Spotkanie niespodziewanie lepiej rozpoczęli gracze trenera Mihailo Uvalina. Dzięki akcjom Quintona Hosley’a i Waltera Hodge’a prowadzili 10:2. To pozwalało im na kontrolowanie sytuacji na parkiecie. Gracze Uniksu nie byli do końca skoncentrowani, a zielonogórzanie zaskakiwali w elemencie, który nie zawsze jest ich atutem - czyli rzutach z dystansu.
W drugiej kwarcie drużyna z Kazania potrafiła co prawda doprowadzić do remisu, ale goście szybko odpowiadali celnymi rzutami i łatwo obejmowali prowadzenie. Na początku trzeciej części meczu za trzy punkty trafił Hodge i Stelmet wygrywał 48:47.
Ostatnia kwarta była bardzo nerwowa dla obydwu drużyn, a zielonogórzanie mieli problemy z trafieniem do kosza. To wykorzystał Uniks, który znowu niebezpiecznie zbliżył się do rywali. Goście grali jednak swoje, a bardzo przydał się także Marcin Sroka, którego trafienie na dwie minuty przed końcem oznaczało, że Stelmet prowadził już 82:72. Rosyjski zespół nie potrafił już odrobić takiej straty.
Zespół z Zielonej Góry w całym meczu aż 10 razy trafił z dystansu i mógł liczyć na swoich liderów - Hodge’a, Hosley’a i Olivera Stevicia, którzy łącznie zdobyli aż 64 punkty.
Uniks Kazań - Stelmet Zielona Góra 76:91 (18:21, 23:24, 20:25, 15:21)
Uniks: Vougioukas 21, Eidson 15, Lyday 14, Veremeenko 8, Chatman 8, Atipov 4, Samoylenko 3, Zamanskiy 2, Trushkin 1, Sergeev 0
Stelmet: Hodge 27, Hosley 19, Stević 18, Chanas 10, Jones 8, Sroka 5, Lopicić 3, Łapeta 1, Cesnauskis 0