16. kolejka: Skuteczny Mladenović, Śląsk lepszy w Szczecinie
fot. Norbert Bohdziul/Śląsk Wrocław

,

Lista aktualności

16. kolejka: Skuteczny Mladenović, Śląsk lepszy w Szczecinie

Śląsk Wrocław wygrał w Szczecinie z King Wilkami Morskimi 86:68 w ostatnim meczu tej kolejki Tauron Basket Ligi. Aleksandar Mladenović zagrał najlepszy mecz w tym sezonie – zdobył 28 punktów i dziewięć zbiórek. Asseco Gdynia pokonało przed własną publicznością AZS Koszalin 72:64 w jednym z najciekawszych spotkań. MKS sprawił niespodziankę w Sopocie. Dąbrowianie pokonali Trefl 87:84, a 35 punktów rzucił Myles McKay.

,

King Wilki Morskie Szczecin – Śląsk Wrocław 68:86

Goście skuteczniej rozpoczęli ten mecz i po trafieniu Lawrence’a Kinnarda prowadzili 4:0. Późniejszy fragment spotkania był bardziej wyrównany, a dzięki akcji Witalija Kowalenki King Wilki Morskie przegrywał tylko jednym punktem. Od tego momentu Śląsk zanotował jednak serię 9:0 i po rzutach wolnych Denisa Ikovleva prowadził 20:11. W drugiej kwarcie po kolejnych punktach tego samego gracza przewaga wrocławian wzrosła nawet do 12 punktów. Było to możliwe głównie dzięki agresywnej obronie drużyny trenera Emila Rajkovicia. Chwila dekoncentracji gości i dobra gra Pawła Kikowskiego pozwoliła później szczecinianom na zbliżenie się do wyniku 28:32. Śląsk nie dał szans na nic więcej – po trójce Łukasza Wiśniewskiego w ostatniej sekundzie pierwszej połowy goście wygrywali 41:28.

W trzeciej kwarcie przewaga zespołu z Wrocławia wzrosła nawet do 17 punktów po trójce Roberta Skibniewskiego. Co ciekawe – kolejny zryw King Wilków Morskich i rzuty Kikowskiego oraz Nikolicia ponownie pozwoliły gospodarzom na zbliżenie się na cztery punkty. Do końca tej części gry trafiali już jednak tylko gracze Śląska, którzy cały czas kontrolowali sytuację na parkiecie. Ostatnia kwarta nie zmieniła już niczego. Ekipa trenera Rajkovicia była ciągle skuteczna i powiększała swoje prowadzenie. Ostatecznie wrocławianie wygrali w Szczecinie 86:68.

Aleksandar Mladenović zagrał najlepszy mecz w tym sezonie – zdobył 28 punktów i dziewięć zbiórek. Dobry debiut w nowym zespole zanotował także Łukasz Wiśniewski, który do 10 punktów dołożył osiem asyst. W ekipie gospodarzy po 14 punktów rzucili Trevor Releford i Witalij Kowalenko.

 

Asseco Gdynia - AZS Koszalin 72:64

Zespół trenera Igora Milicicia doskonale rozpoczął to spotkanie. Po kolejnym trafieniu Dante Swansona wygrywał nawet 9:0. W tym momencie trener David Dedek poprosił o przerwę, a efekty przyszły szybko – gdynianie doprowadzili do remisu. Mecz zdecydowanie się wyrównał, a po rzucie Qyntela Woodsa AZS wygrał pierwszą kwartę 18:15. W drugiej kwarcie Asseco znowu wyrównało dzięki trójce Sebastiana Kowalczyka, a później wyszło na prowadzenie po rzutach wolnych Ovidijusa Galdikasa. Ostatecznie po 20 minutach to AZS wygrywał dwoma punktami.

Trzecia kwarta była lepsza dla gospodarzy. Co prawda mecz był ciągle bardzo wyrównany, ale pod koniec tej części meczu zarysowała się niewielka przewaga gdynian. Ekipa Asseco po trafieniu A.J. Waltona prowadziła 49:45. Zaraz na początku ostatniej kwarty AZS potrafił wygrywać jednym punktem po trójce Woodsa, ale później to gospodarze kontrolowali wynik. Ważne były trójki Przemysława Frasunkiewicza oraz akcje Galdikasa. Koszalinianie nie potrafili już odrobić strat i ostatecznie to Asseco wygrało całe spotkanie 72:64.

Najlepszym strzelcem gospodarzy był Przemysław Frasunkiewicz z 17 punktami. Dwóch graczy zanotowało double-double: Ovidijus Galdikas miał 15 punktów i 11 zbiórek, a A.J. Walton 13 punktów i 12 asyst. Dobry powrót do Gdyni zanotował Qyntel Woods, który rzucił 25 punktów dla koszalinian.

