Mateusz Bilski: Dla Pana spotkania między Energą Czarnymi a AZS są czymś szczególnym, ponieważ raz Pan gra w jednej, a raz w drugiej drużynie.
Marcin Sroka: Dokładnie, atmosferę derbów na Pomorzu poznałem już doskonale. Zawsze powtarzam i mówiłem o tym także podczas gry w Słupsku, że zostawiam serce na parkiecie i walczę ze wszystkich sił dla mojej aktualnej drużyny, a teraz jest nią AZS. Niestety, taki jest nasz zawód, trochę niewdzięczny… i czasem tak się dzieje, że trzeba zagrać w drużynie lokalnego rywala.
Jak ocenia Pan całe spotkanie?
- Z pewnością był to inny mecz, niż każdy inny w tym sezonie, ponieważ derby mają swój charakterystyczny klimat. Z pewnością było to bardzo ładne widowisko i mogło się podobać widzom, gdyż gra obu stron stała na wysokim poziomie. Na szczęście dla nas, Energa Czarni przegrali, a my świętujemy.
Trener Karol na pomeczowej konferencji dużo mówił o bardzo dobrej obronie AZS. Jednak straciliście ponad 90 punktów, a Cameron Bennerman co prawda pudłował, ale z otwartych pozycji.
- Obrona z pewnością była bardzo twarda i to z obu stron, nie mam żadnych wątpliwości. Świadczy o tym chociażby ilość fauli zarówno naszych, jak i słupszczan. Mimo wszystko nie powinniśmy jednak tracić aż tylu punktów, ale i drużyna przeciwna też tak naprawdę nie powinna, ponieważ w europejskiej koszykówce 100 pkt. to bardzo dużo. Bennerman to typ strzelca i stąd wiele jego rzutów, na nasze szczęście nie miał on dziś dobrego dnia.
Pan po swoich celnych rzutach cieszył się w sposób bardzo wyrazisty.
- Cieszę się z każdej udanej akcji chyba przede wszystkim dlatego, że po bardzo ciężkiej kontuzji w ogóle wróciłem do sportu, gdyż była taka groźba, że będą zmuszony odwiesić buty na kołku. Na szczęście po trudnej operacji i długiej rehabilitacji znów gram i sprawia mi to teraz większą radość, niż wcześniej.
Ostatnio pojawiało się wiele różnych głosów na temat Pańskiej przyszłości. Oficjalnie, co będzie teraz z Marcinem Sroką?
- To się okaże. Mogę powiedzieć, że sprawa mojego nowego kontraktu jest bardzo daleko posunięta, jednak wystąpił pewien mały problem, z którym sam muszę sobie poradzić. Więcej nie powiem.
A może chociaż zdradzi Pan, w jakim kierunku się Pan wybiera?
- Hmm… w dobrym kierunku, na pewno w dobrym.