Statystyki | Zapis konferencji prasowej | Galeria zdjęć
Rozmowa z Zoranem Sretenoviciem | Rozmowa z Ivanem Koljeviciem
Przed spotkaniem nikt się tego nie spodziewał - grający słabo w przedsezonowych meczach zespół Polpharmy nie był faworytem. Ekipa ze Starogardu Gdańskiego wykorzystała jednak swoje atuty, czyli dobrych graczy obwodowych i do pewnego momentu świetnie grała w obronie. To wystarczyło do pokonania Asseco Prokomu Gdynia we własnej hali.
Polpharma zaczęła spotkanie od bardzo mocnego akcentu. Trójki Daniela Walla i Ivana Koljevicia wyprowadziły gospodarzy na prowadzenie 6:0. Później jednak Asseco Prokom spokojnym rozgrywaniem w ataku i dzięki efektownej grze Alonzo Gee zaczął odrabiać straty. Zawodnicy prowadzeni przez trenera Zorana Sretenovicia postawili na rzuty z dystansu, co w całej pierwszej połowie wychodziło im bardzo dobrze. Asseco Prokom pierwszy raz prowadził dopiero na 30 sekund przed końcem pierwszej kwarty - po punktach Piotra Szczotki gdynianie wygrywali 18:17.
Trener Tomas Pacesas od początku postawił na częstą rotację składem, szczególnie pod koszami. To właśnie tam gdynianie kierowali większość piłek, a punkty mogli zdobywać Adam Łapeta i Adam Hrycaniuk, a także Donatas Motiejunas. Polpharma jednak nie zamierzała się poddawać i starała się przenieść ciężar gry na obwód. Po dwóch rzutach z półdystansu Briana Gilmore'a i trójce Koljevicia starogardzianie znowu wyszli na sześciopunktowe prowadzenie 34:28.
W drugiej połowie starogardzianie nadal grali swoje. Po trójce Przemysława Zamojskiego i punktach Alonzo Gee gdynianie zbliżyli się do gospodarzy na zaledwie jeden punkt. Wtedy jednak pięć punktów z rzędu zdobył ulubieniec publiczności, Michael Hicks i sytuacja wróciła do poprzedniego stanu (41:35). W połowie trzeciej kwarty po punktach Daniela Walla Polpharma prowadziła nawet 50:39, ale właśnie wtedy przyszedł moment dekoncentracji.
Zawodnicy Sretenovicia zaczęli popełniać sporo prostych strat, co szybko wykorzystywali goście. W dodatku zaraz na początku ostatniej części meczu za piąty faul musiał opuścić parkiet Tomasz Śnieg. Wtedy wydawało się, że Asseco Prokom podkręci tempo i przejmie inicjatywę. Akcja 2+1 i trójka Koljevicia pozwoliły jednak Polpharmie na bezpieczniejsze prowadzenie.
Na trzy minuty przed końcem meczu po trójce Jerela Blassingame’a Kociewskie Diabły prowadziły tylko 70:68, co zapowiadało bardzo wyrównaną końcówkę. Mecz dla Asseco Prokomu starali się wygrać Gee i Motiejunas, którzy odrabiali straty. Po trójce Litwina na tablicy wyników widniał remis 78:78 i niecałe 4 sekundy do zakończenia gry. Niespodziewanie jednak w ostatniej akcji Polpharmy Tony’ego Weedena sfaulował Alonzo Gee. Amerykanin trafił pierwszy rzut, specjalnie pudłując przy drugiej próbie. Zawodnicy Asseco Prokomu mimo zbiórki nie zdołali już zdobyć punktów.
- Mieliśmy szansę na doprowadzenie do dogrywki, ale nie udało się. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania. Jedziemy teraz na turniej, gdzie zagramy dwa mecze. W kolejnym naszym spotkaniu na pewno będziemy grać lepiej - zapewnia Piotr Szczotka, skrzydłowy Asseco Prokomu.
Dla Polpharmy to pierwszy Superpuchar Polski w historii i kontynuacja sukcesów z ostatnich sezonów - brązowych medali w sezonie 2009/2010 i Pucharu Polski w sezonie 2010/2011. - Jeszcze nie czuję tego, że wygraliśmy. Mieliśmy uwierzyć w siebie i w grę zespołową - tak się stało. Wszyscy rzucili 100 procent z siebie na parkiet i jest sukces - tłumaczył bardzo szczęśliwy Zoran Sretenović.
Najlepszym strzelcem starogardzkiej ekipy był Michael Hicks, który zdobył 22 punkty. Równie dobrze zagrał Ivan Koljević, który do 21 punktów dołożył pięć asyst. W zespole Asseco Prokomu również 22 punkty zdobył Alonzo Gee.
- Graliśmy dobrze jako drużyna. Mieliśmy słabe spotkania przedsezonowe. Teraz jednak zaczął już się właściwy sezon i wszystko zaczyna działać w odpowiednim momencie. Jestem dumny z wszystkich zawodników. To dobry początek sezonu dla nas - mówił Michael Hicks.
Trener Asseco Prokomu, Tomas Pacesas nie stawił się na pomeczowej konferencji prasowej.