Ponitka: To zespół wygrywa mistrzostwa
fot. Wojciech Figurski/058sport.pl

,

Lista aktualności

Ponitka: To zespół wygrywa mistrzostwa

- Jesteśmy drużyną i chodzi o to, aby każdy włożył w mecz swoją cegiełkę, abyśmy mogli dążyć do naszego celu. Dla nas najważniejsze jest to, aby walczyć o najwyższe miejsce. Wygrywamy i przegrywamy razem - mówi Mateusz Ponitka, zawodnik Asseco Prokomu Gdynia.

,

Wojciech Kłos: Asseco Prokom świetnie radził sobie w grudniu w Tauron Basket Lidze, wygrywając pięć z sześciu rozegranych spotkań. Czy to oznacza, że zespół z Gdyni jest w końcu na odpowiedniej ścieżce?

Mateusz Ponitka: Myślę, że powoli wkraczamy na tę ścieżkę. Skończyła się Euroliga, potem mieliśmy małą wpadkę (porażka ze Startem Gdynia - przyp. red.), ale wchodzimy na ten właściwy tor. Chcemy grać coraz lepiej, a nasza gra po małym liftingu zespołu wygląda dobrze. Na pewno będziemy się ciągle liczyć w walce o najwyższe cele.

Wspomniał Pan o Eurolidze. Jak Pan ocenia występy Asseco Prokomu w tych rozgrywkach? Co myśli Pan o swoich indywidualnych osiągnięciach?

- Dla mnie było to super doświadczenie. To początek przygody z wielką koszykówką. Mam świetne wspomnienia praktycznie z każdego meczu. Każde spotkanie traktowałem jako dobrą naukę, lekcję. Mam nadzieję, że to zaprocentuje w mojej grze, a także w grze całego zespołu w dalszej części sezonu. Skończyliśmy z dwoma wygranymi. Myślę, że gdybyśmy mieli trochę więcej szczęścia, to byłyby szanse na wyjście z grupy. Niestety to się nie udało, tak potoczyły się losy niektórych ważnych meczów. To cenne doświadczenie, ale teraz skupiamy się już tylko na lidze.

W Tauron Basket Lidze czeka was spotkanie ze Stelmetem Zielona Góra. Pierwszy mecz wygraliście, ale na co musicie uważać teraz?

- Wszyscy mówią o duecie Ho-Ho, czyli Walterze Hodge’u i Quintonie Hosley’u. To są dwaj gracze, których musimy powstrzymać, a przynajmniej ograniczyć. Z drugiej strony - w pierwszym meczu zagraliśmy inaczej. Wtedy ten duet rzucił swoje, ale reszta zespołu nie dołożyła tego, co powinna, aby odnieść zwycięstwo. Zobaczymy jak będzie w tym meczu. Na początku na pewno na nich trzeba będzie się skupić. Myślę, że rozłożymy siły i będziemy walczyć o zwycięstwo. Potem będzie na nas czekał równie trudny przeciwnik - PGE Turów.

Prawdopodobnie również Pan indywidualnie będzie musiał momentami stawić czoła Hosley’owi. Jak grać przeciwko takiemu zawodnikowi?

- Na pewno ten gracz ma potencjał i jest podobny do wielu zawodników euroligowych. Miał świetny początek, zagrał dobry mecz przeciwko nam, zdobył 29 punktów. Trzeba przyznać, że jest bardzo dobrym zawodnikiem, gra dobrze na koźle, słyszałem opinię, że jest graczem kompletnym i w najbliższym meczu musimy postarać się go ograniczyć. Trzeba będzie zrobić wszystko, aby nie wszedł w rytm meczowy. Jeśli to mu się uda, to ciężko będzie go zatrzymać.

Od początku sezonu gra Pan więcej i lepiej niż w końcówce poprzedniego, kiedy dopiero aklimatyzował się Pan w Gdyni. Czy czuje Pan, że jest już zawodnikiem, od którego coraz więcej zależy w tej drużynie?

- Nie powiedziałbym, że więcej zależy ode mnie. Jesteśmy drużyną i chodzi o to, aby każdy włożył w mecz swoją cegiełkę, abyśmy mogli dążyć do naszego celu. Dla nas najważniejsze jest to, aby walczyć o najwyższe miejsce. Jeśli zagrasz słabszy mecz - a to się zdarza, bo każdy z nas jest człowiekiem - to ktoś inny zagra lepiej i dzięki temu wygramy. Wszyscy się z tego cieszymy. Wygrywamy i przegrywamy razem. Tu nie chodzi o poszczególne osoby, ale o zespół, bo to on wygrywa mistrzostwa. No chyba, że jesteś Kobe Bryantem, ale nawet on musi mieć kogoś, kto postawi zasłonę czy poda piłkę. Każdy potrzebuje zespołu, aby zdobyć mistrzostwo.