Polonia - PGE Turów: Zbiórki zadecydowały
fot. Grzegorz Bereziuk

,

Lista aktualności

Polonia - PGE Turów: Zbiórki zadecydowały

Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec w spotkaniu z Polonią Warszawa zebrali aż 22 piłki w ataku. To sprawiło, że po zaciętej i nerwowej końcówce zgorzelczanie wygrali 76:71.

,

Niespodziewanie już drugi raz w tym sezonie w pierwszej piątce Polonii wyszedł Michał Kwiatkowski. Jak się później okazało, przyczyną były problemy zdrowotne Marcina Nowakowskiego. 21-latek przez cały tydzień nie trenował z drużyną. O trzy lata młodszy Kwiatkowski na początku spotkania grał dobrze przeciwko dużo silniejszemu Torey’owi Thomasowi. Od początku bardzo aktywny był przede wszystkim Darnell Hinson. Po jego dwóch osobistych Polonia w 7. minucie spotkania wygrywała 12:11. Co ciekawe Poloniści nigdy więcej tego wieczoru nie byli już na prowadzeniu.

W połowie pierwszej kwarty bardzo dobrą zmianę dał Ivan Koljević. Czarnogórzec skutecznie kończył akcje w ataku, a także dobrze kreował pozycje dla kolegów. To sprawiło, że PGE Turów szybko wyszedł na prowadzenie i z czasem tylko je powiększał. Po 15 minutach zgorzelczanie prowadzili już 31:18. Jednak to Polonia za sprawą Hinsona i Tony’ego Easley’a ostatnie 2 minuty pierwszej połowy wygrała 7:0. Gospodarze schodząc na przerwę przegrywali więc już tylko 29:37 i wciąż mieli szanse na wygraną.

W trzeciej kwarcie oba zespoły grały równo. Polonia nie mogła jednak zbliżyć się do rywala, bo świetnie grał zwłaszcza Konrad Wysocki. Niemiec z polskim paszportem w tym spotkaniu rzucił 22 punkty, zebrał 7 piłek i trafiał w najważniejszych momentach. Po 30 minutach dzięki niemu goście prowadzili 60:51.

Początek ostatniego fragmentu tego spotkania należał jednak do Polonistów. PGE Turów miał spore problemy z grą w ataku, a nic nie dała zmiana Koljevica za Thomasa. Po drugiej stronie parkietu swoje jedyne punkty zdobywał grający z urazem Nowakowski. Po jego trafieniu, 7 minut przed końcem, Polonia przegrywała już tylko 59:63. Od tego momentu gra zrobiła się bardzo wyrównana. Na boisku było jednak nerwowo. Gospodarze nie mogli odrobić strat, bo gracze PGE Turowa świetnie zbierali w ataku, a także nie mylili się z linii rzutów wolnych - przez ostatnią minutę nie spudłowali żadnego z 10 takich rzutów! Dzięki temu zgorzelczanie wygrali 76:71.

- Gratuluję wszystkim moim zawodnikom za walkę. Pokazaliśmy dzisiaj bardzo dobrą defensywę, graliśmy jako zespół. Ważne też, że zagraliśmy to spotkanie mądrze. Kontrolowaliśmy spotkanie od samego początku. A to nie lada sztuka, bo wiadomo jak gra Polonia w Warszawie. Tutaj nie jeden zespół już przegrał. Zresztą przekonaliśmy się o ich sile w pierwszym meczu w Zgorzelcu. Polonia jest jednym z najlepiej zbierających zespołów, a to my dzisiaj wygraliśmy rywalizację pod tym względem - komentował spotkanie trener PGE Turowa, Jacek Winnicki. Jego koszykarze zebrali aż 22 piłki w ataku, dzięki czemu nawet po nieudanych akcjach mogli ponawiać swoje ataki. Zdobyli aż o 13 więcej od Polonii punktów „drugiej szansy”. Zgorzelczanie walkę na tablicach wygrali 45:31.

 - Turów był dziś lepszym zespołem, ale wcale nie zdecydowanie. Zagrali dojrzalej niż my, wykorzystali kadrowe przewagi. W końcówce nie zadrżała im ręka. Ja przed tym meczem wiedziałem, że mamy kilka braków w składzie. Wielu zawodników zmaga się z urazami i nie są w pełni sił. To jednak nie tłumaczy tego dlaczego Turów zebrał aż 22 piłki w ataku - mówił z kolei Wojciech Kamiński. W jego zespole na dobrym poziomie zagrali tylko trzej gracze: Hinson (21 punktów), Harding Nana (16 punktów i 8 zbiórek), a także Tony Easley (21 punktów i 7 zbiórek).