Polpharma - Anwil: Drugi raz
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Polpharma - Anwil: Drugi raz

Polpharma Starogard Gdański po raz drugi w tym sezonie pokonała Anwil Włocławek. Tym razem Kociewskie Diabły wygrały 74:70, a najlepszym zawodnikiem spotkania był Brian Gilmore, zdobywca 16 punktów.

,

Emir Mutapcić przed meczem zapowiadał, że aby wygrać z Polpharmą trzeba narzucić im swój styl gry. To na początku udało się Anwilowi i po akcjach Paula Millera i Nikoli Jovanovicia prowadzili 8:2. Trójek nie trafiał Michael Hicks i dopiero po skutecznych akcjach Tomasza Cielebąka Polpharma zaczęła odrabiać straty. Polak grał dobrze w ataku, ale w obronie przeciwko Jovanoviciowi miał problemy. Serb trafił dwie trójki sprzed jego nosa, które ciągle utrzymywały Anwil na prowadzeniu.

Wejście Urosa Mirkovicia ożywiło grę gospodarzy i pomogło w doprowadzeniu do remisu. W drugiej części meczu na parkiecie pojawił się także Brian Gilmore, który w pierwszej połowie rzucił 10 punktów. Amerykanin w ostatnim meczu Polpharmy z Energą Czarnymi Słupsk wszedł dopiero w końcówce meczu, gdy wynik był już rozstrzygnięty. W tym meczu Gilmore stawał się jedną z kluczowych postaci. Anwil zmienił trochę taktykę i piłki częściej kierowane były do niskich Chrisa Thomasa i Andrzeja Pluty, którzy starali się utrzymywać tempo rozpędzonych gospodarzy. Ci jednak po dwóch indywidualnych akcjach Kamila Chanasa osiągnęli na koniec pierwszej połowy najwyższe dotychczasowe prowadzenie 45:32.

Polpharma w trzecich kwartach potrafiła uciekać rywalowi na tyle, że ostatnia część meczu była tylko formalnością. Tym razem tak się nie stało. Ambitny zespół Anwilu starał się odrabiać straty i wychodziło im to bardzo dobrze. Znowu zaczęli grać pod Millera, co im się bardzo opłaciło. Zaliczyli m.in. serię dziesięciu punktów z rzędu, na które gospodarze nie mogli znaleźć odpowiedzi. Swoje trójki rzucili także DJ Thompson i Andrzej Pluta, po których było już tylko 53:49 dla Kociewskich Diabłów.

- Mieliśmy problem na początku trzeciej kwarty. Nie graliśmy zespołowo, tylko indywidualnie. Później mieliśmy problem ze złapaniem naszego rytmu - tłumaczył Zoran Sretenović.

Anwil dwukrotnie po rzutach Łukasza Majewskiego (który jeszcze w zeszłym sezonie zdobywał w Starogardzie brązowy medal) w ostatniej kwarcie doprowadzał do remisu. Najważniejsze rzuty na dwie minuty przed końcem meczu trafił jednak zmagający się ze swoją niemocą Michael Hicks. Przy stanie 66:61 trafił w końcu trójkę, a później zdobył kolejne dwa punkty. To były pierwsze i jedyne punkty Amerykanina w tym spotkaniu. Po tych rzutach Anwil chciał jeszcze walczyć, ale do ewentualnego doprowadzenia do remisu zabrakło im czasu.

Polpharma po raz kolejny udowadnia, że nie ma w tej drużynie jednego lidera. W tym spotkaniu świetnie zagrał Brian Gilmore, który rzucił 16 punktów, a problemy miał Michael Hicks, który odblokował się dopiero w końcówce. Bardzo dobrze rozgrywał Robert Skibniewski, który mimo że miał prawo być zmęczony graniem prawie bez odpoczynku, to rzucił siedem punktów i miał siedem asyst.

- Pokazaliśmy, że potrafimy wygrać mecz, który jest na styku do samego końca. Jesteśmy bardzo mocni jeśli gramy zespołowo, zarówno w obronie, jak i w ataku. Każdy kto był na parkiecie dodał swoją część do wygranej - mówił Zoran Sretenović.

W Anwilu dobrze zaprezentował się Łukasz Majewski, który nie pozwalał na wstrzelenie się Hicksowi, a w dodatku zdobył 14 punktów, co jest najlepszym rezultatem w jego drużynie. Zaskakująco krótko grał Paul Miller, z którym zupełnie nie radził sobie Kirk Archibeque. Nowi zawodnicy w zespole z Włocławka - Seid Hajrić i Bartosz Diduszko nie odmienili stylu gry drużyny i nie mieli większego wpływu na wynik. W spotkaniu zabrakło Dardana Berishy, który przed meczem doznał kontuzji.

- Przegraliśmy ten mecz przez słabą drugą kwartę. Później wyszliśmy z lepszym nastawieniem. O końcowym wyniku zadecydowały detale, takie jak więcej celnych rzutów wolnych czy trójek - wyjaśniał Emir Mutapcić. - Mam nadzieję, że w następnym meczu zagramy od początku tak, jak tutaj w drugiej połowie.