Hinson: Teraz mogę żartować
fot. Andrzej Romański

,

Lista aktualności

Hinson: Teraz mogę żartować

- Przez trzy kwarty zawodnicy, którzy pojawiają się na boisku, chcą się jak najlepiej bawić i zachęcić swoją grą publiczność do zaangażowania się w mecz. Kiedy przychodzi czwarta kwarta, wszystkim włączą się instynkt zwycięzcy - mówi zwycięzca Konkursu Trójek Spaldinga w trakcie Meczu Gwiazd Darnell Hinson.

,

Jarosław Galewski: Jak można podsumować tegoroczny Mecz Gwiazd Tauron Basket Ligi?

Darnell Hinson: To był wspaniale spędzony czas dla wszystkich zawodników, którzy wzięli udział w tym wydarzeniu. Wierzę, że swoją grą w dzisiejszym spotkaniu dostarczyliśmy jak najwięcej pozytywnych emocji kibicom zgromadzonym w hali. Atmosfera była naprawdę niesamowita. Byłem nieco zaskoczony, ponieważ kiedy pierwszy raz wyszliśmy na halę nie widzieliśmy zbyt wielu fanów. Później, kiedy pojawiliśmy się na rozgrzewce, było ich znacznie więcej i stworzyli świetny klimat. Publiczność była bardzo energiczna i to jeden z najbardziej pozytywnych aspektów dzisiejszego Meczu Gwiazd.

Jak traktuje pan takie spotkania? Czy to przede wszystkim dobra zabawa, czy jednak mimo wszystko chęć odniesienia zwycięstwa jest duża?

- W spotkaniach tego typu na ogół bywa tak, że przez trzy kwarty zawodnicy, którzy pojawiają się na boisku, chcą się jak najlepiej bawić i zachęcić swoją grą publiczność do zaangażowania się w mecz. Kiedy przychodzi czwarta kwarta, wszystkim włącza się instynkt zwycięzcy. Wtedy zaczynamy grać agresywniej i robić wszystko, żeby odnieść zwycięstwo.

Wygrał pan Konkurs Trójek Spaldinga i dlatego proszę przyjąć gratulacje. Co ciekawe, o występie w tym konkursie dowiedział się pan w ostatniej chwili…

- To prawda, że występ w tej rywalizacji był dla mnie trochę niespodziewany. Wcześniej udzieliłem wywiadu dla strony Torey`a Thomasa na ten temat i teraz mogę zażartować, że przewidziałem swój sukces w konkursie trójek. Szczerze mówiąc, po pierwszych rzutach nie uważałem, że mam jakieś wielkie szanse. Jestem jednak zawodnikiem, który się rozkręca i potrafi trafiać w kluczowych momentach.

Trzeba przyznać, że pokonanie Andrzeja Pluty to duża sztuka…

- Wszyscy znamy możliwości Andrzeja w tym elemencie. Najlepiej pokazuje to w meczach, kiedy często staje się bardzo skutecznym strzelcem. Wiedziałem, że ten zawodnik wygrywał konkurs rzutów za trzy punkty sześć razy. Właśnie z tego powodu nie było na mnie żadnej presji.

Czasu na przygotowanie się do tego konkursu nie miał pan zbyt wiele. Były w ogóle jakieś przygotowania?

- To chyba za bardzo niemożliwe. Raczej nie było na to miejsca. Trzeba było po prostu wyjść i starać się jak najlepiej rzucać. W trakcie takich konkursów jest nieco łatwiej trafiać. Nie ma przed tobą obrońcy jak to ma miejsce w przypadku normalnego meczu.

W Meczu Gwiazd lepsze Południe. Co o tym zadecydowało?

- Trener powiedział nam, że cały czas mamy się dobrze bawić, ale momentami grać nieco agresywniej w obronie. Tak właśnie było w naszym przypadku w czwartej kwarcie. Kilka akcji zakończyliśmy efektownymi wsadami, wyprowadziliśmy kilka szybkich ataków i dzięki temu to spotkanie zakończyło się naszym sukcesem.