ŁKS - AZS: Różnica klas
fot. Jacek Imiołek

,

Lista aktualności

ŁKS - AZS: Różnica klas

Po spektakularnym zwycięstwie w Starogardzie Gdańskim mecz z AZS Koszalin był dla Łódzkiego Klubu Sportowego smutnym powrotem do rzeczywistości. Goście z Koszalina nie dali łodzianom żadnych szans będąc lepszymi w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła i wygrywając 100:71.

,

Oba zespoły rozpoczęły spotkanie bardzo ofensywnie idąc na otwartą wymianę ciosów. Goście w pełni korzystali z głębi swojego składu oraz z nieprzeciętnych umiejętności rzutowych. Punkty, m.in. z obwodu (6/8 za 3), zdobyło w pierwszej kwarcie aż 7 graczy AZS. Łodzianie swoją ofensywę opierali na podkoszowych popisach Jakuba Dłuskiego (7 punktów, 4 zbiórki w pierwszej kwarcie) i rzutach z półdystansu Michała Michalaka, który zakończył pierwszą część spotkania z dorobkiem 11 punktów myląc się tylko raz na 6 oddanych rzutów.

W drugiej części spotkania skuteczna obrona AZS zabrała gospodarzom łatwe pozycje rzutowe. Podwojenia gracza z piłką podczas zagrań typu pick and roll oraz zagęszczenie strefy podkoszowej sprawiło, że łodzianie mieli problemy z kreowaniem dobrych pozycji rzutowych, często decydując się na próby z dystansu, w których byli bardzo nieskuteczni (3/16 w całym spotkaniu).

Zupełnie inaczej w tym elemencie prezentowali się gracze gości, którzy do sześciu celnych trójek z pierwszej kwarty dołożyli dwie kolejne, jednocześnie doskonale dzieląc się piłką (12 asyst zespołu w pierwszej połowie). Rzutowo świetnie dysponowany był Marcin Dutkiewicz, który w 20 minut uzbierał aż 16 punktów (4/5 za 3 punkty). Dzięki jego grze oraz świetnej zmianie jaką dał Callistus Eziukwu (10 punktów, 7 zbiórek w pierwszej połowie) AZS zakończył drugą kwartę prowadzeniem 56:39.

Nieliczni łódzcy kibice, którzy oczekiwali poprawy gry swoich pupili w drugiej połowie meczu musieli się srodze rozczarować, gdyż AZS bardzo szybko pozbawił ich wszelkich nadziei na dobry rezultat. Piorunujące otwarcie trzeciej kwarty (17:3) praktycznie rozstrzygnęło wynik meczu. W tym okresie w szeregach gości brylował LaMont Mcintosh, który w niespełna pięć minut zdobył 8 punktów.

Równie skuteczne otwarcie ostatniej części meczu (10:0) sprawiło, że przewaga AZS sięgnęła aż 39 punktów. Końcowy wynik to tak naprawdę najmniejszy wymiar kary, wynikający raczej z opieszałej końcówki AZS niż z dobrej gry łodzian. Ostatecznie AZS Koszalin pokonał w Łodzi ŁKS 100:71. Najlepszym strzelcem zwycięzców był zdobywca 21 punktów LaMont McIntosh. Wśród pokonanych 24 punkty padły łupem Michała Michalaka.

Na pomeczowej konferencji prasowej obaj trenerzy zwracali uwagę na przewagę wzrostu zespołu z Koszalina i idącą za tym dominację gości w walce o zbiórki. - Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Dobrze też kontrolowaliśmy tablicę. Nasza koncentracja, dobra obrona i kontrolowanie tablicy zadecydowało o meczu - mówił trener AZS Andrej Urlep.

Wtórował mu szkoleniowiec gospodarzy, Piotr Zych. - Mieliśmy dzisiaj problemy pod tablicami. Rzadko przegrywamy tablicę, ale dzisiaj przewaga wzrostu Koszalina była bardzo wyraźna i to też było widać np. w ilości bloków. Mają 8 a my 0, dlatego dla nas to był bardzo duży problem, żeby te punkty spod kosza zdobywać - podsumował Zych.