Jędrzej Szerle: Czuje się Pan dzisiaj bohaterem? Pana blok na Danielu Ewingu w końcówce spotkania był bardzo istotny dla wyniku spotkania.
Michał Gabiński: No dokładnie. Ale zaraz po tej akcji, dzięki Danielowi Kickertowi, mieliśmy kolejny kluczowy blok. Więc chyba nikt w naszej drużynie nie powinien czuć się bohaterem. Wygrał zespół. Jedziemy do Zgorzelca po zwycięstwo.
Co zadecydowało o dzisiejszej wygranej?
- Przede wszystkim to, że wierzyliśmy od samego początku do samego końca, że możemy osiągnąć pozytywny wynik - to po pierwsze. A po drugie mimo trudności, mimo tego, że przegrywaliśmy momentami nikt w zespole się nie wycofał, nikt się nie poddał. Szkoda tylko, że straciliśmy Ivana i mamy nadzieję, że to nic poważnego.
Ivan Zigeranović kontuzjowany, Robert Tomaszek szybko łapie faule - wychodzi na to, że jest Pan kluczowym zawodnikiem PGE Turowa.
- W tej drużynie nie ma kluczowych graczy. W tej drużynie wszyscy zawodnicy są równi i każdy z zawodników wnosi coś do gry. Można to zobaczyć, jeżeli obserwuje się statystyki z dzisiejszego meczu - każdy wnosi swoje trzy grosze.
Co musicie poprawić, nad czym popracować przed, być może ostatnim, meczem finałów?
- Przede wszystkim najważniejsza będzie teraz koncentracja. Jeżeli utrzymamy ją i naszą intensywność gry, to możemy odnieść zwycięstwo i tytuł zostanie w Zgorzelcu.
Serce do gry i ambicja to jedno, ale czy organizm nie szwankuje już po tylu rozegranych meczach?
- Teraz wszyscy są zmęczeni, ale nikt o tym nie mówi, nikogo to nie interesuje.