Polski zespół bardzo dobrze rozpoczął to spotkanie. Po trafieniu Michała Chylińskiego z dystansu PGE Turów potrafił prowadzić nawet 16:11. Później spotkanie się wyrównało i goście z Rosji najpierw doprowadzili do remisu, a następnie na początku drugiej kwarty po rzutach wolnych Chestera Simmonsa wygrywali 22:20.
Zgorzelczanie starali się jednak kontrolować przebieg meczu i utrzymywać kilkupunktowe prowadzenie. W 23. minucie spotkania dzięki trójce Aarona Cela zawodnicy trenera Miodraga Rajkovicia prowadzili 52:47, a po kolejnym trafieniu tego zawodnika wygrywali nawet ośmioma punktami.
Stan, w którym to PGE Turów ciągle utrzymywał się na prowadzeniu trwał do początku ostatniej kwarty. Wtedy Jurij Wasiliew rzucił za trzy i wyrównał wynik meczu na 66:66, a późniejsze trafienia Nikity Balaszowa dawały zespołowi Krasnyje Krylia dwupunktowe prowadzenie.
Kluczową sytuacją była ta przy stanie 74:74. David Jackson nie trafił za dwa punkty, a potrafił tego dokonać po drugiej stronie parkietu Aaron Miles. Gospodarze mieli jeszcze około dwie sekundy na ostatnią akcję. Piłkę dostał dobrze dysponowany tego dnia Michał Chyliński, ale jego rzut został zablokowany przez Balaszowa i to goście z Rosji cieszyli się ze zwycięstwa.
PGE Turów Zgorzelec - Krasnyje Krylia Samara 74:76 (20:20, 20:21, 22:16, 12:19)
PGE Turów: Cel 19, Chyliński 14, Jackson 12, Opacak 9, Zigeranović 8, Micić 7, Aleksić 4, Lewandowski 1, Kulig 0
Krasnyje: Lydeka 15, Kolesnikow 14, Simmons 12, Wasiliew 12, Balaszow 8, Thomas 7, Miles 6, Kułagin 2