Lista aktualności

Krew leci ciurkiem

W czwartek wieczorem dostałem gorączki, takiej bardzo delikatnej 37,5 stopnia. Miałem nadzieje, że to jednodniowe. W piątek położyłem się, leżałem dwa dni. Dostałem lekarstwa na zbicie gorączki. A ta gorączka nie chciała się zbić.... 38 stopni, potem 38,6.


Trener zaczął dzwonić, pytał kiedy przyjdę na trening. A ja zamiast mówić że przyjdę na trening to mówiłem, że mogę mieć co najwyżej trening wideo w domu. Nie uczestniczyłem w żadnym treningu, ani w żadnej odprawie przed meczem z Unią.

Pojechałem tam, żeby być w zespołem a nie żeby być na boisku. W poniedziałek dostałem lekkie antybiotyki, dostałem też uderzeniową dawkę środków na zbicie gorączki. No i zbiło..przed wyjazdem zmierzyłem temperaturę i wyszło...35,9!!! Trzy razy sprawdzałem termometr... ciągle to samo. Przez chwilę krew z nosa leciała ciurkiem, bałem się jak ja w ogóle wytrzymam tą podróż, a nie o to czy zagram, czy nie.

Ale mecz nie był aż tak intensywny. Nie był to spacerek, ale żadnej poważnej zadyszki nie miałem. Choć początek lepiej zapomnieć.... przegrywaliśmy dwudziestoma. Ale ktoś mi ostatnio powiedział, że lepiej, żebyśmy przegrywali po pierwszych dwóch kwartach, to może potem wygramy. Patrząc na nasze ostatnie rezultaty, to miało jakiś sens ;) Potem zaczęliśmy tworzyć zespół no i przede wszystkim zaczęliśmy odróżniać strzelców od nie strzelców.

W tym miejscu trzeba wspomnieć o Bojanie Maleseviciu – na pewno świetnie podaje chłopak, trzy mecze powyżej 10 asyst to świetny wskaźnik. On ma dar, promuje zawodników którzy świetnie strzelają. Ale... jak nie zacznie stwarzać zagrożenia rzutem, to daje mu jeszcze dwa-trzy mecze i zostanie rozpracowany. Ma kiepski rzut i przeciwko niemu w obronie gra się bardzo, bardzo łatwo. W pierwszej połowie broniliśmy źle przeciw niemu. W drugiej to się zmieniło, daliśmy mu miejsce, a on nie rzucał.

Ja zawsze bardziej lubiłem podawać niż rzucać, ale wszyscy trenerzy, którzy mnie uczyli mówili mi prosto - najpierw trzeba rzucić że dwa razy, żeby doszli obrońcy, to potem podania będą bardzo, bardzo łatwe. O wiele łatwiej jest kreować pozycje dla innych, gdy obrońca jest blisko. Wtedy można go minąć i podanie jest znacznie prostsze.

Znowu trochę nerwów mieliśmy podczas meczu, bo gdy odskoczyliśmy w dogrywce na dziewięć punktów, były niepotrzebne faule, też niesportowe i przewaga spadła do pięciu, czterech punktów. Wtedy miałem najgorsze myśli, ale udało się dowieźć. Pokazaliśmy charakter – Unia wygrała sześć meczów z rzędu u siebie, wygrać tam to nie byle co.

Jeff napisał ostatnio na swoim blogu, że z Arkiem Miłoszewskim jesteśmy niezłymi żartownisiami. Ciężko to zweryfikować, bo to były raczej żarty sytuacyjne – udawaliśmy poprawną angielszczyznę, śmiesznie można było zagrać jakąś scenkę. Ale to tak naprawdę to Miły robił bardzo dużo, bo on cały czas gada. Ja tylko go uzupełniam ;)