AZS - Asseco Prokom ( 1:2): Obrona zadziałała
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

AZS - Asseco Prokom ( 1:2): Obrona zadziałała

Koszalinianie sprawili wielką niespodziankę wygrywając z aktualnym mistrzem Polski 83:78. Tym samym obie ekipy zagrają jutro czwarty mecz w całej serii ćwierćfinałowej.

Mało który kibic koszykówki w Polsce śmiał twierdzić, że po dwóch słabych meczach w wykonaniu koszalińskiego AZS, może nastąpić całkowita zamiana ról i ostatecznie zwycięstwo Akademików. Spotkania w Gdyni charakteryzowały się głównie słabą obroną Koszalinian i nieskutecznością w ataku. W dzisiejszym meczu oba te elementy działały poprawnie. 

- Już kolejny raz koszykarze AZS sprawiają swoim kibicom wiele radości i nie można narzekać na naszą postawę we własnej hali. Wyjątkiem było starcie z Kotwicą, gdy wyraźnie zawiedliśmy - komentował trener Mariusz Karol.

78 straconych punktów to spory sukces koszalińskiej obrony, lecz trener Karol nie zapomina także o niezłej ofensywie. - Każda drużyna, która zdobędzie około 80 punktów przeciwko Asseco Prokomowi powinna dostać gromkie brawa. Obojętnie czy przegrała różnicą trzydziestu punktów. Taki wynik ofensywny przy tak klasowej defensywie musi robić wrażenie - mówił szkoleniowiec AZS.

Chociaż już po pierwszych minutach zdawało się, że spotkanie zakończy się podobnie jak dwa mecze w Gdyni (prowadzenie po trzech minutach 10:2), to gospodarze szybko nawiązali walkę i przez resztę spotkania grali z gdyńską drużyną jak równy z równym. Obrona Akademików w pierwszej połowie nie wyglądała zbyt dobrze. Receptą na dziurawą defensywę gospodarzy były zasłony i ścięcia pod kosz. Wynik pierwszej kwarty w dosyć niespotykany sposób ustalił kapitan AZS Koszalin - Igor Milicić, Chorwat z polskim paszportem zachował się tak, jak na przysłowiowego rutyniarza przystało, tj. odbił piłkę od pleców zawodnika z Gdyni, po czym równo z syreną trafił do kosza.

Koszalinianie wciąż nie mieli odpowiedzi na wysokich graczy z Gdyni - Varda i Burrell robili sporo zamieszania w strefie podkoszowej gospodarzy, świetnie grał także Ewing, który już po pierwszej połowie miał 13 punktów i trzy asysty.

- Słaba skuteczność w rzutach z dystansu i niezbyt dobra gra na zbiórkach, to główne przyczyny dzisiejszej porażki - podsumował spotkanie Krzysztof Szubarga. Trudno się nie zgodzić z rozgrywającym gdyńskiej drużyny. Piętnastoprocentowa skuteczność zza lini 6,75 m nie mogła pomóc zawodnikom Asseco Prokomu w wygraniu tego spotkania.

Gracze z Gdyni nie potrafili zatrzymać kontr Akademików, które świetnie rozprowadzał Tomasz Śnieg (osiem pkt, sześć as.). Młody rozgrywający AZS dobrze radził sobie z bardziej ogranymi rywalami i w końcówce jego punkty okazały się kluczowe dla losów całego spotkania. Warto także wspomnieć o świetnej zmianie Mateusza Bartosza (sześć pkt.) i Slavisy Bogavaca (13 punktów). Dwaj skrzydłowi grający w biało-niebieskich barwach znacznie odciążyli koszalińskich liderów.

- To był mecz typu wygrać lub umrzeć, na szczęście udało nam się, pokazaliśmy naszą dumę i gramy dalej - skomentował całe spotkanie skrzydłowy AZS Koszalin George Reese, który po raz kolejny był ostoją koszalińskiej ofensywy, zdobywając 20 punktów (9/10 za dwa).

W spotkaniu nie wystąpił obrońca Akademików - Grzegorz Arabas, który cierpi na zapalenie ścięgna Achillesa. Sztab medyczny AZS zapewnia, że zrobi wszystko, by Arabas wystąpił w jutrzejszym meczu.

Kolejne spotkanie tej pary już w środę o godz. 18 w hali Gwardia w Koszalinie.