Zastal - PGB Basket: Miller Killer
fot. Sebastian Rzepiel

,

Lista aktualności

Zastal - PGB Basket: Miller Killer

W zaległym meczu 14. kolejki Zastal Zielona Góra przegrał z PBG Basketem Poznań 78:82. Poznaniaków do zwycięstwa poprowadził Eddie Miller, który trafił aż 7 z 9 prób za trzy i zdobył 28 punktów. - Wpadłem w odpowiedni rytm i czułem się dziś znakomicie - mówił po meczu bohater spotkania.

Spotkanie obu klubów drugi trener Zastalu Tomasz Jankowski zapowiadał jako bitwę na noże. - To będzie niezwykle ważny mecz dla końcowego układu tabeli - dodawał Marcin Flieger, rozgrywający Zastalu. Chris Burgess nie dopuszczał do siebie myśli, że Zastal może przegrać dwa razy pod rząd we własnej hali. I tak by się pewnie nie stało, gdyby nie Eddie Miller.

Rzucający PBG Basketu Poznań już w pierwszej kwarcie trafił trzy z czterech prób za trzy. Zielonogórscy kibice, gdy piłka trafiała w ręce 26-letniego Amerykanina, głęboko wzdychali. I między sobą odliczali celne trafienia zza lini 675 cm. Marcin Flieger, który był jednym z zawodników kryjących Millera, zastanawiał się czy Zastalowcy słusznie zaczęli od krycia strefą. - Wtedy Eddie rzucił swoje pierwsze trójki i trochę się pogubiliśmy w tej zonie. Może mogliśmy kryć od początku każdy swego? Miller to jednak świetny zawodnik, który trafia nawet gdy ma rękę obrońcy na twarzy - przyznawał Flieger. - Eddie wpadł w odpowiedni rytm, miał dużo czystych pozycji, ale trafiał także gdy nie odstępowaliśmy go na krok - dodawał Walter Hodge.

W pierwszej połowie zawodnicy PBG Basketu Poznań grali niemal perfekcyjnie. Skrzętnie wykorzystywali wszystkie błędy Zastalu. Nie przeszkadzała im wspomniana przez Fliegera ”zona”, ani krycie indywidualne. W dodatku mnóstwo punktów zdobywali z kontry, po przechwytach i niecelnych rzutach zielonogórzan. Gdy Sasa Ocokoljić w ostatniej sekundzie pierwszej połowy trafił z dziewięciu metrów wydawało się, że jest już po meczu.

Nic bardziej mylnego. Zastalowców do walki poderwał Walter Hodge, który w trzeciej kwarcie z niesamowitą łatwością przedostawał się pod kosz przeciwnika. Zielonogórzanie pieczołowicie odrabiali straty. James Maye co raz bardziej przypominał strzelbę do wynajęcia i gdy w końcówce trzeciej odsłony trafił za trzy, na tablicy wyników widniał remis 57:57. Solidnie spisywał się także Chris Burgess, a najlepsze spotkanie w sezonie rozegrał Marcin Chodkiewicz. Zawiedli pozostali wysocy zawodnicy - David Burgess i Tomasz Kęsicki rzucli razem tylko cztery punkty i zebrali dwie piłki.  - Z indywidualnymi ocenami wstrzymam się do końca sezonu. Przyznaję jednak, że dzisiaj nie jestem zadowolony z ich poczynań - mówił po spotkaniu trener Zastalu Tomasz Herkt.

Czwarta kwarta, zgodnie z przepowiednią Jankowskiego, była bitwą na noże. Zastalowcy wykończeni długim pościgiem dali, na cztery minuty przed końcem, ponownie odskoczyć gościom na dziesięć punktów. Stać ich było jeszcze na jedną pogoń. Bronili twardo, walczyli o każdą piłkę a dzięki temu stwarzali sobie okazje do kontry. Dognili. Wynik 75:75 zapowiadał emocje w ostatnich sekundach. Te jednak zamieniły się w festiwal rzutów wolnych. Zastalowcy choć przegrywali jednym punktem uparcie chcieli trafić za trzy. Nie wychodziło, więc musieli szybko faulować gości. Za przewinienia spadli Flieger i Hodge, a goście kolejnymi celnymi wolnymi powiększyli przewagę. Gdy do końca meczu pozostało osiem sekund desygnowany na plac Jarosław Kalinowski, ku zdziwieniu zawodników i kibiców, spokojnie kozłował do ostatnich sekund. - Dlaczego? Zależało nam, aby przegrać mniej niż pięcioma punktami - odpowiadał Herkt. - A my chcieliśmy wygrać dziś większą róznicą punktów. Jak to się jednak mówi, darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda - żartował po meczu zadowolony trener PBG Basketu Milja Bogicević. - Jesteśmy nadal w fazie przebudowy. To jednak było spotkanie, w którym podjęliśmy walkę. Bardziej bolą mnie takie mecze, gdy przegrywamy w takim stylu jak z Czarnymi. Mecz przegraliśmy po walce. Gdy tak się dzieje, podaję zawodnikom w szatni rękę i dziękuję za mecz - komentował Herkt.

Czy jego posada na stanowisku szkoleniowca jest zagrożona? Zawodnicy są zgodni. - Mecze przegrywa i wygrywa cała drużyna. Stoimy murem za trenerem - mówił Marcin Flieger.