 

Anwil Włocławek – Polski Cukier Toruń 78:76

Po sześciu minutach spotkania małą przewagę udało się zdobyć zespołowi z Torunia – po trójce LaMarshalla Corbetta wygrywał 13:9. W samej końcówce pierwszej kwarty akcje Konrada Wysockiego i Arvydasa Eitutaviciusa zbliżyły Anwil na jeden punkt do rywali. W drugiej części meczu włocławianie dość szybko doprowadzili do remisu, ale to Polski Cukier częściej był na prowadzeniu. Po akcji Żarko Comagicia torunianie mieli sześciopunktową przewagę. Do końca pierwszej połowy punkty zdobywali tylko gracze Predraga Krunicia. Po serii 13:0 i rzucie Grzegorza Surmacza to Anwil wygrywał 40:33.

W trzeciej kwarcie gospodarze prowadzili nawet ośmioma punktami, ale po trójkach Franklina i Corbetta Polski Cukier zbliżył się na 44:46. Amerykanie ważne akcje kończyli także później – m.in. dzięki temu pod koniec tej części meczu to torunianie mieli czteropunktową przewagę. Jeszcze na pięć minut przed końcem meczu ekipa trenera Miliji Bogicevicia wygrywała 71:67. Wtedy jednak pięć kolejnych punktów zdobył Anwil. W samej końcówce istotne punkty zanotował Andrea Crosariol. Włoch zablokował też rzut na remis Aleksandra Perki. M.in. dzięki temu włocławianie wygrali ostatecznie 78:76.

Chase Simon był wyróżniającym się strzelcem Anwilu – rzucił 21 punktów. Po 16 dodali Deonta Vaughn i Konrad Wysocki. LaMarshall Corbett zanotował dla Polskiego Cukru 24 punkty.

 

Jezioro Tarnobrzeg – Polpharma Starogard Gdański 108:105 po dogrywce

Pierwsza kwarta była dość wyrównana, ale od razu pokazała, że będzie to bardzo ofensywny mecz. Pod koniec tej części spotkania bardziej skuteczna była ekipa Jeziora, która po trafieniu Josha Millera wygrywała nawet 28:21. W drugiej kwarcie Polpharma wzięła się za odrabianie strat. Trójka Anthony’ego Milesa dała im remis, a późniejsze trafienie Mateusza Jarmakowicza prowadzenie 38:37. Do końca pierwszej połowy starogardzianie utrzymali dobry rytm gry i wygrywali 53:48.

W trzeciej kwarcie Polpharma prowadziła 65:55 po trójce Grzegorza Kukiełki. Później ich przewaga wzrosła nawet do 17 punktów. Jezioro zmniejszyło te straty do dziewięciu punktów, głównie dzięki akcjom Dominique’a Johnsona. W czwartej części meczu ekipa trenera Tomasza Jankowskiego bardzo długo kontrolowała sytuację na parkiecie. Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry po trójce Craiga Williamsa gospodarze doprowadzili do remisu. Jeszcze na 10 sekund przed końcem starogardzianie prowadzili dwoma punktami, ale do dogrywki doprowadził Johnson. W dodatkowym czasie gry lepsi okazali się tarnobrzeżanie – ostatnie punkty gwarantujące im zwycięstwo zdobył z linii rzutów wolnych Daniel Wall.

To był świetny mecz Dominique’a Johnsona, który zdobył 32 punkty i sześć asyst. Craig Williams dołożył do tego 20 punktów i osiem zbiórek. W ekipie Polpharmy wyróżniał się Anthony Miles z 25 punktami.

 

Polfarmex Kutno - Rosa Radom 76:71

Rosa skutecznie rozpoczęła to spotkanie i po dwóch minutach i akcji Danny’ego Gibsona prowadziła 6:0. Polfarmex dość szybko odrobił jednak te straty i dzięki trójce Marcina Malczyka wygrywał jednym punktem. Jeszcze w tej części meczu kutnianie potrafili mieć siedmiopunktową przewagę po trafieniu Patrika Audy. W drugiej kwarcie radomianie starali się zbliżać do rywali. Dzięki rzutom Łukasza Majewskiego i Kima Adamsa przegrywali już tylko dwoma punktami. Później ważne punkty zdobywali jednak Mateusz Bartosz i Grzegorz Grochowski i to gospodarze po pierwszej połowie prowadzili 50:37.

