,

Lista aktualności

Adam Romański: Warto słuchać starszych

Asseco Prokom Gdynia to jest po prostu wielka potęga! - pisze w komentarzu po czwartej kolejce Top 16 Euroligi redaktor naczelny PLK.pl Adam Romański.

,

- Asseco Prokom Gdynia po środowym zwycięstwie nad CSKA Moskwa jest o krok od awansu do ósemki najlepszych zespołów Euroligi. Co więcej, ma spore i realne szanse powalczyć o pierwsze miejsce w grupie Top 16, co z kolei wiąże się z nadziejami może nawet na wejście do czwórki, do wielkiego turnieju Final Four w Paryżu. Niemożliwe? Fuks? Nic z tych rzeczy.

Gdynianie w tym sezonie wiele rzeczy zrobili mądrze. O pozostawieniu trzonu zespołu napisano już wiele. O pracy sztabu trenerskiego pod kierownictwem Tomasa Pacesasa również. Wielu nie lubi kapralskiego stylu prowadzenia konwersacji z zespołem podczas meczu. Ja również. Ale przekaz - często wykrzykiwany - w tej komunikacji Pacesasa jest. I skutki są świetne.

Kluczowe moim zdaniem było jednak to, że we właściwym momencie podjęte zostały właściwe decyzje personalne. David Logan na dwa lata w Gdyni po świetnym sezonie w Zgorzelcu, w wieku 26 lat - to był strzał w dziesiątkę. Logan jest graczem europejskiej klasy i widać to tydzień po tygodniu w meczach z każdym rywalem. Dla mnie to zawodnik ważniejszy może nawet od Qyntela Woodsa, którego wkład w sukcesy Asseco Prokomu został opisany na wszelkie sposoby. Zresztą przejęcie Woodsa podczas poprzedniego sezonu też okazało się majstersztykiem.

W ten sposób Pacesas ma do dyspozycji morderczy duet ofensywny, co pozwala na lepsze proporcje w budowaniu gry obronnej. Przy takim załatwieniu sprawy ataku można do obrony wysłać większą liczbę zawodników do zadań specjalnych. Defensywa zyskuje, a atak nie traci.

Wydaje mi się, że w całym sukcesie coś do powiedzenia miał też mimo wszystko światowy kryzys. CSKA sprzed dwóch lat chyba nie dałoby się ograć nawet dużo lepszemu Asseco Prokomowi. Wiele innych klubów obniżyło budżety. Nie widać tego w Gdyni, za co brawa dla klubu.

Ale warto - zawsze! - pamiętać, o czym my tu tak naprawdę mówimy. Zbyt często zdarza mi się słuchać o nostalgicznych czasach sukcesów Nobilesu w Pucharze Europy, Śląska w Pucharze Saporty czy Mazowszanki w „Koraczu”, a nawet zwycięstwach tego samego Prokomu (wtedy z Treflem i w Sopocie) w Pucharze FIBA. - Kiedyś to były mecze, prawdziwe gwiazdy i emocje - wzdychają kibice.

Prawda, ale to, co teraz przeżywamy, nie ma żadnego precedensu. Spójrzmy na składy, na sztaby. Kamanda Pacesasa ogrywa zespół, w składzie którego są MVP finału Euroligi, mistrzowie Europy sprzed trzech lat z pierwszej piątki (dwaj!), najlepszy zawodnik reprezentacji Litwy czy lider Chorwatów. To było w środę, a przy okazji poprzednich zwycięstw mógłbym tę litanię kontynuować. Ograni zostali tacy trenerzy jak Aito Garcia Reneses, Ettore Messina czy Sergio Scariolo. Nijak to się ma do rywali, z jakimi walczyły w nostalgicznych czasach wyżej wymienione zespoły. To jest po prostu wielka potęga!

I na koniec jeszcze jedna dykteryjka. Z moich szczenięcych lat dziennikarskich pamiętam pewną historię z Pruszkowa. W 1993 roku tamtejszy MKS MOS awansował do ekstraklasy, co było wydarzeniem niesamowitym, bo takie kluby po prostu wtedy do ekstraklasy nie wchodziły. Ja jako młody żurnalista piszący o koszykówce w Warszawie i okolicy miałem przyjemność to opisywać i byłem w Pruszkowie na fecie po awansie.

Radość była wtedy płynna, a płynęła szerokim strumieniem. Pamiętam, że podszedł do mnie trener-legenda, wychowawca wszystkich pruszkowskich koszykarzy, Jerzy Kwasiborski. I powiedział: - No co, panie redaktorze. To teraz, za dwa lata, mistrzostwo Polski!

Śmiałem się długo, a po kilku dniach już nie pamiętałem, czy to wydarzyło się naprawdę. Przypomniałem sobie całą sytuację dopiero w 1995 roku, stojąc w tłumie na środku boiska w hali MOS, kiedy wokół pruszkowianie świętowali pierwszy z dwóch tytułów mistrzowskich...

Przypomina mi się ta historia teraz w kontekście Asseco Prokomu. Dwa lata temu po kolejnym mistrzowskim tytule Ryszard Krauze rzucił coś o Final Four Euroligi. Wszyscy się śmiali. A teraz? A teraz jest na wyciągnięcie ręki.

Zawsze warto słuchać ludzi, którzy przy koszykówce są dłużej od nas...

O koszykówce moimi oczami więcej na blogu adrom.blox.pl - do którego wrócę po przerwie już niebawem