Euroliga: Niewiele zabrakło
fot. figurski.com.pl

,

Lista aktualności

Euroliga: Niewiele zabrakło

Asseco Prokom Gdynia prowadził już 14 punktami z Galatasaray Stambuł, ale Turcy w końcówce pokazali więcej zimnej krwi doprowadzając do dogrywki i ostatecznie pokonali mistrzów Polski 78:76.

,

Asseco Prokom w tym sezonie dał się poznać z dobrej strony przez wielką ambicję i wolę walki, którą pokazywał nawet w spotkaniach z dużo silniejszymi przeciwnikami. Również początek meczu z Galatasaray pokazał tę determinację i poświęcenie. Twarda gra mistrzów Polski zaskoczyła Turków, którzy grali niepewnie, a Jaka Laković, który przed miesiącem rzucił gdynianom 21 punktów, nie potrafił trafić do kosza. Asseco Prokom grał z lepszą skutecznością i przez większą część pierwszej kwarty utrzymywał niewielkie prowadzenie.

Tomas Pacesas starał się zaskakiwać przeciwników częstą rotacją zawodników, co dodatkowo pozwalało utrzymać dosyć szybkie tempo meczu. Kolejne minuty upływały, a w Galatasaray nie było widać wielkich indywidualności, doświadczonych grą w NBA. Po raz kolejny zawodził Darius Songaila, a Zaza Paczulia i Luksa Andrić, choć trudni do powstrzymania, nie zdominowali strefy podkoszowej. Mecz był wyrównany i żaden z zespołów nie potrafił wyjść na wyższe prowadzenie. Obie drużyny popełniały również seryjnie błędy, co przekładało się na grę i ilość zdobywanych punktów. Dopiero pod koniec drugiej kwarty Galatasaray zdołał wyjść na siedmiopunktowe prowadzenie, jednak rewelacyjni Donatas Motiejunas i Oliver Lafayette pomogli zmniejszyć różnicę do tylko trzech punktów na koniec pierwszej połowy.

Kwadrans przerwy świetnie wykorzystał trener Tomas Pacesas, a mistrz Polski świetnie zaczął kwartę. Dzięki Przemysławowi Zamojskiemu i Motiejunasowi gdynianie zdobyli 13 punktów z rzędu, co nie tylko pozwoliło odrobić stratę, ale i wyjść na wysokie prowadzenie. Mimo czasów na żądanie branych przez trenera Oktay'a Mahmutiego, Galatasaray nie potrafił uspokoić swojej gry, a próby zmniejszenia różnicy punktowej były nieskuteczne. 10 minut przez końcem meczu Asseco Prokom prowadził 57:46 i miał duże szanse na wygranie swojego pierwszego euroligowego meczu.

Ostatnia kwarta po raz kolejny pokazała, że mistrz Polski ma problemy w zaciętych końcówkach z utrzymaniem koncentracji i rozgrywaniem zaplanowanych akcji. Z początku dalej dobrze grał Lafayette, Zamojski oraz Przemysław Frasunkiewicz, jednak nieoczekiwanie wysokie prowadzenie źle wpłynęło na grę Żółto-Niebieskich, którzy zaczęli popełniać niepotrzebne błędy, szybko trwoniąc przewagę. Na trzy minuty przed końcem Galatasaray przegrywał już tylko czterema punktami, a trener Pacesas musiał prosić o przerwę na żądanie. Rozmowa ze szkoleniowcem nie pomogła na długo, a zespół ze Stambułu pewnie wykorzystywał fatalne błędy Asseco Prokomu, doprowadzając do remisu 70:70.

W ostatnich sekundach czwartej kwarty żadnemu z zespołów nie udało się zdobyć decydujących punktów i o ostatecznym wyniku zadecydować miała dogrywka. W niej lepsi okazali się doświadczeni gracze Galatasaray, a źle rozegrana ostatnia akcja przeszkodziła mistrzom Polski w odniesieniu zwycięstwa. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Turków 78:76.

Galatasaray Stambuł - Asseco Prokom Gdynia 78:76 (12:14, 22:17, 12:26, 24:13, 8:6)

Galatasaray: Paczulia 19, Shumpert 13, Lucas 12, Songaila 10, Laković 8, Andrić 4, Ozer 4, Arslan 3, Acik 3, Shipp 2, Topaloglu 0, Yildrim 0.

Asseco Prokom: Motiejunas 22, Lafayette 18, Zamojski 15, Hrycaniuk 6, Szczotka 4, Blassingame 3, Frasunkiewicz 3, Seweryn 3, Dmitriew 2, Łapeta 0, Kuebler 0.