Stelmet bardzo nerwowo rozpoczął swoje pierwsze spotkanie w grupie K EuroPucharu. Cajasol potrafił wykorzystać niecelne rzuty oraz błędy kroków graczy z Zielonej Góry i w pierwszej kwarcie prowadził nawet 17:6 po trafieniu Luki Bogdanovicia. Dopiero wtedy za odrabianie strat zabrali się gracze trenera Mihailo Uvalina, którzy zaliczyli serię 9:0 i dzięki rzutowi Dejana Borovnjaka przegrywali zaledwie dwoma punktami na koniec pierwszej kwarty.
Dwie akcje Waltera Hodge’a i jego rzuty wolne dały prowadzenie Stelmetowi. Później jednak kibice w Zielonej Górze znowu oglądali skuteczniejszą grę drużyny z Sewilli. Po rzutach wolnych Lataviousa Williamsa Cajasol wygrywał nawet 11 punktami, a gospodarze mieli problemy z grą w defensywie.
Na kolejny zryw Stelmetu trzeba było poczekać do początku drugiej połowy. Dość szybko zielonogórzanie zbliżyli się do rywali na jeden punkt (40:41 po rzucie Olivera Stevicia), ale na ich kolejne prowadzenie trzeba było poczekać jeszcze kilka minut. Ostatecznie udało się to po kolejnym trafieniu Borovnjaka. Goście szybko jednak reagowali i o wszystkim miała zadecydować ostatnia kwarta.
Czwarta część meczu była wyrównana, aż do momentu kiedy przy wyniku 65:64 trójki trafili Walter Hodge i Quinton Hosley. Co prawda podobnym trafieniem popisał się jeszcze Bogdanović, ale kolejne pięć punktów Hodge’a pokazało, kto tego dnia bardziej zasłużył na zwycięstwo.
W drugiej połowie zespół z Zielonej Góry poprawił defensywę i to był jeden z kluczy do sukcesu. W całym meczu Stelmet lepiej rzucał za dwa punkty, zaliczył więcej zbiórek i asyst. Na uwagę zasługuje świetna postawa Waltera Hodge’a, który rzucił aż 27 punktów (7/7 za dwa) oraz rozdał sześć asyst.
Stelmet Zielona Góra - Cajasol Sewilla 76:67 (15:17, 17:22, 25:18, 19:10)
Stelmet: Hodge 27, Borovnjak 16, Stević 12, Hosley 11, Sroka 5, Chanas 3, Jones 2, Cesnauskis 0, Seweryn 0, Lopicić 0
Cajasol: Holland 17, Sastre 15, Williams 10, Satoransky 5, Blakney 5, Bogdanović 5, Balvin 4, Asbury 4, Tepić 2, Triguero 0, Burjanadze 0