Trepka: Koledzy trafiają i to cieszy
fot. Rafał Kurianowicz, rozgrywki.pzkosz.pl

,

Lista aktualności

Trepka: Koledzy trafiają i to cieszy

- Myślę, że te sytuacje rzutowe, które mamy były już wcześniej, tylko rzuty nie wpadały. Teraz zaczynają wpadać i to mnie oczywiście bardzo cieszy - mówi po zwycięstwie nad AZS Politechniką Warszawską rozgrywający ŁKS Piotr Trepka.

,

Witold Piątkowski: Po dłuższej lutowej przerwie znowu gracie co 3-4 dni. Jak wytrzymujecie takie tempo fizycznie?

Piotr Trepka: No rzeczywiście ten terminarz jest tak ułożony, że mieliśmy trzy tygodnie przerwy, a teraz gramy praktycznie co trzy dni. Na pewno to trochę utrudnia nam pracę, bo nie dysponujemy szerokim składem, którym moglibyśmy bardzo mocno rotować. Gramy okrojonym składem, więc zaczyna to być problem, bo odczuwamy już te trudy sezonu. Może młodsi gracze trochę mniej niż np. ja, ale jakoś staramy się dotrwać do końca sezonu, szczególnie, że tych meczów nie zostało już jakoś strasznie dużo.

W zespole nie ma tak naprawdę zmiennika dla Pana, brakuje zmienników na pozycjach podkoszowych, a tymczasem trener zapowiada walkę jeszcze o dwa zwycięstwa. Jak zamierzacie to osiągnąć?

- No, skoro trener obiecuje dwa zwycięstwa, to niech się teraz tłumaczy. My w każdym meczu będziemy starali się wygrać. Przed meczem z Kotwicą trener powiedział nam, że wierzy w trzy zwycięstwa. Dwa już odnieśliśmy, widać, że nieco podnosi poprzeczkę, ale na pewno będziemy starali się wygrać jeszcze w jakimś spotkaniu. Teraz sytuację utrudnia nam wyjazd Michała do Stanów na camp na tydzień, więc będziemy grali dwa kolejne mecze bez niego. Liga jest jednak taka, że rzeczywiście w tej dolnej części tabeli można powalczyć z każdym, dlatego będziemy się starali w każdym meczu to zwycięstwo wyszarpać.

Dziś udało się pokonać AZS Politechnikę. Jak ocenia Pan siłę tego zespołu po odejściu Piotra Pamuły i Mateusza Ponitki?

- Na pewno dużo słabiej się prezentowali. Myślę, że my dzisiaj nie zagraliśmy za dobrze, a mimo to w drugiej połowie spokojnie już kontrolowaliśmy przebieg meczu i spokojnie wygraliśmy, więc na pewno dużo stracili jako zespół. To byli dwaj gracze, którzy zdobywali średnio prawie 30 punktów, więc na pewno ich ofensywa bardzo na tym ucierpiała. To taki trochę niewygodny rywal, bo wszyscy młodzi zawodnicy wiadomo, że będą szarpali, będą biegali - zresztą taki styl ten zespół preferował zawsze. Nie ważne kto u nich gra, tak naprawdę szkolenie jest takie, że na każdym poziomie oni grają te same zagrywki. Gdy pojawiają się nowi gracze, to nie muszą się wdrażać do zespołu, bo grają praktycznie to samo. No ale na pewno talentu jest dużo mniej niż z tymi dwoma graczami.

Jaki koszykarski element zadecydował o dzisiejszym zwycięstwie? Czy były to zbiórki, na które dużą uwagę zwracali trenerzy na pomeczowej konferencji?

- Myślę, że w drugiej połowie chłopaki bardzo fajnie zbierali i to był na pewno klucz, bo pozwoliło nam to wyprowadzić kilka kontr, pozwoliło nam dobić kilka piłek po niecelnych rzutach. Naprawdę sporo tych zbiórek, dzięki którym rzeczywiście opanowaliśmy tę deskę i to było kluczowe.

Imponuje również Pana dzisiejszy dorobek – 13 punktów, 10 asyst. Czyżby to był najlepszy Pana mecz w tym sezonie?

- Rzeczywiście, to drugi mecz z rzędu w którym udaje mi się uzyskać 10 asyst. Na pewno jest to bardzo miłe. Wiadomo, że asysta to zagranie kiedy partner znaleziony na czystej pozycji musi jeszcze trafić, także ostatnio koledzy trafiają i to cieszy, bo jeśli pudłują to tych asyst nie ma i wygląda to blado. Myślę, że te sytuacje rzutowe były już wcześniej, tylko rzuty nie wpadały. Teraz zaczynają wpadać i to mnie oczywiście bardzo cieszy.