Początek trzeciej kwarty był świetny w wykonaniu gości. Rosa zanotowała serię 12:0 i po pięciu punktach z rzędu Roberta Witki przegrywała tylko jednym punktem! Później po rzucie Urosa Mirkovicia zespół trenera Wojciecha Kamińskiego wyszedł nawet na prowadzenie. W ostatniej części meczu Polfarmex odzyskał przewagę. Ważnym graczem był Patrik Auda – to po jego pięciu punktach z rzędu ekipa z Kutna wygrywała 73:66. Rosa miała jeszcze sporo czasu na zmianę tego rezultatu, ale ostatecznie to Polfarmex był bardziej konsekwentny i wygrał 76:71.

Patrik Auda był wyróżniającym się graczem Polfarmexu – rzucił ostatecznie 17 punktów. 15 punktów i trzy asysty zanotował Kwamain Mitchell. Po 15 punktów dla Rosy zdobyli Robert Witka i Uros Mirković.

 

Trefl Sopot – MKS Dąbrowa Górnicza 84:87

Sopocianie świetnie weszli w to spotkanie. Głównie po akcjach Pawła Leończyka i trójce Sarunasa Vasiliauskasa prowadzili 13:2. MKS starał się odrabiać te straty, ale w pierwszej kwarcie był bez szans. Trefl wygrywał po tej części meczu 26:14. W drugiej kwarcie w ataku uaktywnił się Myles McKay, a dąbrowianie zaczęli zbliżać się do rywali. Po jego kolejnym trafieniu goście przegrywali tylko czterema punktami. Skuteczni Vasiliauskas oraz Bendzius pozwolili jednak utrzymywać gospodarzom bezpieczną przewagę.

Również trzecia kwarta nie przyniosła żadnej zmiany w wyniku. To sopocianie byli stroną przeważającą i wydawało się, że całkowicie kontrolują sytuację. Wszystko zmieniło się w ostatniej części meczu. Po jednym z trafień Kena Browna MKS zbliżył się na jeden punkt. Chwilę później sześć punktów z rzędu zdobył McKay i to goście wygrywali 71:68. Trefl potrafił jeszcze doprowadzić do remisu, ale to dąbrowianie zaczęli grać zdecydowanie lepiej. Amerykanie Brown i McKay byli kluczowymi zawodnikami końcówki spotkania. To oni trafiali najważniejsze rzuty. MKS wygrał ostatecznie 87:84. Gospodarze mieli jeszcze szansę na doprowadzenie do dogrywki, ale trójki nie trafił Vasiliauskas.

Najlepszym strzelcem MKS był Myles McKay z 35 punktami. Ken Brown dołożył do tego 21 punktów. W zespole Trefla wyróżniał się Willie Kemp z 17 punktami i trzema asystami.

 

Stelmet Zielona Góra – Wikana Start Lublin 84:76

Na początku spotkania lublinianie zaskakiwali gospodarzy – najpierw prowadzili 8:4 po trójce Tomasza Wojdyły, a później 15:9 po trafieniu z dystansu Bryona Allena. Od tego momentu to zielonogórzanie byli stroną przeważającą. Świetnie spisywał się przede wszystkim Quinton Hosley – po jego czterech punktach z rzędu wicemistrzowie Polski wygrali pierwszą kwartę 25:19. Druga część meczu bardzo długo była wyrównana. Stelmet odrobił wszystkie straty, a nawet wyszedł na czteropunktowe prowadzenie. W końcówce pierwszej połowy rzuty Alana Czujkowskiego i Bryona Allena pozwoliły Wikanie Start wygrywać 44:39.

Po serii 7:0 na początku trzeciej kwarty goście zwiększyli swoją przewagę nawet do 12 punktów. Zespół trenera Pawła Turkiewicza maksymalnie prowadził 59:43 po trójce Czujkowskiego. Gospodarze nie zamierzali się jednak poddawać, a ważnym graczem w odrabianiu strat był Russell Robinson. M.in. dzięki jego 10 punktom Stelmet na początku ostatniej części meczu przegrywał już tylko trzema punktami. Do remisu doprowadził później Hosley, a po rzucie wolnym Aarona Cela zielonogórzanie odzyskali prowadzenie. Później ważne trójki trafiał Przemysław Zamojski i zespół trenera Saso Filipovskiego objął kontrolę nad meczem. Ostatecznie zielonogórzanie wygrali 84:76.

Najlepszym zawodnikiem gospodarzy był Quinton Hosley, który zdobył 16 punktów, osiem zbiórek i pięć asyst. Przemysław Zamojski dołożył 15 punktów. W zespole gości wyróżniał się Piotr Śmigielski z 20 punktami, ośmioma zbiórkami i pięcioma asystami.