Trefl - Anwil: Mecz walki
fot. Wojciech Figurski

,

Lista aktualności

Trefl - Anwil: Mecz walki

Trefl pokonał Anwil 67:60 po niezwykle emocjonującym meczu. Dzięki tej wygranej i porażce Polpharmy z Kotwicą zespół z Sopotu ma już zagwarantowane miejsce w pierwszej czwórce na koniec sezonu zasadniczego.

,

Emocjonujący pojedynek sopocian z wicemistrzem TBL był wyjątkowo rozgrywany w Hali Stulecia. Kameralna i wypełniona do ostatniego krzesełka hala, w której Trefl występował w zeszłym sezonie, przyniosła szczęście gospodarzom. Przed sobotnim spotkaniem było jasne, że wynik meczu ma ogromne znaczenie dla rozstawienia w tabeli przed fazą play-off. Słowa te znalazły potwierdzenie na parkiecie już od pierwszych minut - oba zespoły postawiły na bardzo silną obronę, przez co wynik po 10 minutach to jedynie 12:14.

Druga część meczu bardzo przypominałaby pierwszą, gdyby nie Paul Miller (15 punktów, sześć zbiórek). Środkowy Anwilu doskonale odnajdywał się dalej od kosza, a jego rzutom z półdystansu nie potrafił zaradzić Dragan Ceranić (sześć punktów, siedem zbiórek). Włocławskiemu centrowi pomagał Dardan Berisha (osiem punktów), dzięki czemu to goście schodzili na piętnastominutową przerwę z ośmiopunktowym prowadzeniem, przy niespotykanie niskim wyniku 25:33

- W pierwszej połowie graliśmy nieskutecznie w ataku, co było wynikiem naszej niepotrzebnej nerwowości. Wiedzieliśmy, że Anwil to świetny zespół i jest blisko nas w tabeli - mówił trener Trefla Karlis Muiznieks.

Choć pierwsze punkty trzeciej kwarty ponownie należały do rewelacyjnego Millera, to w następnych minutach przełamał się Trefl, który po celnych rzutach Filipa Dylewicza (14 punktów, osiem zbiórek), Adama Waczyńskiego (osiem punktów) i Giedriusa Gustasa (12 punktów) zmniejszył stratę do dwóch punktów. Czas wzięty przez trenera Emira Mutapcicia poprawił grę włocławian, jednak trójka Pawła Kikowskiego (sześć punktów) na równo z syreną wyprowadziła Trefl na jednopunktowe prowadzenie po trzeciej kwarcie.

Ostatnia część meczu była niezwykle emocjonująca, a nerwy na trybunach udzieliły się też zawodnikom - Marcin Stefański (siedem punktów, dziewięć zbiórek) został ukarany faulem dyskwalifikującym, a Stipe Modrić faulem niesportowym. Mimo usunięcia z parkietu walecznego i świetnie zbierającego skrzydłowego, Trefl powiększał swoją przewagę i na niespełna cztery minuty przed końcem wygrywał 57:51. Anwilowi po celnych rzutach D.J. Thompsona (dziewięć punktów) i Andrzeja Pluty (osiem punktów) udało się zmniejszyć stratę, jednak Filip Dylewicz celnym rzutem zza linii 675 centymetrów ponownie udowodnił, że w końcówkach Trefl może na niego liczyć. Po chwili kolejną trójkę dołożył Adam Waczyński i było jasne, że Anwil tego meczu już nie wygra. Spotkanie zakończyło się wynikiem 67:60.

- Sadzę, że to było bardzo dobre dla publiczności, że mogli zobaczyć dwa zespoły, które walczą o każdą piłkę, o każdy milimetr parkietu - podsumował mecz trener Anwilu, Emir Mutapcić.