Bennerman: Tego chcieliśmy
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Bennerman: Tego chcieliśmy

- Stanowiąc prawdziwy zespół i walcząc do ostatku sił, tak jak miało to miejsce, w przypadku porażki nie moglibyśmy niczego sobie zarzucić i nie mielibyśmy do siebie żadnych pretensji - mówi po zwycięstwie nad Asseco Prokomem rzucający Energi Czarnych, Cameron Bennerman.

,

Mateusz Bilski: Czy czuł Pan przed spotkaniem, że ten mecz będzie należał właśnie do Pana?

Cameron Bennerman:
Tak, zdecydowanie.

Czy specjalnie się Pan do niego przygotowywał?

- Tak, oczywiście. Ostatnio bardzo szybko popadałem w pewien marazm związany z naszą grą. Jednak przed tym meczem dużo rozmawialiśmy i chcieliśmy wiele zmienić. Asseco Prokom to zespół euroligowy, najlepszy w naszym kraju i do meczu z nim cały nasz zespół podszedł specjalnie. Cieszę się, że wiele mi dzisiaj się udało i wykonywałem to, co chciałem.

Tak głośnego dopingu w Hali Gryfi w tym sezonie jeszcze nie było. Spodziewał się Pan takiego wsparcia fanów po fatalnym meczu z Treflem?

- Absolutnie! Kilka dni temu rozmawiałem z jednym z liderów naszych kibiców i powiedział mi, że jesteśmy w stanie tego dokonać, że fani w nas wierzą i to będzie dla wszystkich coś więcej niż zwykły mecz. Kibice zapowiadali, że będą jeszcze głośniejsi niż zazwyczaj i dotrzymali słowa. Myślę, że zarówno oni, jak i my, byli bardzo podekscytowani rywalizacją z najlepszą drużyną w kraju i wspaniale się uzupełnialiśmy.

Kibice przygotowali dla was jeszcze jedną niespodziankę. Gdy przed meczem weszliście do szatni zastaliście w niej tablicę z 23  motywującymi hasłami przygotowanymi przez fanów. Podziałało?

- Tak, przeczytałem wszystkie z nich i to był naprawdę fajny gest z ich strony. Bardzo miło było przed meczem zobaczyć taką wewnętrzną inicjatywę kibiców, którzy chcieli nas wspierać jeszcze nawet przed pierwszym pojawieniem się na parkiecie. Na pewno nam to pomogło i dodało sił.

Co według Pana było w tym spotkaniu najważniejsze pod względem sportowym?

- Zawodnicy Asseco Prokomu grali w stylu NBA, zwalniali tempo swoich akcji, znakomicie je kontrolowali i doskonale wiedzieli, co w danym momencie chcą zrobić. Ale nie byli w stanie tego wszystkiego zrealizować, ponieważ zaskoczyliśmy ich ogromną agresją i konsekwencją w działaniach defensywnych. Przechwyty i zbiórki owocowały łatwymi punktami zdobywanymi przez nas z kontrataków. Kiedy gdynianie nie mogli robić tego, co zaplanowali, my z kolei wykonywaliśmy to, co chcieliśmy. Taki był właśnie nasz cel na ten mecz.

Na pomeczowej konferencji stwierdził Pan, że wszystko co chce Pan powiedzieć, to: „rzuty wolne”. Mógłby nieco rozwinąć Pan tą myśl?

- Po prostu fatalnie czuję się z moją skutecznością rzutów wolnych w tym sezonie. Jestem zawodnikiem z pozycji rzucającego, przez całą moją karierę moja skuteczność oscylowała wokół wartości 80-90%, a teraz ledwo przekraczam 60%. Choć dziś trafiałem ważne rzuty wolne, wtedy gdy były nam najbardziej potrzebne, to nie trafiłem dwóch ostatnich, które mogły nam zapewnić spokój w ostatniej akcji, a ich spudłowanie groziło dogrywką. Teraz, mimo że bardzo cieszę się z wygranej, doskonale wiem, że mam jeszcze wiele do poprawienia w swojej grze.

Czy po takim zwycięstwie Energa Czarni będą silniejszym zespołem?

- Pod względem mentalnym na pewno. Zawsze dobrze jest wygrać z takim rywalem. Ale nawet jeśli przegralibyśmy z Asseco Prokomem, to ważne było to, w jaki sposób z nim graliśmy. Ponownie stanowiąc prawdziwy zespół i walcząc do ostatku sił, tak jak miało to miejsce, w przypadku porażki nie moglibyśmy niczego sobie zarzucić i nie mielibyśmy do siebie żadnych pretensji. To było niezwykle ważne zwycięstwo, które może dodać nam skrzydeł w tym najważniejszym momencie sezonu.