Tomaszek: Nie nadążaliśmy łapać oddechu
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Tomaszek: Nie nadążaliśmy łapać oddechu

- Nie zdążyliśmy złapać oddechu, a już musieliśmy rzucać - powiedział po drugim ćwierćfinale play-off z PBG Basketem środkowy PGE Turowa Robert Tomaszek.

,

Grzegorz Bereziuk: Na otwarcie rywalizacji ćwierćfinału play-off zespół ze Zgorzelca dwukrotnie pokonał PBG Basket. PGE Turów dzieli zaledwie jeden krok od awansu do najlepszej czwórki.

Robert Tomaszek: Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że dwukrotnie udało nam się wygrać z zespołem z Poznania. Każdy mecz z PBG Basket, czy to w sezonie zasadniczym czy teraz kosztował nas bardzo dużo sił. Każdy zdobyty punkt i każda udana akcja w obronie była na wagę złota.

Co się stało z rzutami wolnymi? Dotychczas ten element był mocną stroną PGE Turowa - rzucaliście średnio na poziomie 70-80 procent?

- Rzeczywiście rzuty wolne wykonywaliśmy fatalnie. W takich meczach nie może nam się to przytrafiać. Na szczęście chyba jakiś aniołek siedział na koszu bo w decydujących momentach nie myliliśmy się. Nie zmienia to faktu, że musimy nad tym pracować. Tak ułożyło się spotkanie. Mecz kosztował nas dużo sił. Gdy stawaliśmy na linię rzutów wolnych byliśmy zmęczeni. Nie nadążyliśmy łapać oddechu a już musieliśmy rzucać. Chyba będziemy musieli na treningach szybko biegać, a potem wykonywać rzuty osobiste. Może wówczas będzie lepiej.

Na parkiecie było dużo walki, a także emocji, nie tylko pozytywnych. Po meczu o niemal nie doszło do bójki z udziałem trenerów…

- Widać jak każdy chce mocno wygrać. To są play-offy. Można przegrać jeden mecz i trzeba pakować walizki. Każdy mecz jest bardzo ważny. Goście chcieli wygrać w naszej hali, co postawiłoby ich w bardzo dobrej sytuacji. Zwyciężyć w obcej sali, to jak wywalczyć złoto. To my jednak prowadzimy 2:0 i jedziemy do Poznania z nastawieniem szybkiego zakończenia rywalizacji.

Mówi się, że w Poznaniu nie ma takich koszykarskich fanów jak w Zgorzelcu. Przypominają oni bardziej publiczność wyjętą z teatru. Zgodzi się Pan z tym?

- Grałem w Poznaniu i są tam koszykarscy kibice. Wiadomo, że sportem numer jeden w Poznaniu jest piłka nożna. Koszykówka też nabiera jednak na sile. Potwierdza to choćby nasz pierwszy mecz w sezonie zasadniczym kiedy graliśmy przy pełnej hali. Fani są za drużyną i myślę, że możemy spodziewać się gorącej atmosfery.

Co PGE Turów musi zrobić by zakończyć ćwierćfinałową rywalizację w Poznaniu?

- Oba zespoły będą chciały wygrać. PBG Basket będzie chciał przedłużyć serię, a my ją zakończyć. Wszystkiego można się spodziewać. Póki co trzy z czterech spotkań kończyły się dogrywkami. Można tak naprawdę rzucić monetę do góry i zobaczyć co wypadnie. Musimy zagrać jak najlepiej w obronie, być skoncentrowani i trafiać rzuty wolne.