,

Lista aktualności

Mirosław Noculak: Rekapitulacja numer 1

Mogłem po raz pierwszy zobaczyć najzdolniejszych polskich, młodych koszykarzy naraz i nie wygląda to źle - pisze po meczu gwiazd Komentator PLK.pl Mirosław Noculak

,

Mecz Gwiazd Dominet Basket Ligi dawno się skończył. Kto miał go zmieszać z błotem już to zrobił, kto wygłaszał peany trwa jeszcze pewnie w zachwycie… Nie jestem wielkim miłośnikiem tego typu imprez ale rozumiem w pełni potrzebę spotkania się kibiców, i tych w Hali Mistrzów we Włocławku, i tych przed telewizorami, z najlepszymi, wybranymi (w połowie) przez nich, graczami Ligi. Rozumiem też prezesa DBL, Janusza Wierzbowskiego, dla którego taka impreza to znakomita promocja nie tylko firmy, którą zarządza, ale całej koszykówki. Oprócz regularnych kibiców z wielu stron Polski spotkać można było we Włocławku wiele osób zawodowo związanych z basketem, trenerów, prezesów klubów, dziennikarzy i polityków. Większość ocen była jednomyślna - tak udanego Meczu Gwiazd jeszcze dotąd nie było. Sądząc po reakcjach widowni, kibice byli podobnego zdania. Czegóż chcieć więcej…

Mnie najbardziej zainteresował mecz U 21. Mogłem po raz pierwszy zobaczyć najzdolniejszych polskich, młodych koszykarzy naraz i nie wygląda to źle. Na najbardziej deficytowej pozycji w polskiej koszykówce - rozgrywającego - jest kilku ciekawych młodzieńców. Taki Kamil Michalski na przykład pokazał się już kilka razy w DBL. Co prawda Andrej Urlep dał mu pograć tylko wtedy, gdy Ed Scott był kontuzjowany, ale wywiązał się z powierzonych zadań znakomicie. Teraz gra mniej, przypomnę tu jednak stara maksymę: nikt nie obiecywał, że będzie łatwo.

Trochę inaczej jest z Michałem Chylińskim. Jego trener reprezentacji ubiegłego lata - trochę z konieczności, trochę na siłę - lansował na podstawowego konstruktora gry. Jak to się skończyło dla reprezentacji - wszyscy wiedzą. Michał talent ma i jeżeli poprawi motorykę, szczególnie siłę, stanie się bardziej dynamiczny, popracuje nad rozumieniem gry może śmiało ubiegać się o rolę podstawowego gracza Astorii a w przyszłości reprezentacji.

No i ten trzeci, Paweł Kikowski z Kotwicy Kołobrzeg, MVP włocławskiego meczu. Ma chłopak dynamit w nogach, dobry rzut z dystansu i nieźle penetruje, wygląda na bystrzaka, co oznacza, ze rozgrywającym lub rzucającym może być nie od parady.

Jeżeli dodamy do tego całą plejadę wysokich i bardzo wysokich - na czele z Adamem Łapetą, pretendentów na zawodowych graczy, to przyszłość polskiej koszykówki wygląda obiecująco.

Ze swej strony obiecuję śledzić tych aspirantów na magów koszykówki i od czasu do czasu rekapitulować ich poczynania na krajowych i obcych parkietach.