Tomaszek: Kluczowa będzie psychika
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Tomaszek: Kluczowa będzie psychika

- Sopocianie potrafią walczyć tak samo jak my - mówi przed półfinałowymi meczami play-off z Treflem Sopot środkowy PGE Turowa Robert Tomaszek.

,

Grzegorz Bereziuk: Cel minimalny PGE Turów już zrealizował. Rozegraliście wiele emocjonujących spotkań. Sezonu chyba jednak nie uważacie za zakończony?

Robert Tomaszek: Tworzymy kolektyw i będziemy walczyć do ostatniego meczu. Patrząc na spotkania pomiędzy nami a Treflem w sezonie zasadniczym wszystkie mecze przegraliśmy w końcówce. Żadna ze stron nie pozwoliła aby przeciwnicy za daleko odeszli. O wyniku rozstrzygały ostatnie 2-3 minuty. Jedna i druga strona jest bardzo wyrównana. Sopocianie potrafią walczyć tak samo jak my. Będą to z pewnością ciężkie, ale i ciekawe spotkania. Kluczową rolę odegra psychika, wytrwałość, przygotowanie kondycyjne i ilość popełnionych błędów. Uważam, że bardzo ważna jest dla nas przewaga parkietu. Tak samo jak w Zgorzelcu jak i w Sopocie są bardzo dobrzy kibice. Nasza hala jest jednak mniejsza, ale gdy się zapełni potrafi tu być prawdziwy kocioł. To dodaje sił i pozwala złapać drugi oddech.

Z pewnością liczy Pan na wsparcie kibiców?

- Kibice tracą czas, poświęcają się i tracą niemałe pieniądze. Trzeba im to wynagrodzić. Dlatego zawsze staram się dawać z siebie wszystko, a po meczu uśmiechnąć się, dać autograf, podać rękę i stanąć do zdjęcia. Zawsze pokazuję, że nie jestem oddalony. Dla kogoś zwykłe zdjęcie może być czymś niesamowitym. Każdy dzieciak ma swojego bohatera. Nigdy nie wiesz, może kiedyś to będziesz ty. Nie może być tak, że gdy ma się nawet zły dzień odwraca się i odmawia. Można komuś w ten sposób wyrządzić wielką krzywdę. W Zgorzelcu mamy fantastycznych fanów. Jeżdżą za nami po całym kraju. Koledzy z zespołu wiele razy pytali - Widziałeś? Są tu są nasi kibice! Odpowiadałem, oni zawsze z nami będą. Tylko pamiętaj, że nawet jak przegramy podaj im rękę.

Z Treflem macie rachunki do wyrównania?

- Przegraliśmy poprzednie mecze, ale nie należy myśleć o zemście. Trzeba analizować dlaczego byliśmy słabsi. Wyniki tak naprawdę nie pokazały tego co działo się na parkiecie. O rozstrzygnięciu decydowały ostatnie akcje, rzuty wolne i pojedyncze rzuty. Na to musimy uważać. W końcówkach musimy się mocniej koncentrować i mieć więcej pomysłów. Lepsza w ostatnich 3-4 minutach musi być także obrona.

W wielu poprzednich meczach sędziowie często odgwizdywali Panu faule w ofensywie. Wiele razy Pan z decyzjami się nie zgadzał. Nie jest tak, że rywale po prostu wykorzystują Pana siłę i próbują nabierać sędziów?

- Sędziowie też są ludźmi i jak każdy człowiek popełniają błędy. Często też wykonują dobrą pracę. Wiadomo, że w spotkaniach człowiek jest agresywny, ma w sobie moc i nieraz wybucha. Później jednak zdaje sobie sprawę, że trochę przesadza. To jest po czasie i już nie ma możliwości się przeprosić. Arbitrzy także nie przeproszą po popełnionym przez siebie błędzie. Próbuję ich rozumieć. Ich praca jest bardzo ciężka. Nigdy w życiu nie chciałbym być sędzią. Zawsze jedna strona jest przeciw nim. Za to czego muszą się nasłuchać ja bardzo dziękuję. Mam do arbitrów wielki szacunek, bo wykonują bardzo ciężką pracę. Widzę po sobie gdy rywale odpychają się ode mnie. Każdy walczy o lepszą pozycje, to jest męski sport. W Niemczech czy we Włoszech to jest normalne. U nas jednak sędziowie często używają gwizdków.