Pierwsze sześć minut spotkania była bardzo wyrównane i w tym okresie żadna z drużyn nie potrafiła zbudować wyraźnej przewagi. Świetnie spisywał się jednak J.P. Prince, którego późniejsze dwa rzuty wolne pozwoliły zgorzelczanom wygrywać 24:18. PGE Turów pod koniec tej części meczu potrafił prowadzić nawet 12 punktami po akcji 2+1 Amerykanina (Prince sam rzucił 13 punktów w pierwszej kwarcie). W pewnym momencie drugiej kwarty przewaga gospodarzy wynosiła już 18 punktów dzięki trafieniu Damiana Kuliga. Rosa nie zamierzała jednak się poddawać. Dwie trójki Roberta Witki oraz skuteczne akcje Kirka Archibeque’a w końcówce pierwszej połowy pozwoliły zbliżyć się radomianom na sześć punktów, co mogło zapowiadać spore emocje w kolejnych kwartach.
Tak się jednak do końca nie stało. Zespół trenera Miodraga Rajkovicia utrzymywał kilkunastopunktowe prowadzenie, chociaż Rosa potrafiła zmniejszać straty do ośmiu punktów po akcjach Jakuba Dłoniaka i Korie Luciousa. Gospodarze szybko opanowywali sytuację głównie dzięki trafieniom Łukasza Wiśniewskiego i rzutom wolnym. W połowie ostatniej kwarty po kolejnej akcji Prince’a wicemistrzowie wygrywali 92:74 i już nic nie mogło ich powstrzymać od drugiego zwycięstwa w serii. Tym samym był to też piąty mecz z rzędu w fazie play-off, w którym PGE Turów rzucił ponad 90 punktów (tym razem aż 103).
J.P. Prince znowu był najważniejszym zawodnikiem PGE Turowa - tym razem rzucił 25 punktów. Po 14 punktów dołożyli Michał Chyliński i Filip Dylewicz. W ekipie Rosy ponownie wyróżniał się Kirk Archibeque, który zdobył 20 punktów. Double-double - 12 punktów i 10 asyst - zanotował Korie Lucious.