Zielonogórzanie zaliczyli świetny początek spotkania. W pierwszych akcjach Stelmet był niesamowicie skoncentrowany i skuteczny, a była to zasługa przede wszystkim Łukasza Koszarka i Vladimira Dragicevicia. Po akcji tego drugiego, który bezlitośnie ogrywał Yemi Gadri-Nicholsona, goście prowadzili już 9:0. Najwyższe prowadzenie zespół trenera Mihailo Uvalina uzyskał w piątej minucie meczu, kiedy to po trafieniu Przemysława Zamojskiego było nawet 17:2. Trefl dość szybko wziął się za odrabianie strat, a było to możliwe dzięki lepszej grze Adama Waczyńskiego i Milana Majstorovicia. Po rzucie Simasa Buterleviciusa sopocianie przegrywali już tylko pięcioma punktami. Początek drugiej części był bardzo nerwowy, ale okazał się lepszy dla gospodarzy. Dzięki rzutom wolnym Lance’a Jetera ekipa trenera Dariusa Maskoliunasa przegrywała już tylko trzema punktami. Stelmet nie pozwolił jednak na nic więcej i ponownie budował przewagę. Po serii 7:0 i kolejnym celnym rzucie Dragicevicia było nawet 42:29.
Kluczowa dla losów meczu była trzecia kwarta. W pewnym momencie Trefl tracił zaledwie cztery punkty po jednym z trafień Milana Majstorovicia. Później jednak rewelacyjnie spisywał się Stelmet. Mistrzowie mogli liczyć przede wszystkim na Koszarka, Brackinsa i Zamojskiego. Po trójce tego pierwszego w ostatniej akcji tej części meczu zielonogórzanie prowadzili już 70:53, a Trefl nie potrafił odpowiedzieć na tak znakomitą ofensywę swoich rywali. Akcja Brackinsa w czwartej kwarcie dawała już 21 punktów przewagi gościom. Do końca spotkania nic się już nie zmieniło. Ekipa trenera Uvalina wygrała ostatecznie 94:69.
Rozgrywający reprezentacji Polski zdobył 21 punktów i siedem asyst. Po 18 punktów dołożyli Craig Brackins oraz Vladimir Dragicević. W zespole Trefla trzech zawodników: Milan Majstorović, Adam Waczyński oraz Michał Michalak rzuciło po 12 punktów.