10. kolejka: Derby Pomorza Środkowego dla AZS
fot. Jacek Imiołek

Lista aktualności

10. kolejka: Derby Pomorza Środkowego dla AZS

AZS Koszalin wygrał z Energą Czarnymi Słupsk 83:67 w derbach Pomorza Środkowego. Po 16 punktów dla gospodarzy tego meczu rzucili Sek Henry i Jeff Robinson. W najciekawszym sobotnim spotkaniu PGE Turów Zgorzelec pokonał w Zielonej Górze Stelmet 99:84.

Tagi: 10. kolejka

Niedziela

AZS Koszalin – Energa Czarni Słupsk 83:67

Pierwsza kwarta spotkania była niezwykle wyrównana, żadna z ekip nie potrafiła wyjść na wyższe prowadzenie. AZS mógł liczyć przede wszystkim na bardzo dobrze grającego Łukasza Wiśniewskiego (osiem punktów w tej części meczu). Dopiero w 13. minucie spotkania po trafieniu Michaela Kueblera gospodarze wygrywali pięcioma punktami. Późniejsze trafienie Seka Henry’ego pozwalało im prowadzić nawet 32:24. Pod koniec pierwszej połowy skuteczni byli jednak Energa Czarni, a przede wszystkim Levi Knutson – po jego trafieniu goście nie tylko zniwelowali straty, ale też wyszli na prowadzenie 42:41. W trzeciej kwarcie do głosu z powrotem doszli gracze trenera Teo Cizmicia. AZS zaliczył serię 11:0 i dzięki temu ponownie kontrolował sytuację na parkiecie – po rzucie Henry’ego było 55:46 dla gospodarzy. Od tego momentu zawodnicy ze Słupska nie mogli już wrócić do gry. Przewaga koszalinian urosła nawet do 19 punktów po trójce Jeffa Robinsona w ostatniej kwarcie. Słupszczanie w całym meczu popełnili aż siedem strat więcej i AZS świetnie to wykorzystywał. Koszalinianie przede wszystkim jednak bardzo dobrze rzucali z dystansu, ostatecznie trafiając aż 13 trójek. Na uwagę zasługuje też fakt, że to gospodarze w większej mierze mogli liczyć na punkty zdobywane przez graczy wchodzących z ławki.

Sek Henry i Jeff Robinson rzucili po 16 punktów dla AZS Koszalin. 15 dołożył też Łukasz Wiśniewski. Todd Abernethy zdobył 17 punktów i 5 asyst dla Energi Czarnych.

TVP Sport: błyskawiczny Knutson na piątkę | TVP Sport: wymiana ciosów nad koszami | TVP Sport: no look pass Skiby, wsad Robinsona | TVP Sport: rozmowa z Michaelem Kueblerem | TVP Sport: rozmowa z Marcinem Dutkiewiczem | Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Polpharma Starogard Gdański – Asseco Prokom Gdynia 77:82 

W Starogardzie Gdańskim lepiej spotkanie rozpoczęli goście, którzy po trafieniu Alexa Ackera prowadzili 8:2. Polpharma jednak dosyć szybko odnalazła swój rytm gry, a mecz wyraźnie się wyrównał – rzuty wolne Łukasza Majewskiego dały remis po 18. W drugiej kwarcie zawodnikom trenera Mindaugasa Budzinauskasa udało się nawet wyjść na prowadzenie, a w roli głównej znowu był Majewski, po którego trójce gospodarze wygrywali 27:25. Później jednak to Asseco Prokom zaczął kontrolować sytuację na parkiecie i dlatego po rzucie wolnym Piotra Szczotki ekipa trenera Kestutisa Kemzury prowadziła nawet 41:34. Gdynianie przeważali przede wszystkim w strefie podkoszowej – mając więcej zbiórek ofensywnych mogli sobie pozwolić na ponawianie akcji. Goście w drugiej kwarcie starali się grać wyłącznie polską piątką, a szansę dostawał Piotr Pamuła, który trafił m.in. trzy trójki tylko w drugiej części meczu. Także trzecia kwarta należała do Asseco Prokomu – to właśnie goście byli ciągle stroną przeważającą. Polpharma postanowiła jednak postraszyć mistrzów w ostatniej części meczu. Trójka Aleksandra Lichodzijewskiego zbliżyła gospodarzy na jeden punkt, ale gdynianie nie dali się wyprzedzić. Co więcej – zaliczyli serię 13:0 i wydawało się, że jest po meczu. Starogardzianie nie poddawali się i pokazali jeszcze jeden zryw. Po akcji Jawana Cartera na minutę przed końcem przegrywali zaledwie 72:75. Później ważne punkty trafił jednak Piotr Szczotka i to goście cieszyli się ostatecznie ze zwycięstwa.

