W minionej kolejce Asseco rywalizowało na trudnym terenie w Zgorzelcu. Gdynianie, już bez Filipa Matczaka, potrafili momentami grać w tempie PGE Turowa, ale zespół trenera Mathiasa Fischera odskakiwał w kluczowych momentach. Dzięki kontrolowaniu sytuacji na boisku wygrał ostatecznie 100:79.
- Bardzo cieszy mnie to, że kolejni gracze po odejściu Filipa Matczaka starają się przejąć rolę po nim i wypełnić lukę, która jest duża. Może przewaga w tym meczu była w pewnym momencie spora, ale staraliśmy się zmienić system obrony i dalej walczyliśmy. PGE Turów zagrał bardzo dobre zawody, obnażył nasze braki - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Asseco Przemysław Frasunkiewicz.
Stelmet z kolei rywalizował z AZS. Mimo że na parkiecie nie pojawili się Thomas Kelati, Nemanja Djurisić oraz Przemysław Zamojski, to zielonogórzanie nie mieli większych problemów z drużyną z Koszalina. Ostatecznie zwyciężyli 79:60, a 19 punktów rzucił Karol Gruszecki.
- Gratulacje dla moich zawodników z dwóch względów. Po pierwsze nie przegraliśmy żadnej kwarty, a druga sprawa to fakt, że zrobiliśmy 24 asysty przy 12 stratach. Było ponad 200 podań w meczu, więc to jest naprawdę dobry wynik - zauważył po spotkaniu trener Stelmetu Artur Gronek.
Wydarzeniem tego spotkania jest powrót Filipa Matczaka do Gdyni. Rzucający pochodzi z Zielonej Góry i w drużynie z tego miasta debiutował w ekstraklasie. Później przeniósł się jednak do Asseco, gdzie grał od 2013 roku. W minionym tygodniu postanowił jednak wrócić na “stare śmieci”. Ma już nawet za sobą ponowny debiut w Stelmecie - przeciwko AZS zanotował trzy punkty, trzy zbiórki i dwie asysty.
- Myślę, że najważniejsze w jego występie było to, że mądrze grał, nie spanikował, podszedł z zimną głową do meczu. W tym sezonie oczekujemy od niego, że będzie grał dla zespołu i dla kolegów. Przy okazji trafił trójkę, co cieszy. Filip jest mądrym graczem i szybko łapie rzeczy, które są do niego wysyłane - podkreślał szkoleniowiec mistrzów Polski.
Matczak nie jest jedynym graczem Stelmetu, który ma za sobą grę w ekipie z Gdyni. W przeszłości w tym klubie występowali przecież reprezentanci Polski - Adam Hrycaniuk, Łukasz Koszarek i Przemysław Zamojski (obecnie kontuzjowany). Trzeba też pamiętać, że w ostatnich trzech latach obydwie ekipy grały ze sobą w ćwierćfinale play-off. W tej rywalizacji zawsze lepszy był jednak ostatecznie Stelmet.
Zielonogórzanie z pewnością będą mieli przewagę pod koszami. Asseco ciągle musi radzić sobie bez Romana Szymańskiego, więc sporo zależy od dyspozycji Mikołaja Witlińskiego. Braki na tych pozycjach starają się łatać Piotr Szczotka i Filip Put. Z kolei w Stelmecie są przecież wyżej wspomniany Hrycaniuk, ale też niezwykle skuteczny Vladimir Dragicević. To będzie trudny test dla gdynian.
Pierwszy mecz między tymi zespołami zakończył się zwycięstwem Stelmetu 82:80, a kluczowa w końcówce okazała się trójka Łukasza Koszarka. Czy teraz też będziemy świadkami tak wielkich emocji?
Początek spotkania Asseco Gdynia - Stelmet BC Zielona Góra w niedzielę o godz. 12.40. Transmisja w Polsacie Sport HD i IPLA.tv od godz. 12.30.