Jędrzej Szerle: W wywiadzie przed rozpoczęciem tego sezonu mówił Pan, że gra w Asseco Prokomie jest kolejnym krokiem w Pana karierze. Co może Pan powiedzieć teraz, po niecałym roku spędzonym w Gdyni?
Donatas Motiejunas: To kolejny krok, to pierwsze poważne trofeum w mojej karierze.
W Eurolidze Asseco Prokom wygrał zaledwie jeden mecz...
- Z powodu naszego doświadczenia, mojego, kolegów, którzy też nigdy nie grali w Eurolidze - dlatego tylko jeden mecz wygraliśmy. Ale ile było blisko na jeden - dwa punkty, albo przegrana w ostatnich sekundach. Tak było często.
Jak z Galatasaray Stambuł?
- Dokładnie. Dwa mecze, oba przegrane w końcówce, przez ostatni rzut.
Uznaje Pan zatem ten sezon za udany dla tej drużyny?
- Tak, oczywiście!
W tym sezonie pracował Pan zarówno z trenerem Tomasem Pacesasem, jak i z Andrzejem Adamkiem. Były jakieś różnice między nimi w prowadzeniu drużyny?
- Nie chcę porównywać trenerów. Obaj są dobrymi ludźmi, obaj dali mi dużo, obdarzyli mnie zaufaniem. Trener to trener - każdy jest inny, każdy na coś innego zwraca uwagę. Takie jest życie, ale nie chcę oceniać żadnego z nich.
Czemu finały z Treflem okazały się takie ciężkie?
- Wygraliśmy dwa mecze u nas, a potem zaczęliśmy grać zbyt indywidualnie. Taki też był problem dzisiaj, ale szczęśliwie później zagraliśmy swoją grę i wygraliśmy. To finał, nic nie jest łatwe.
A jak oceni Pan grę przeciwko Filipowi Dylewiczowi, jednemu z najlepszych polskich silnych skrzydłowych?
- To zawsze wartościowe doświadczenie, żeby grać przeciwko takiemu zawodnikowi jak Filip Dylewicz. Można zobaczyć pewne zagrania i jestem szczęśliwy, że mogłem grać przeciwko niemu, jak i przeciwko wszystkim innym zawodnikom.
Teraz czas świętowania, a potem?
- Najpierw trochę odpoczynku, trochę potrenuję. Możliwe, że wezmę udział w Eurocampie w Treviso, bo spędziłem tam dwa sezony i znam wszystko. Możliwe, że trochę tam odpocznę, może potrenuję z moim osobistym trenerem Marcelo Micolo i zobaczymy. Potem od pierwszego lipca mam podpisany kontrakt z Houston.
Może kiedy znudzi Pana gra w NBA, wróci Pan do Gdyni?
- Nigdy nic nie wiadomo. To świetne miejsce do życia, naprawdę byłem tu szczęśliwy.