Po 14 punktów dla Asseco Prokomu rzucili Piotr Pamuła i Łukasz Koszarek. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Łukasz Majewski, który zakończył mecz z 25 punktami. 

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Sobota

Stelmet Zielona Góra - PGE Turów Zgorzelec 84:99

Pierwsza kwarta spotkania była bardzo wyrównana i żadna z ekip nie potrafiła wyjść na wyższe prowadzenie. Problemem Stelmetu były trzy szybkie faule Adama Łapety, co z pewnością utrudniało trenerowi Mihailo Uvalinowi rotację Polakami. Już w pierwszej części gry na parkiecie pojawił się nowy gracz PGE Turowa - Piotr Stelmach, który jeszcze niedawno grał w Zielonej Górze (w całym meczu rzucił 12 punktów). Na początku drugiej kwarty trafienie Damiana Kuliga dawało zgorzelczanom prowadzenie 26:20. Po kilku minutach urosło ono nawet do 11 punktów, ale gospodarze ciągle byli w grze, głównie dzięki dobremu występowi Waltera Hodge’a. W pierwszej połowie meczu PGE Turów świetnie wykorzystywał straty przeciwnika, a przede wszystkim mógł liczyć na punkty zawodników wchodzących z ławki. W trzeciej części spotkania dzięki trafieniu Ivana Opacaka goście wygrywali nawet 53:40, a mimo to Stelmet potrafił odrobić straty. Po rzucie Mantasa Cesnauskisa gospodarze przegrywali tylko trzema punktami, ale później za piąty faul Oliver Stević musiał opuścić parkiet. W kolejnej akcji David Jackson rzucił trójkę i mecz znowu był pod kontrolą ekipy trenera Miodraga Rajkovicia. Sytuacja nie zmieniła się już w ostatniej części meczu. Hodge zdobywał sporo punktów, ale brakowało mu wsparcia od kolegów z drużyny. Zgorzelczanie w całym meczu zdobyli aż o 11 punktów więcej z rzutów wolnych, byli też znacznie bardziej skuteczni w rzutach za dwa punkty. W spotkaniu nie zagrał Djordje Micić.

Najlepszym strzelcem PGE Turowa był David Jackson, który rzucił 26 punktów. Double -double z 12 punktami i 13 zbiórkami zaliczył Damian Kulig. Walter Hodge zdobył dla Stelmetu 35 punktów, 8 asyst i 6 zbiórek.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Start Gdynia – Anwil Włocławek 69:76

Gdynianie mogli być zadowoleni z początku meczu w swoim wykonaniu, ponieważ dość długo byli równorzędnym przeciwnikiem dla Anwilu. Wyróżniał się przede wszystkim Michał Jankowski, który tylko w pierwszej kwarcie rzucił osiem punktów. W drugiej części meczu włocławianie zaczęli uciekać rywalom. Najpierw osiągnęli czteropunktowe prowadzenie, a później powiększyli je do 32:25 po trafieniu bardzo pewnego z dystansu Arvydasa Eitutaviciusa. Start miał problemy przede wszystkim pod koszami, gdzie Anwil lepiej zbierał i zamieniał to na punkty drugiej szansy. Mecz w trzeciej kwarcie był wyrównany, ale to włocławianie w końcówce tej części spotkania wygrywali nawet 54:45 po trafieniu Tony’ego Weedena z dystansu. Kolejne trafienie Amerykanina za trzy punkty pozwalało Anwilowi wygrywać nawet 13 punktami. W ostatniej części meczu włocławianie potrafili zniwelować straty do pięciu punktów (60:65 po rzutach wolnych Macieja Kucharka), ale gracze trenera Miliji Bogicevicia nie pozwolili już na nic więcej. Start przeważał w punktach zdobytych po szybkim ataku, ale to włocławianie lepiej grali pod koszami. Gdynianie mogliby nawet wygrać ten mecz, gdyby lepiej wykonywali rzuty wolne (skuteczność zaledwie 8/17).

