Najważniejsze wydarzenia: Stelmet był nie do zatrzymania w pierwszej kwarcie. Od stanu 12:8 zielonogórzanie zanotowali serię 10:0 i po kolejnym trafieniu Quintona Hosleya wygrywali już 14 punktami. Maksymalnie zespół trenera Saso Filipovskiego prowadził 27:11 dzięki rzutom wolnym Jure Lalicia. W pewnym momencie drugiej kwarty AZS zbliżył się na 11 punktów, m.in. dzięki akcjom Qyntela Woodsa i Devona Austina. Później w ataku dobrze radził sobie Adam Hrycaniuk, a po trójce Russella Robinsona było nawet 48:29 na koniec pierwszej połowy. Trzecia kwarta była bardzo wyrównana, ale to jednocześnie oznaczało, że sytuacja na parkiecie nie ulegała zmianie. Zespół z Koszalina nie potrafił zniwelować przewagi wicemistrzów Polski. Do końca spotkania kibice w Gdyni nie doczekali się zrywu AZS. Ostatecznie Stelmet wygrał 87:65 i w wielkim finale zagra z Rosą Radom.
Cytat I: - Źle rozpoczęliśmy to spotkanie. Stelmet uzyskał przewagę, potem grało im się dużo lepiej. Później zagraliśmy lepsze zawody, ale przewaga była zbyt duża. Musimy wyleczyć nasze drobne kontuzje i wrócić na ligę silniejsi - mówił Krzysztof Szubarga z AZS Koszalin.
Statystyka I: 7/7 - to skuteczność Stelmetu z linii rzutów wolnych. Dla porównania AZS trafił 15 z 20 takich rzutów.
Ciekawostka I: Zespół z Zielonej Góry po raz ostatni był w finale Pucharu Polski w 2012 roku. Wtedy przegrał z Treflem Sopot 73:77.
Statystyka II: Stelmet zanotował aż o 10 asyst więcej od rywali. Najwięcej - sześć miał na koncie Łukasz Koszarek.
Ciekawostka II: Zielonogórzanie wygrali dwa z trzech spotkań z AZS Koszalin w tym sezonie.
Cytat II: - Graliśmy dobrze w obronie i ataku. Byliśmy skoncentrowani przez 40 minut. Teraz czeka nas regeneracja i finał z Rosą - krótko podsumował spotkanie trener Stelmetu Saso Filipovski.