanie prowadzili już jednak za wysoko.

- Trener powiedział mi, że mam rzucać, gdy będę miał okazję. Zawsze staram się pomagać drużynie, także przez dobrą grę w defensywie. Rzeczywiście trafiłem kilka trójek, ale ich przewaga była już zbyt wysoka. To był jednak dobry sezon dla nas. Na początku sezonu przegraliśmy cztery mecze, po których nastąpiła zmiana trenera. Przyszedł trener Sretenović i od razu odnieśliśmy zwycięstwo we Włocławku. Wygraliśmy wtedy 10 z 12 meczów, później zdobyliśmy Puchar Polski, a następnie przegraliśmy pięć meczów z rzędu. To szaleństwo! Jestem dumny z mojej drużyny za to, że udało nam się pokonać Zastal w końcówce sezonu i tym samym zająć piąte miejsce. Chciałbym jeszcze zagrać w Słupsku w sobotę, ale to i tak był dobry sezon.

Co Pan pomyślał, kiedy wiadomo było, że traficie na Energę Czarnych? Czy myślał Pan, że to zespół, który można ograć?

- Byliśmy szczęśliwi, że na nich trafiliśmy. Stracili przecież Camerona Bennermana, który był ich pierwszym strzelcem. W tamtym czasie myśleliśmy bardziej o nas niż o nich. Z kimkolwiek byśmy nie grali, to scenariusz mógłby być podobny. Mimo tego byliśmy zadowoleni, pamiętając nasz dobry występ w Słupsku. Teraz to jednak zupełnie inna drużyna. Mają Williama Avery’ego i Ermina Jazvina i bardzo się rozwinęli. Życzę im wszystkiego najlepszego w kolejnych meczach.

Kończenie sezonu w kwietniu nie jest przyjemne. To trudny moment dla zawodników i kibiców…

- Na pewno. To koszykówka - czasami grasz dobrze, a czasami ci nie wychodzi. Nie można grać świetnie przez cały sezon. Chciałbym jeszcze pograć. Możemy być jednak szczęśliwi i dumni, że po słabym początku sezonu osiągnęliśmy etap play-off. Jeśli kilka rzeczy potoczyłoby się inaczej w pierwszym meczu w Słupsku, to moglibyśmy wtedy wygrać i grać w sobotę piaty mecz. Niestety nie udało nam się to.

Co z przyszłym sezonem? Chciałby Pan zostać w tej drużynie?

- Polpharma to dobry zespół. Były momenty dobre i złe. W niektórych meczach w ogóle nie grałem, a w innych spędzałem mało minut na parkiecie. Myślę, że potrafię pomagać drużynie. Polpharma była dla mnie dobrym miejscem. Jeśli chcieliby mnie na przyszły sezon, to na pewno byłbym zainteresowany. Jest tu świetna atmosfera. Granie w Polsce to dla mnie duży krok naprzód w porównaniu do Szwajcarii, gdzie grałem wcześniej. Kibice są głośni, a klub profesjonalny. Teraz wrócę do domu i przez kilka tygodni nic nie będę robił. Później jednak zastanowię się nad ofertami i miejmy nadzieję, że znowu zagram w Polsce.