Stelmet bardzo dobrze rozpoczął spotkanie i, podobnie jak w meczu z Panioniosem Ateny, powiększał później przewagę. Bardzo ważnym zawodnikiem w pierwszej kwarcie niespodziewanie okazał się Rob Jones. Po kilku minutach zielonogórzanie prowadzili 16:6, a Amerykanin miał już na swoim koncie aż dziewięć punktów!
Także w drugiej kwarcie gospodarze prezentowali skuteczniejszą koszykówkę. Po punktach z kontrataku Mantasa Cesnauskisa Stelmet wygrywał już 30:15. Później, po trójce Mario Stojicia Telenet zbliżył się do rywali na 12 punktów, ale w pierwszej połowie goście nie potrafili zrobić nic więcej. Gracze trenera Mihailo Uvalina kontrolowali przebieg gry i prowadzili aż 50:27 po trafieniu z dystansu Quintona Hosley’a wraz z syreną kończącą pierwszą połowę.
Trzecia i czwarta kwarta nie zmieniły obrazu gry. Najwyższą przewagę zielonogórzanie objęli w ostatniej części spotkania, kiedy po rzucie Waltera Hodge’a wygrywali 76:51. Telenet w całym spotkaniu popełnił aż 21 strat i był zespołem dużo mniej skutecznym (tylko cztery trójki na 16 prób). Z kolei Stelmet świetnie wykorzystywał swoich liderów i bardzo dobrą formę Roba Jonesa.
Stelmet Zielona Góra - Telenet Ostenda 85:61 (25:15, 25:12, 18:20, 17:14)
Stelmet: Hodge 22, Jones 18, Stević 16, Hosley 11, Cesnauskis 10, Chanas 6, Sroka 2, Łapeta 0
Telenet: Stojić 16, Lojeski 12, JMcLean 10, Drobnjak 7, Djordjević 6, Katnić 3, Salumu 3, Wilkinson 2, Wright 2, Petrović 0