Spotkanie od początku było bardzo wyrównane i dopiero później dzięki akcjom DeAndre Davisa oraz Yannicka Franke sopocianie uciekali na cztery punkty. Sporting wychodzili już po chwili na prowadzenie po trójce Tannera Omilda. Ostatecznie jednak akcje Brandona Younga sprawiły, że po 10 minutach było 17:21. W drugiej kwarcie to sopocianie musieli gonić rywali. Obie drużyny miały problemy ze skutecznością, co przekładało się na niski wynik. Ekipa trenera Marcina Stefańskiego nie pozwoliła jednak Portugalczykom odskoczyć i dzięki rzutom wolnym Franke zbliżyła się do stanu 35:34 po pierwszej połowie.
Trzecia kwarta znowu zmieniała sytuację. Trefl wracał na prowadzenie dzięki trójce Michała Kolendy, a po kolejnych rzutach wolnych Yannicka Franke miał nawet sześć punktów przewagi. Teraz to Sporting zatrzymał się w ofensywie. Po 30 minutach było jednak tylko 48:52. Kolejną część meczu świetnie rozpoczęli gospodarze. Dzięki serii 7:0 i trafieniu Miguela Cardoso znowu byli lepsi, a później uciekli nawet na 10 punktów. Przyjezdni nie potrafili na to odpowiedzieć. Ostatecznie drużyna z Lizbony wygrała aż 76:63.
Sporting Lizbona - Trefl Sopot 76:63 (17:21, 18:13, 13:18, 28:11)
Sporting: Williams 22, Omlid 11, Patton 11, Relvao 11, Downs 9, Fernandes 7, Cardoso 5, Fofana 0, Ventura 0, Smith 0, Monteiro 0
Trefl: Sharma 16, Kolenda 13, Franke 9, Young 7, Davis 6, Gruszecki 5, Leończyk 5, Dorsey 2, Moten 0, Ziółkowski 0