Trefl - PGE Turów: Zapowiedź play-off
fot. plk.pl

,

Lista aktualności

Trefl - PGE Turów: Zapowiedź play-off

Trefl Sopot pokonał w Ergo Arenie po emocjonującym meczu PGE Turów 80:74. Wygrana pozwoliła sopocianom obronić trzecie miejsce w tabeli Tauron Basket Ligi, z kolei zespół ze Zgorzelca przystąpi do play-off z drugiego miejsca.

,

Wygrana Turowa mogła pomóc, w przypadku korzystnego rezultatu w meczu we Włocławku, w zajęciu zespołowi ze Zgorzelca pierwszego miejsca po sezonie zasadniczym TBL. Grający skutecznie sopocianie (aż pięciu graczy zdobyło więcej niż 10 punktów), nie pozwolili jednak na to, zapewniając sobie tym samym trzecią pozycję przed play-off. Losy meczu ważyły się do ostatniej minuty, mimo że w czwartej kwarcie sopocianie dwukrotnie zwiększali swoje prowadzenie do 10 punktów. Najskuteczniejszym zawodnikiem Trefla podobnie jak w pierwszym meczu obu drużyn był Paweł Kikowski, zdobywając 16 punktów. Jednak ważne role odgrywali także Lorinza Harrington (11 punktów) oraz Giedrius Gustas (13 punktów). Wśród gości najlepiej w ataku zagrał Marko Brkić zdobywając 16 punktów, z czego aż 11 w czwartej kwarcie i to głównie dzięki jego grze gości wracali dwukrotnie do rywalizacji po tym jak sopocianie uzyskiwali dwucyfrową przewagę.

Podobnie jak w meczu z Anwilem trener Karlis Muiznieks rozpoczął spotkanie bez Filipa Dylewicza i Adama Waczyńskiego, których miejsce zajęli Marcin Stefański oraz Paweł Kikowski. Tym razem nietypowe rozwiązanie zadziałało nieco lepiej, głównie za sprawą Kinnarda, który grając na pozycji silnego skrzydłowego zdobył pierwsze siedem punktów Trefla. Wśród gości najlepiej na samym początku spisywał się Konrad Wysocki (pierwsze pięć punktów drużyny). W kolejnych akcjach obowiązki w ofensywie gospodarzy przejęli Kikowski (dwie trójki) oraz efektownie grający Dragan Ceranić. Wśród zgorzelczan zabrakło dodatkowych opcji w ataku przez co za zdobywanie punktów wziął się trzeci asystujący TBL, Torey Thomas - zdobył osiem punktów. Brak punktów pozostałych graczy sprawił, że Turów przegrał pierwszą kwartę 18:25.

Pierwsze punkty w drugiej kwarcie zdobył Michael Kuebler trafiając za trzy punkty. Chwilę później kolejną trójkę dołożył David Jackson zostawiony na obwodzie sam na sam z Dylewiczem. Amerykanin, który w ostatnim meczu z PBG Basket po kilku słabszych występach zdobył 11 punktów dorzucił kolejne trzy punkty po akcji z faulem, a chwile później Daniel Kickert wyprowadził gości na pierwsze prowadzenie w meczu 28:27. - Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, ale Turów jest bardzo dobrym zespołem i zaczęli grać bardzo agresywnie w obronie w drugiej kwarcie, a my straciliśmy nieco koncentracji - stwierdził trener gospodarzy Karlis Muiznieks. Utrata prowadzenie zmobilizowała sopocian głównie do skuteczniejszej gry w ofensywie (przez pierwsze siedem minut gospodarze zdobyli zaledwie pięć punktów), dzięki czemu ostatecznie na 15-minutową przerwę schodzili prowadząc 37:35.

Na początku trzeciej kwarty Robert Tomaszek skuteczną akcją po podaniu Thomasa pomógł powrócić gościom na prowadzenie, jednak chwile później po jego przewinieniu technicznym i skutecznych rzutach wolnych Kikowskiego gospodarze odzyskali prowadzenie (41:40). W kolejnych fragmentach kwarty zespoły skupiły się na walce o każdą piłkę, co zmniejszyło skuteczność rzutów. Dopiero przy stanie 49:47 po skutecznej akcji Kinnarda oraz rzucie Kikowskiego równo z syreną kończącą tą część gry uzyskali przewagę wyższą niż jeden rzut z gry (54:47). - Nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji w trzeciej kwarcie, kiedy mieliśmy otwarte pozycje rzutowe, później musieliśmy gonić rywali - powiedział po meczu trener PGE Jacek Winnicki.

Amerykański skrzydłowy Trefla skuteczną grę kontynuował także na początku ostatniej kwarty, i to dzięki jego trójce sopocianie osiągnęli najwyższe 10-punktowe prowadzenie w meczu (57:47). Kolejne trzy minuty nie były już jednak tak dobre dla gospodarzy, co udało się wykorzystać podopiecznym trenera Winnickiego i zbliżyć się na cztery punkty. Tomaszek trafił z faulem w ostatniej sekundzie akcji oraz Jackson z dystansu. Niemoc w ofensywie przełamał Ceranić, a za trzy punkty trafił amerykański rozgrywający Trefla, Harrington. Dzięki temu trafieniu, rzuty Thomasa i Wysockiego nie pomogły zbliżyć się na mniejszy dystans PGE. W kolejnych akcjach głównie za sprawą Kikowskiego i nieskutecznego na początku meczu Dylewicza gospodarze zwiększyli prowadzenie nawet do 11 punktów. 

W takich sytuacjach, nie po raz pierwszy w tym sezonie nieoceniona była postawa Brkicia. Serb trafił dwukrotnie z dystansu (raz z faulem) dzięki czemu PGE Turów zbliżył się na zaledwie trzy punkty (73:70). Nie trafił jednak kolejnego rzutu 45 sekund przed końcem kwarty, który mógł doprowadzić do remisu. Okazało się to decydujące o wyniku meczu oraz rozstawieniu zespołów przed play-off, gdyż chwile później Harrington trafił za dwa oraz Stefański wykorzystał rzut wolny. W 20 sekund sześć punktów przewagi okazało się już niemożliwe do odrobienia i ostatecznie Trefl pokonał PGE Turów 80:64. - Turów jest ciężkim przeciwnikiem jednak trzy razy ich pokonaliśmy. Teraz trzeba myśleć o play-off i ciężko trenować by zdobyć medal - zakończył rzucający Trefla, Paweł Kikowski.

Zespoły już w piątek rozpoczynają rywalizację w play-off. PGE Turów, które zajęło drugie miejsce po sezonie zasadniczym zmierzy się z siódmym PBG Basket Poznań. Można spodziewać się wielu emocji w serii tych drużyn czego zapowiedzią było ostatnie spotkanie ligowy obu zespołów, które zakończyło się po dwóch dogrywkach. Sopocianie będą z kolei walczyć z Anwilem. Rywalizacja tych ekip jeszcze przed startem zapowiada się najciekawiej spośród wszystkich par, patrząc na mecze Trefla i Anwilu z tego sezonu. Jeśli PGE Turów oraz Trefl wygrają swoje serie w pierwszej rundzie, spotkają się ponownie w półfinale play-off TBL.