W Anwilu najlepszy był duet rzucających Tony Weeden – Arvydas Eitutavicius, którzy zdobyli odpowiednio 15 i 13 punktów. Robert Rothbart rzucił dla Startu 16 punktów.

Galeria zdjęć | Wideo z meczu

 

 

Kotwica Kołobrzeg – Rosa Radom 63:70

Kołobrzeżanie już w pierwszej kwarcie dzięki trafieniu Demetriusa Browna prowadzili 16:11. Na uwagę zasługiwała także dobra dyspozycja Piotra Niedźwiedzkiego, który tylko w tej części gry zdobył siedem punktów. W drugiej kwarcie przewaga Kotwicy wzrosła nawet do ośmiu punktów po trafieniu Francisa Hana. Rosa dość szybko goniła wynik i po kilku minutach i rzucie z dystansu Artura Donigiewicza przegrywała zaledwie 29:31. Radomianom nie udało się jednak wyjść od razu na prowadzenie. Trzecia część meczu znowu należała do Kotwicy, która uspokoiła sytuację na parkiecie i kontrolowała przebieg gry. Dzięki trafieniu Seana Mosley’a kołobrzeżanie wygrywali 41:30 i wszystko wskazywało na to, że spokojnie uda im się to spotkanie wygrać. Tak się jednak nie stało, ponieważ Rosa doprowadziła do upragnionego remisu po rzucie wolnym Donigiewicza w połowie ostatniej kwarty. Prowadzenie graczom trenera Mariusza Karola dały rzuty wolne Piotra Kardasia na dwie minuty przed końcem spotkania. Później punkty zdobył jeszcze Hubert Radke, a kołobrzeżanie nie potrafili odrobić już tej straty – nieskuteczni byli Mosley i Corey Jefferson. Ostatecznie to Rosa cieszyła się ze zwycięstwa, które przerwało ich serię pięciu porażek z rzędu.

Najlepszymi strzelcami Rosy byli Artur Donigiewicz i Slavisa Bogavac, którzy rzucili po 14 punktów. 16 punktów dla Kotwicy zdobył Demetrius Brown. Double-double (13 punktów, 11 zbiórek) zaliczył Sean Mosley.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

Trefl Sopot – Jezioro Tarnobrzeg 82:73

To był trudny mecz dla zawodników z Sopotu, dodatkowo wyjątkowo rozgrywany w hali 100-lecia. Gracze Jeziora od samego początku zaskakiwali - po rzucie Christophera Longa wygrywali 15:9 i nie chcieli szybko pozbywać się tego prowadzenia. W kolejnej części meczu trafienie JT Tillera oznaczało, że tarnobrzeżanie prowadzili już 28:17. Sopocianie nie pozwalali jednak gościom odskoczyć na więcej niż 10 punktów, co ciągle dawało im szansę na powrót do meczu. W połowie trzeciej kwarty Trefl dzięki trafieniu Przemysława Zamojskiego przegrywał tylko jednym punktem, ale to Jezioro ciągle pokazywało dobrą skuteczność. Ostatecznie sopocianom udało się wyjść na prowadzenie w 32. minucie spotkania po rzucie Adama Waczyńskiego. Mecz był jednak ciągle bardzo wyrównany i dopiero trafienia Michała Michalaka i Sime Spralji pozwalały gospodarzom na wygrywanie 76:71 i kontrolę wyniku. W samej końcówce tarnobrzeżanie popełnili kilka istotnych strat, które uniemożliwiły im skuteczną walkę o zwycięstwo w tym meczu. Sopocianie był zespołem grającym zdecydowanie bardziej zespołowo. Gospodarze zaliczyli też 18 zbiórek w ataku, które pozwalały im na ponawianie swoich akcji. To pierwsza wygrana Trefla w Tauron Basket Lidze z trenerem Mariuszem Niedbalskim.

Najlepszym strzelcem Trefla był Przemysław Zamojski, który rzucił 17 punktów. 12 punktów i 10 zbiórek dołożył Filip Dylewicz. JT Tiller zdobył dla Jeziora 17 punktów.

Wideo z meczu | Galeria zdjęć

 

 

Tagi: 10. kolejka