Wiśniewski: Zabawa zaczyna się od nowa
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Wiśniewski: Zabawa zaczyna się od nowa

- Trzeba wygrać cztery spotkania, żeby zdobyć mistrzostwo. Te trzy wcześniejsze zwycięstwa nie mają kompletnie znaczenia, tak samo to, że zarówno pierwszą, jak i drugą rundę play-off przeszliśmy 3-0 - mówi Łukasz Wiśniewski z PGE Turowa Zgorzelec.

,

Wojciech Kłos: Sześć meczów w play-off i sześć zwycięstw. Czy spodziewał się Pan, że droga do finału Tauron Basket Ligi będzie taka krótka?

Łukasz Wiśniewski: Nie spodziewałem się, po prostu tak wyszło. Graliśmy mecz za meczem, skupialiśmy się na danym spotkaniu, nie myśleliśmy żeby serie kończyć 3-0. To się jednak udało, zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku. To jest najważniejsze. Teraz mamy finał i w czwartek zabawa zaczyna się od nowa.

Ponownie macie trochę więcej czasu na odpoczynek niż wasi rywale przed kolejnymi spotkaniami. To jest komfortowa sytuacja dla zespołu, czy jednak wolelibyście być w rytmie meczowym?

- Z mojego punktu widzenia ta przerwa nam pomogła. Mieliśmy czas na to, żeby wyleczył się Tony Taylor, wrócił do nas też Nemanja Jaramaz. Mogliśmy w końcu potrenować w pełnym składzie, co nie zdarzyło się nam od dłuższego czasu. Myślę, że to zagrało na naszą korzyść.

Od pewnego czasu wychodzi Pan w pierwszej piątce jako rozgrywający. Czy to jest pozycja na której może Pan pokazać optymalnie wszystkie swoje umiejętności, czy jednak woli Pan grać obok innej jedynki?

- Ja osobiście wolę grać obok innej jedynki. Po prostu zmusiła nas do tego sytuacja w zespole, że musiałem być rozgrywającym. Tony Taylor i Nemanja Jaramaz byli kontuzjowani, więc musieliśmy sobie jakoś radzić. Nie analizowałem tego jakoś specjalnie. Trzeba było wyjść i pomóc zespołowi.

Przeciwnikiem zespołu ze Zgorzelca w finale będzie Stelmet. Czy Pana zdaniem ma teraz jakiekolwiek znaczenie fakt, że wygraliście trzy z czterech rozegranych spotkań z nimi w tym sezonie?

- Myślę, że to teraz nie ma już żadnego znaczenia. Trzeba wygrać cztery spotkania, żeby zdobyć mistrzostwo. Te trzy wcześniejsze zwycięstwa nie mają kompletnie znaczenia, tak samo to, że zarówno pierwszą, jak i drugą rundę play-off przeszliśmy 3-0. Jedna i druga drużyna znają się dobrze, wiedzą o co walczą. Na pewno ani my, ani oni nie będziemy myśleli o tym, jak to wyglądało w sezonie zasadniczym i poprzednich rundach.

Jaki jest największy atut PGE Turowa w starciu z obrońcami tytułu?

- Mamy dużo atutów. Myślę jednak, że najważniejsze będzie konsekwentne granie swojej koszykówki i agresywna obrona. Jeśli te dwie rzeczy uda nam się zrealizować, to możemy być spokojni.

Pan jest co prawda pierwszy sezon w tej drużynie, ale zapewne doskonale pamięta Pan, że drużyna ze Zgorzelca już kilkakrotnie próbowała zdobyć mistrzostwo. Czy tegoroczny PGE Turów ma na to większe szanse, niż chociażby ten sprzed roku?

- Ja tego nie analizuję i myślę, że moi koledzy też nie. Najważniejsze jest to, co dzieje się tu i teraz. Mamy jasno postawiony cel do którego dążymy. Tak jak już powiedziałem - nie myślimy o przeszłości.