Torunianie, wzmocnieni nowym zawodnikami, lepiej rozpoczęli to spotkanie - dzięki trójkom Keyshawna Woodsa oraz Obiego Trottera prowadzili już 13:5. Za odrabianie strat wzięli się Justin Bibbins oraz Michał Sokołowski - po późniejszych rzutach wolnych tego pierwszego to gospodarze zdobywali małą przewagę. Na parkiecie pojawił się kolejny nowy gracz - Carlton Bragg i to dzięki niemu po 10 minutach Polski Cukier wygrywał 21:19. Druga część meczu była wyrównana, chociaż to zespół trenera Jarosława Zawadki miał inicjatywę w ofensywie. Legia ciągle jednak była bardzo blisko, a w pewnym momencie wróciła na prowadzenie po kolejnej akcji Bibbinsa. Sytuacja jeszcze się zmieniała, ale trójka Bibbinsa ustawiła wynik spotkania po pierwszej połowie na 40:37.
Na początku trzeciej kwarty goście błyskawicznie doprowadzili do wyrównania rzutem z dystansu Aleksandra Perki. Obie drużyny nie były już tak skuteczne jak wcześniej, ale jednocześnie sprawiało to, że mecz ciągle był zacięty. Dopiero później Legia uciekła na 12 punktów dzięki akcjom Dariusza Wyki i Jakuba Karolaka. Jamel Morris sprawił, że po 30 minutach było już 61:47. W kolejnej części spotkania następne akcje Sokołowskiego i Morrisa dawały już 17 punktów przewagi zespołowi trenera Wojciecha Kamińskiego. To pozwoliło ekipie z Warszawy na całkowitą kontrolę nad tym meczem. Ostatecznie Legia wygrała swój czwarty mecz w tym sezonie Energa Basket Ligi - 84:64.
Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Michał Sokołowski z 18 punktami, 7 zbiórkami i 7 asystami. Dla gości Keyshawn Woods zdobył 16 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty.