Ricky Tarrant na początku spotkania był świetny i to głównie dzięki niemu stargardzianie mieli małą przewagę. Mecz był jednak niezwykle wyrównany, a każda kolejna akcja zmieniała drużynę, która była na prowadzeniu. W pewnym momencie PGE Spójnia zanotowała jednak serię 8:0 i po przechwycie oraz trafieniu Filipa Matczaka uciekała na siedem punktów. Po 10 minutach było 25:20. Trójki Michała Aleksandrowicza w drugiej kwarcie zmieniały sytuację i to Enea Astoria zdobyła prowadzenie. Zespół trenera Jacka Winnickiego gonił wynik - dość szybko, po rzutach wolnych Baylee Steele’a doprowadził do remisu. Dzięki kolejnemu rzutowi z dystansu Tarranta gospodarze po pierwszej połowie byli lepsi, ale tylko minimalnie - 52:49.
Trzecią kwartę ekipa trenera Artura Gronka rozpoczęła od serii 12:2 i dzięki akcji Michała Chylińskiego miała siedem punktów przewagi. Stargardzianie zbliżali się jeszcze na trzy punkty, ale na odpowiedź Coreya Sandersa nie trzeba było długo czekać. Straty później zmniejszał jeszcze kolejnymi wsadami Steele, ale po 30 minutach to przyjezdni byli lepsi - 76:74. W ostatniej części meczu obie drużyny miały problemy ze skutecznością, a wynik był ciągle bliski remisu. W samej końcówce akcje Michała Chylińskiego i Markusa Loncara sprawiły, że Enea Astoria uciekała na osiem punktów. To był kluczowy moment spotkania - PGE Spójnia nie miała już wystarczająco dużo czasu na reakcję. Ostatecznie bydgoszczanie zwyciężyli 95:86.
Najlepszym zawodnikiem gości był Łukasz Frąckiewicz z 15 punktami, 9 zbiórkami i 3 blokami. W ekipie gospodarzy wyróżniał się Ricky Tarrant z 29 punktami, 6 zbiórkami i 3 asystami.