W pierwszym spotkaniu w Zgorzelcu Rosa była równorzędnym przeciwnikiem dla PGE Turowa tylko w pierwszej i ostatniej kwarcie (w której gospodarze grali rezerwami). Kluczowa była druga część meczu, którą zawodnicy trenera Miodraga Rajkovicia wygrali aż 35:12. W całym meczu rzucili oni aż 16 trójek, tym samym wyrównując rekord sezonu w Tauron Basket Lidze.
- Dobra energia i koncentracja na początku meczu. Na koniec wygląda na to, że to wystarczyło. Zakończyliśmy mecz tak naprawdę po trzeciej kwarcie. Na teraz wszystko jest pod kontrolą - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Rajković.
Najlepszym strzelcem gospodarzy był J.P. Prince. Amerykanin w niecałe 21 minut spędzonych na parkiecie zdobył 18 punktów i cztery asysty. Filip Dylewicz dołożył do tego 15 punktów i pięć asyst. W zespole Rosy wyróżniał się Kirk Archibeque. Środkowy zakończył mecz z 24 punktami i dziewięcioma zbiórkami.
- Na pewno ta przerwa spowodowała, że byliśmy głodni gry. Byliśmy też w pełni zaangażowani, a do tego znakomita skuteczność w pierwszych minutach spowodowała, że w zasadzie było po meczu. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że drużyna Rosy nie podda się bez walki. Cieszy to, ze zagraliśmy bardzo dobrze i to jest dobry prognostyk dla najbliższych spotkań - powiedział Filip Dylewicz.
Najważniejszym zadaniem dla Rosy w niedzielnym spotkaniu będzie większe skupienie defensywy na obwodzie. Jeśli zespół z Radomia chce wygrywać w tej serii, to powinien zatrzymać rzuty z dystansu rywali. Dodatkowo musi liczyć na lepszą grę w ataku ze strony Korie Luciousa oraz Jakuba Dłoniaka.
- Wiemy jaki jest tutaj ciężki teren. Było 10-12 minut, kiedy nasza gra była w miarę pozytywna. Później nam się gra troszkę nie układała. W takiej rywalizacji nie jest istotne, czy przegrywa się dwudziestoma, czy jednym punktem. Chodzi o to, aby wygrać spotkanie, bo to jest istotne - tłumaczy Łukasz Majewski.
PGE Turów z kolei po raz kolejny pokazał niezwykły potencjał ofensywny i już w swoim czwartym spotkaniu w fazie play-off rzucił powyżej 90 punktów. Trener Miodrag Rajković w ostatnim meczu korzystał z całej dwunastki zawodników, a do składu wrócił Nemanja Jaramaz. Żaden z graczy nie zagrał więcej niż 24 minuty. Jeśli w niedzielę zgorzelczanie zagrają z podobną intensywnością, to bardzo ciężko będzie ich zatrzymać.
- Na wyjeździe ciężko odrobić 30 punktów straty. Jest 1-0 dla Turowa, natomiast ta seria skończy się po trzech zwycięstwach jednej z drużyn. Na pewno nie składamy broni, tylko będziemy chcieli walczyć w kolejnym meczu o lepszy wynik - zapowiada trener Wojciech Kamiński.
Początek drugiego spotkania półfinałowego play-off Tauron Basket Ligi PGE Turów Zgorzelec - Rosa Radom w niedzielę o godz. 20.00. Transmisja w Polsacie Sport News od godz. 19.45.