Siarka - Kotwica: Wiosenna forma
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Siarka - Kotwica: Wiosenna forma

Siarka Tarnobrzeg zagrała we wtorek z Kotwicą Kołobrzeg czwarty i ostatni raz w tym sezonie. Tym razem również lepsi byli gospodarze, wygrywając 61:48. Mecz ten pokazał kibicom, że obie drużyny myślą już bardziej o przyszłym sezonie.

Mimo tego, że Kotwica Kołobrzeg przyjechała do Tarnobrzega w niemal pełnym składzie (zabrakło tylko kontuzjowanych Michała Wołoszyna i Teda Scotta) to kilku zawodników nie wystąpiło we wtorkowym spotkaniu. Zawodnicy i trener gości Dariusz Szczubiał, pytani o tę sprawę, tajemniczo tłumaczyli się kłopotami w klubie. Bartosz Sarzało, Anthony Fisher i Jessie Sapp nie zagrali w Tarnobrzegu ani minuty. Dzięki temu młodzi zawodnicy Kotwicy dostali w tym spotkaniu więcej czasu gry niż zazwyczaj. - Na pewno rzutowo nie byłem dobrze dysponowany. Może to brak ogrania. Przestraszony byłem. Rok temu zdarzały się lepsze mecze, na lepszej skuteczności - mówił nie do końca zadowolony ze swojej postawy Michał Moralewicz.

Swoich graczy chwalił za to trener Siarki, Bogdan Pamuła. Po meczu przyznał się, że obawiał się o podejście swoich graczy do tego spotkania. - Cieszę się z tego sukcesu. Trochę miałem obawy podczas rozgrzewki. Zauważyłem, że Kotwica ma problemy ze składem. Bo to jest taki czynnik psychologiczny, niedobry dla zawodników, którzy widzą na rozgrzewce, że jest teoretycznie łatwiej - mówił po meczu Pamuła.

Początek spotkania to duże kłopoty ze skutecznością z obu stron. Do siódmej minuty gry żadnemu z zespołów nie udało się zdobyć 10 punktów. W samej końcówce pierwszej kwarty skuteczniej zagrali gospodarze. Dzięki temu objęli prowadzenie 14:10. W drugiej kwarcie gra się wyraźnie wyrównała. Decydujący o przebiegu spotkania był początek drugiej połowy. Wtedy osiem punktów pod rząd zdobył Stanley Pringle i wyprowadził tym Siarkę na osiem punktów przewagi. W czwartej kwarcie, dzięki skutecznej grze Stefana Blaszczynskiego, przewaga gospodarzy wzrosła do kilkunastu punktów, a mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 61:48 dla Siarki. - Drużyna grała dzisiaj dobrze zespołowo. Graliśmy twardo, szczególnie w obronie i uważam, że to było głównym kluczem do zwycięstwa w dzisiejszym meczu. Ja sam również grałem dzisiaj twardo i chciałem bardzo wygrać ten mecz. Jeśli grasz twardo, to daje to dużo dobrego - powiedział po jednym ze swoich lepszych meczów w tym sezonie Blaszczynski.

Trener gości przez to, że kilku zawodników nie mogło wystąpić, musiał bardziej korzystać ze swoich młodszych graczy. Jak sam później stwierdził, nie do końca wykorzystali oni swoją szansę. - Siarka dzisiaj dominowała. W pierwszej połowie zabrakło trochę skuteczności spod kosza ale też i z dystansu i osobistych. Kilku młodych zawodników miało okazje dzisiaj pograć. Widać, że jeszcze wiele przed nimi drogi - powiedział na pomeczowej konferencji trener gości.

Wyraźnie niezadowolony ze swojej gry był po meczu skrzydłowy Kotwicy Sławomir Sikora. Zawodnik ten w trzeciej kwarcie oddał wiele rzutów, ale po każdym z nich piłka odbijała się od obręczy, często pechowo i nie wpadała do kosza. - Ja biję się w pierś bo mój występ dzisiaj to jakaś totalna porażka w ataku. Zero na osiem za dwa to ja zawsze mówię, że ktoś by kopnął piłkę, to by trafił do kosza. A jeśli gość nie trafia żadnego rzutu z gry, to musi się nad sobą zastanowić - mówił krytycznie po meczu Sikora.

W końcówce dłuższą szansę na grę w tym sezonie otrzymał Piotr Pyszniak, syn prezesa Siarki Zbigniewa Pyszniaka. Zawodnik ten jednak był bardzo stremowany i nie był w stanie we wtorek zdobyć żadnego punktu. - Dzisiejsze spotkanie nie należało do łatwych meczów. Początek był wyrównany, nic nie wpadało i nie mogliśmy się wstrzelić. Dopiero w drugiej połowie zaczęło coś wpadać. Kilku graczy nie mogło grać. Ja wszedłem i stres nie pomógł. Później dopiero po minucie czułem, że ten stres mnie ominął. Ale sytuacji do rzutu nie było - powiedział po meczu Pyszniak.